Rewolucjoniści pracują nocą – taką parafrazą znanego powiedzenia można skwitować sposób wymiany kierownictwa wszystkich służb specjalnych. Zresztą w podobnym, ekspresowym trybie nowa władza przejęła Trybunał Stanu i zamierza osłabić Trybunał Konstytucyjny.
1. Znamienne jest już to, że wniosek o natychmiastowe odwołanie szefów wywiadu i kontrwywiadu (zarówno pionu cywilnego, jak i wojskowego) na nocnym posiedzeniu (zaczęło się ok. godziny 23) sejmowej komisji ds. służb złożyli w imieniu szefowej rządu Mariusz Kamiński i Antoni Macierewicz.
Obaj są wszak złowrogimi symbolami: mieli już okazję pokazać, jak można nadużywać władzy, manipulując prawem i wykorzystując służby (jeden z nich został za to skazany przez sąd, a jego winę niejako potwierdził sam prezydent poprzez decyzję o ułaskawieniu). Obaj też lansują wizję świata (i Polski) jako areny wszechobecnych spisków i układów.
Równie ważne jest, że wybrana formuła zmian kadrowych dowodzi, iż PiS dobrze wiedział, co robi, kiedy wbrew protestom – i też w ekspresowym tempie – forsował nowy model sejmowej komisji ds. służb specjalnych: mocno ograniczający znaczenie opozycji (zwłaszcza przez odejście od zasady rotacyjnego przewodniczącego). Podobnie pani premier dobrze wiedziała, co się stanie, gdy w exposé podkreślała konieczność wzmocnienia kontroli nad służbami specjalnymi. Nie chodziło jej widać o nadzór społeczny, lecz partyjny – tu dowodem jest niecierpliwość, z jaką szefowa rządu w otoczeniu członków rządowego kolegium ds. służb miała czekać tejże nocy na wieści z posiedzenia komisji parlamentarnej. I to mimo że jego rezultat musiał być oczywisty.
Osobny rozdział do całej historii dopisał świeżo upieczony minister spraw zagranicznych, stwierdzając, że „każda minuta funkcjonowania tych osób na tym stanowisku była większym zagrożeniem niż to zagrożenie, które płynie w tej chwili spoza Polski”. Sugestią tą Witold Waszczykowski zakwestionował kompetencje i wiarygodność rodzimych służb – i to w tak niebezpiecznym momencie dla całego Zachodu. Nie mówiąc o tym, że obraził oficerów, których zasługi w służbie dla kraju (i to tylko te, o których wiemy) wydają się nieporównywalne wobec jego akurat dokonań.
I wreszcie, przyjęty przez nową władzę tryb wymiany kierownictwa służb osłabia ich pozycję wśród sojuszników i to, powtórzmy, w najniebezpieczniejszym od lat momencie historii. Nie mówiąc o katastrofalnym wpływie na morale samych funkcjonariuszy.
By zakończyć ten wątek innym symbolem: otóż oficerowie stojący dotąd na czele wywiadu i kontrwywiadu po wyborach sami podali się do dymisji. Gdyby nowa władza miała tyle samo klasy (a choćby szacunek dla kultury politycznej i powagi państwa), mogła więc przejąć te urzędy bez żadnych problemów, ale później, gdy sytuacja się uspokoi i bez medialnej wrzawy.
Ale rewolucjoniści pracują nocą…
2. Także w nocy odbyło się głosowanie nad składem Trybunału Stanu. W tym przypadku tempo dziwi choćby dlatego, że przez ostatnie lata to była instytucja praktycznie martwa. Posłowie PiS nie kryli na dodatek, że i tu nie może być mowy o żadnym parytecie, bo to ich partia ma mieć najwięcej do powiedzenia. Nic dziwnego: na bliskich PiS portalach internetowych już pojawiają się sugestie, których spośród przeciwników politycznych pełniących funkcje publiczne należałoby postawić przed Trybunałem. Czy po prostu skazać.
3. W podobnie przyspieszonym trybie partia rządząca prze do zmiany ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Chaos jest tak wielki, że musiała wycofywać dopiero co złożony własny projekt, by wprowadzić poprawki, pozwalające na dalsze procedowanie i osiągnięcie celu.
Ten jest za to jasny: chodzi o podważenie statusu pięciu sędziów wybranych niedawno (też po części rzutem na taśmę) przez poprzedni Sejm i zastąpić ich własnymi nominatami. Na deser ma też zostać zmieniony przewodniczący i wiceprzewodniczący TK i wzmocniony wpływ prezydenta na ich wybór, a wreszcie wprowadzona zasada łącząca rozpoczęcie kadencji sędziów z momentem ślubowania przed prezydentem.
Pisowscy członkowie sejmowej komisji ustawodawczej są tak zdeterminowani, że nie zgodzili się na żadne, nawet czysto gramatyczne poprawki sugerowane przez Biuro Legislacyjne Sejmu (naraziło się ono i tym, że ostrzegło o możliwej niekonstytucyjności niektórych spośród nowych rozwiązań). Nie chcieli też zamówić dodatkowych opinii ekspertów.
W efekcie ustawa od razu mogła przejść kolejne czytania – i zostać uchwalona. Choćby i nocą…
KRZYSZTOF BURNETKO