To mściwy degenerat – mówią o Krzysztofie P. mieszkańcy Gościewicza, mazowieckiej wioski nieopodal Garwolina. Mężczyzna od lat budził w sąsiadach strach.
Po wódce stawał się nieobliczalny. I w końcu zadźgał sąsiadkę widłami, bo go obgadywała. – Ale ten wyrok! 15 lat za zabójstwo?! Wyjdzie i znów zamorduje – dziwią się łaskawości sądu wioskowi.
– Wyrok nie jest prawomocny – tłumaczy Grażyna Orzechowska, sędzia Sądu Okręgowego w Siedlcach. – Wpłynęły do nas pisma o uzasadnienie, co oznacza, że zostanie złożona apelacja – dodaje. Apelację niechybnie złoży prokuratura, bo wstrząsające szczegóły zbrodni pozostają w dramatycznej sprzeczności z orzeczeniem sądu.
To się zdarzyło zimową nocą w 2014 r. Krzysztof P. snuł się po wiosce, szukając partnera do wypitki. Ludzie schodzili mu z drogi, bo słynął z porywczości, więc z każdą chwilą narastała w nim frustracja. Kiedy przechodził obok domu Anieli N., przypomniał sobie o dawnych nieporozumieniach z kobietą i postanowił ją ukarać. Już spała, gdy wybił okno w jej pokoju i wdarł się do środka. Wyrwał ze ściany kabel telefoniczny i metodycznie zaczął katować bezbronną kobietę. Udało jej się wyrwać, z krzykiem wybiegła na podwórko. Oprawca chwycił widły i zadźgał ją z uśmiechem na twarzy.
Policjanci z Garwolina szybko namierzyli zabójcę. Przyznał się do zakatowania sąsiadki. Wyjaśnił, że zemścił się na niej, bo rozpowiadała o nim plotki. Powtórzył to przed sądem, który właśnie skazał go na 15 lat więzienia. – Posiedzi, wyjdzie i znów kogoś zadźga – boją się mieszkańcy Gościewicza.
SE.PL