To jedyny podatek, na który mogą zgodzić się Polacy. Czy rząd wykorzysta to do ratowania budżetu?

niezależny dziennik polityczny

Wydatki na obronność w przyszłym roku mają wynieść łącznie 201 mld zł. To ponad 20 proc. łącznych wydatków budżetu państwa oraz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ). Do takich sum musimy przywyknąć, będą wysokie – ostrzegają ekonomiści i rekomendują rządowi wprowadzenie nowego podatku wojennego. Na razie na 5 lat.

  • Nowy podatek wojenny mógłby pomóc w sfinansowaniu modernizacji armii i zapobiec kryzysowi finansów publicznych. Ekonomiści Ludwik Kotecki i prof. Konrad Raczkowski, a także dr Sławomir Dudek uważają, że takie rozwiązanie jest nieuchronne.
  • Znany prawnik i ekspert podatkowy prof. Witold Modzelewski mówi zaś wprost, że nie zna takiego podatku, z którego realny i efektywny dochód pokryłby wydatki na obronność na poziomie 5 proc. PKB.
  • Według zaś ekonomisty prof. Pawła Wojciechowskiego poszukiwanie czasowych, nadzwyczajnych instrumentów – jak podatek obronny – ma sens jedynie o tyle, o ile posłuży zdobyciu społecznej akceptacji dla podnoszenia podatków oraz przełamaniu prezydenckiego weta.
  • O wyzwaniach dla wojska i gospodarki będziemy dyskutować podczas konferencji „Przemysł dla obronności”. Wydarzenie odbędzie się 15 października w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.

W Sejmie trwa pierwsza wielogodzinna debata na temat ustawy budżetowej na 2026 r. Jej założenia przedstawia minister finansów i gospodarki Andrzej Domański.

Budżet na obronę wysoki, ale część wydatków pokryje Fundusz

Jednym z kluczowych tematów sejmowego posiedzenia będzie finansowanie obronności. Przyjęty pod koniec sierpnia przez rząd projekt zakłada, że wydatki państwa mają wynieść blisko 919 mld zł, z czego wydatki budżetowe na obronność oraz z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ) mają łącznie liczyć 201 mld zł, tj. 4,83 proc. PKB.

Będzie to ponad 20 proc. łącznych wydatków budżetu państwa i FWSZ.

Brzmi imponująco? Gdy przyjrzymy się tym liczbom z bliska, okazuje się, że wydatki na obronność z budżetu państwa to 124,829 mld  (czyli 3,0 proc. PKB), z czego do FWSZ ma zostać przekazana kwota 3,335 mld zł; natomiast 36,7 proc. z tej kwoty (73,7 mld zł) ma zostać sfinansowanych z zadłużenia FWSZ, czyli z funduszu, który jest poza budżetem.

To oznacza z kolei poważne obciążenie dla wydatków na obronność w kolejnych latach, bo zadłużenie zaciągane w FWSZ trzeba będzie spłacać. Koszty związane z modernizacją armii będą stale rosły i do 2035 r. mogą one łącznie wynieść 713 mld zł. Będą też rosły koszty związane z obsługą sprzętu. W 2027 r. wyniosą one blisko 50 mld zł rocznie, a następnie mają się ustabilizować na poziomie 0,5-0,7 proc. PKB rocznie.

Nowe spojrzenie na zbrojenia i podatki?

To – zdaniem ekspertów – powoduje, że na budżet i finanse państwa trzeba spojrzeć zupełnie inaczej, niż dotychczas.

We wrześniowym wywiadzie dla Money.pl członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) i były wiceminister finansów Ludwik Kotecki powiedział, że „potrzebny jest podatek wojenny i czasowe zawieszenie niektórych świadczeń socjalnych (jak babciowe, renta wdowia, 800 plus)”.

Zdaniem ekonomisty sytuacja staje się coraz mniej przyjemna, bo „agencje zmieniają nam ratingi, a nad głowami latają różne niebezpieczne rzeczy”.

