Przez kilka miesięcy rodzina, przyjaciele i policja szukali Pawła A. (+35 l.) ze Zduńskiej Woli (woj. łódzkie). Mężczyzna od stycznia nie dawał znaków życia.
Okazało się, że przez ten czas jego zwłoki spoczywały w kominie wędzarni w domu oddalonym o kilkaset metrów od miejsca jego zamieszkania. Zamiast zapachu wędzonki wokół roznosił się odór rozkładających się zwłok.
Zaginięcie mężczyzny jego najbliżsi zgłosili 24 stycznia. Uruchomiono całą procedurę poszukiwawczą, o jego zniknięciu powiadomiono media. Nikt wtedy nie przypuszczał, że doszło do najgorszego. Policjanci cały czas pracowali nad rozwiązaniem tej zagadki, ale przełom nastąpił dopiero kilka dni temu. Do śledczych dotarła informacja, że jego zwłoki mogą być ukryte w jednorodzinnym domu przy ul. Orzyckiej.
Mundurowi swoje kroki od razu skierowali do piwnicy, gdzie znajdowała się wybudowana z cegieł domowa wędzarnia. To tam, w kominie, miało znajdować się ciało zaginionego. Żeby je wydostać, trzeba było wyburzyć część wędzarni. Gdy technicy wyciągali cegłę po cegle, ich oczom ukazywały się coraz większe części dywanu wciśniętego w przewód kominowy.
Kiedy go rozwinęli, ujrzeli męskie zwłoki w stanie znacznego rozkładu. Żeby potwierdzić tożsamość Pawła A., trzeba było wykonać szczegółowe badania DNA.
Policjanci zaraz po odkryciu zwłok zatrzymali czterech mężczyzn. Jeden z nich, Michał M. (26 l.), usłyszał zarzut uszkodzenia ciała, które skutkowało śmiercią. Jak ustalono, to on uderzył Pawła A. metalowym łomem w głowę. Mężczyzna został już aresztowany przez sąd. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Pozostali zatrzymani pomagali mu ukryć ciało w kominie. Im zostały przedstawione zarzuty znieważenia zwłok. Mogą trafić za kratki na dwa lata.
SE.PL