Deklaracje polskich władz o wysłaniu żołnierzy na Bliski Wschód w ramach wsparcia koalicji walczącej z dżihadystami wywołały krytykę polityków opozycji. Szef MSWiA zapewnia jednak, że nie ma powodu do obaw i podkreśla, że udział w koalicji poprawi naszą pozycję wśród sojuszników. Materiał magazynu „Polska i świat”.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch poinformował, że w ramach wsparcia koalicji przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu Polska zamierza wysłać dwa kontyngenty liczące łącznie do 210 żołnierzy i pracowników wojska do Kuwejtu i Iraku. Większość z nich, a także cztery samoloty bojowe F-16, prowadziłaby misje rozpoznawcze z Kuwejtu. Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wyraził nadzieję, że polskie samoloty znajdą się na Bliskim Wschodzie jeszcze przed szczytem NATO, czyli w ciągu najbliższego miesiąca.
Choć polskie władze wspominały już wcześniej o takich planach, jednak po tej zapowiedzi eksperci zauważyli niepokojącą aktywność w mediach społecznościowych. – Już w środę pojawiły się informacje podawane dalej przez aktywistów tzw. Państwa Islamskiego w mediach społecznościowych oraz pierwsze groźby – mówi Wojciech Szewko, specjalista ds. Bliskiego Wschodu. – Te groźby są dzisiaj kontynuowane – dodaje.
„Polska wysyła samoloty śmierci”
W sieci można znaleźć np. wpis, według którego „niedobra Polska od komunizmu przeszła do służalczości Amerykanom” i „wysyła samoloty śmierci, żeby zabijać mudżahedinów Państwa Islamskiego”. Dr Ziad Abou Saleh, Syryjczyk mieszkający od trzydziestu lat w Polsce i socjolog z SWPS we Wrocławiu podkreśla, że autor wpisu nie używa poprawnie arabskiego, a całość robi wrażenie amatorszczyzny. Zauważa przy tym, że tzw. Państwo Islamskie kładzie duży nacisk na jakość swoich publikacji. Mogą to być więc naśladowcy. – Wariatów, neofitów jest niewielu i w zasadzie głównie po stronie niemieckiej, tam się radykalizują – tłumaczy prof. Daniel Boćkowski, historyk, ekspert ds. bezpieczeństwa. – W Polsce jest ich promil – dodaje.
Boćkowski nie ma wątpliwości, że wsparcie koalicji jest posunięciem pokazującym naszym sojusznikom gotowość do pomocy, której sami oczekujemy od NATO na wschodniej flance. Problem widzi jednak w sposobie, w jaki ogłaszane są nasze plany. – Wojskowi NATO, czy będziemy krzyczeć czy nie, że wyślemy tam swoje samoloty i tak będą wdzięczni. Nie musimy ogłaszać całemu światu, że już za chwilę będziemy tam latać i strzelać do wszystkiego, co się rusza – mówi. – Niestety, u nas jest taka mentalność, że musimy zrobić od razu z tego ogłoszenie na cały świat – ocenia. Szef MSWiA nie widzi związku między decyzją o wysłaniu polskich myśliwców na Bliski Wschód a zwiększeniem zagrożenia terrorystycznego. Przekonuje natomiast, że polska aktywność poprawi naszą pozycję w Sojuszu. – Przestaniemy być członkami NATO drugiej kategorii, a będziemy równoprawnymi partnerami w Pakcie Północnoatlantyckim. W związku z tym musimy ponosić pewne obciążenia – tłumaczył Mariusz Błaszczak.
ŹRÓDŁO: TVN24
Czemu nie pyta rz?d spo?ecze?stwa przed takimi decyzjami? To kwestie naszego bezpiecze?stwa i ?ycia.