Zdaniem Koteckiego czas na odważne działania po stronie Sejmu, jak wprowadzenie czaswego – tj. na 5-lat – podatku wojennego, może też wprowadzenie „całego pakietu fiskalnego, który wymagałby zmiany konstytucji”. Takie działania, według niego, powinny nastąpić, zanim wymuszą je na Polsce rynki finansowe.

Podobnego zdania jest też ekonomista i dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW prof. Konrad Raczkowski. Kilka dni temu, w programie „Punkt widzenia Jankowskiego” w Polsacie, powiedział, że rząd powinien wprowadzić podatek wojenny na 5 lat. Swoje uzasadnienie profesor przedstawił w osobnej rozmowie z WNP (którą opublikujemy niebawem).

O finansowaniu obronności, m.in. poprzez nowe podatki, mówił też kilka dni temu minister finansów i gospodarki Andrzej Domański. W sobotę (4 października) w TVN24 Domański powiedział m.in., że banki mają rekordowe zyski oraz że wyższy CIT dla banków nie obciąży posiadaczy rachunków, bo na rynku jest konkurencja.

Zasugerował, że wpływy z podwyższonego CIT-u mogłyby posłużyć do procesu modernizacyjnego sił zbrojnych, stąd też liczy, że prezydent Nawrocki nie zawetuje tej ustawy.

Co o nowej daninie myślą opozycja i eksperci podatkowi?

Czy na podatek wojenny zgodzą się sejmowa opozycja oraz wywołany do odpowiedzi przez Domańskiego prezydent Karol Nawrocki?

Zdaniem byłego wiceministra obrony narodowej, a obecnie posła PiS Bartosza Kownackiego wydatki na obronność do poziomu 5 proc. PKB nie wymagają dodatkowych obciążeń fiskalnych – powinien „udźwignąć je budżet państwa wraz z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych”.

Podkreśla też, że wydatki na obronność rosną stale od 2017 r. i dotąd nie było potrzeby obciążania Polaków dodatkowymi ciężarami fiskalnymi. Zwraca również uwagę, że wzrost planu wydatków finansowanych z budżetu na obronność w 2026 r. w stosunku do tego roku to w rzeczywistości „tylko” 14 mld zł.

Według Kownackiego mówienie o 5-letnim podatku wskazuje natomiast na niezrozumienie tego, w jaki sposób funkcjonuje sektor zbrojeniowy. – Finansowanie inwestycji zbrojeniowych to są długie dekady, a nie lata – kwituje krótko Kownacki.

Z kolei zdaniem prawnika, doradcy podatkowego, wykładowcy akademickiego i prezesa Instytutu Studiów Podatkowych prof. Witolda Modzelewskiego podatki nadzwyczajne – jak przykładowo podatek wojenny – muszą „uwzględniać stan świadomości podatników”, czyli mówiąc inaczej, zdobyć akceptację społeczeństwa.

Zdaniem prof. Modzelewskiego nie ma takiego nowego podatku, którym można byłoby sfinansować wydatki na obronność w wysokości 5 proc. PKB. Przypomniał on również, że dochody z VAT sięgają rocznie 320 mld zł.

Dodał też, że państwu potrzebne jest zwiększenie dochodów bieżących, które nie powodowałoby ucieczki podatników do szarej strefy, a także dalsze uszczelnienie CIT, VAT, PIT czy wpływów z hazardu, a nie nowy podatek wojenny i straszenie społeczeństwa wojną.

Z kolei zdaniem ekonomisty i byłego ministra finansów prof. Pawła Wojciechowskiego, pomysł wprowadzenia podatku obronnego „może stać się narzędziem przełamania prezydenckiego weta wobec rządowych planów podnoszenia podatków, ponieważ łatwiej zyska społeczne poparcie”.

– Naturalnie wpisuje się on w narrację rządu o rekordowych wydatkach obronnych, a jednocześnie – wobec pogarszającej się sytuacji finansów publicznych – odpowiada na oczekiwania dotyczące ich konsolidacji – ocenia prof. Wojciechowski.

Podkreśla, że weta prezydenta w sprawach podatkowych, połączone z brakiem politycznej woli ograniczania wydatków społecznych zgodnie z zasadą „nic, co dane, nie będzie odebrane”, tworzą poważne ryzyko nie tylko dla stabilności finansów publicznych, ale także dla utrzymania wysokiego tempa wzrostu gospodarczego, który z kolei warunkuje możliwość dalszego finansowania zdolności obronnych państwa.

Prof. Wojciechowski zauważa również, że taki podatek zostałby z nami nie na 5 lat, ale znacznie dłużej.

– Wzrost wydatków obronnych ma charakter strukturalny. Nawet jeśli szczyt zakupów uzbrojenia będzie stopniowo wygasał, to w strukturze wydatków coraz większy udział zajmować będą koszty utrzymania, eksploatacji sprzętu, szkolenia oraz zakupy amunicji. Wzrost zdolności obronnych to nie tylko wydatki inwestycyjne (CAPEX), ale również coraz bardziej kosztowne wydatki operacyjne (OPEX). Utrzymywanie nakładów na poziomie około 5 proc. PKB (w tym 1,5 proc. na wydatki dual-use) będzie konieczne nie przez kilka lat, lecz przez całe dekady – wyjaśnia prof. Wojciechowski.

Jego zdaniem w tej sytuacji trudno jest więc mówić o potrzebie wprowadzenia podatku obronnego w klasycznym sensie, czyli jako „tymczasowego, nadzwyczajnego instrumentu fiskalnego na czas wojny”.

Według naszego rozmówcy konieczny jest trwały wysiłek konsolidacyjny, obejmujący zarówno stronę wydatkową, jak i dochodową budżetu. Tym bardziej że przyczyną tej nierównowagi są w większym stopniu rosnące wydatki społeczne niż obronne.

Od agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. transfery społeczne wzrosły – w ujęciu procentu PKB – bardziej niż wydatki na obronność – podaje przykład Wojciechowski.

To nie wszystko. Zdaniem Wojciechowskiego „znaczone pieniądze”, jak te, które miałaby być z podatku wojennego, mogą okazać się wielką iluzją. – Praktyka pokazuje, że ta zasada działa słabo: świadczą o tym coroczne dopłaty budżetowe do NFZ, mimo że system opiera się formalnie na składce zdrowotnej, będącej de facto daniną publiczną. Podobne problemy występowały przy finansowaniu Funduszu Rezerwy Demograficznej z dochodów z prywatyzacji czy Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych z wpływów ze sprzedaży przedsiębiorstw przemysłu obronnego – wylicza profesor.

Jak podkreśla Wojciechowski, Polska potrzebuje debaty o trwałych, strukturalnych rozwiązaniach, takich jak usztywnienie wydatków obronnych w relacji do PKB czy zrównoważenie strony dochodowej i wydatkowej budżetu.

Z kolei zdaniem dr. Sławomira Dudka, prezesa i głównego ekonomisty Instytutu Finansów Publicznych, podatek wojenny to „zwrot narracyjny, semantyczny, ułatwiający rozwiązanie klinczu politycznego”.

Dodaje on, że podatek wojenny – jeśli miałby mieć sens – powinien być szeroki, obejmujący także gospodarstwa domowe, a nie tylko firmy, a także mieć charakter czasowy, powiązany z jasno określonym planem modernizacji sił zbrojnych.

– Jednak dziś nie znamy nawet długookresowych kosztów utrzymania armii ani realnych potrzeb finansowych – co potwierdza m.in. raport NIK o Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W praktyce Polska już ma „podatek wojenny” – to dodatkowy 1 punkt procentowy VAT (23, zamiast 22 proc.), który zgodnie z ustawą obowiązuje dopóki wydatki na obronność przekraczają 3 proc. PKB. Problem w tym, że wpływy z tego podatku nie zostały przeznaczone na armię, lecz na cele socjalne – zauważa dr Dudek.

Podkreśla on, że potrzebujemy kompleksowego planu naprawy finansów publicznych, który będzie przygotowany przez ekonomistów i zaakceptowany w konsensusie politycznym. – Innego wyjścia nie ma. Podatek wojenny może być jednym z jego elementów, ale nie może zastąpić całościowej reformy wydatków i dochodów – konkluduje nasz rozmówca.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów