W więzieniu w stanie Missouri ma odbyć się dziś wzbudzająca wiele kontrowersji egzekucja. Skazany na śmierć 55-letni Ernest Johnson cierpi na raka mózgu. Egzekucja za pomocą zastrzyku trucizny może spowodować u niego „niewyobrażalne cierpienia”.
Johnson, którego skazano na karę śmierci za zabójstwo trzech pracowników stacji obsługi samochodów w 1994 roku, ma zostać stracony o godz. 18.00 czasu miejscowego (1.00 w nocy z wtorku na środę czasu polskiego) za pomocą zastrzyku bardzo silnego środka powodującego paraliż centralnego systemu nerwowego.
Jego adwokaci wyczerpali już wszelkie możliwości odroczenia wykonania kary. Powołują się na opinię biegłych lekarzy, którzy twierdzą, że taki sposób egzekucji chorego na raka mózgu wywoła u niego gwałtowne i niekontrolowane konwulsje i narazi go na „ból nie do zniesienia”.
Przypominają, że 8. poprawka do Konstytucji USA zabrania stosowania „okrutnych lub niezwykłych kar”.
Adwokaci Johnsona wskazują, że w jego przypadku egzekucja w komorze gazowej „znacznie zmniejszyłaby jego cierpienia”. Na przeszkodzie stoi jednak to, że – jak oświadczył David Owen, rzecznik stanowej służby penitencjarnej – „stan Missouri nie dysponuje obecnie sprawną komorą gazową”.
Sprawa Johnsona wywołała spory oddźwięk w Stanach Zjednoczonych, bowiem wypłynęła w okresie ostrych ogólnokrajowych sporów na temat zgodności z konstytucją wykonywania kary śmierci za pomocą zastrzyków trucizny. Były przypadki administrowania skazańcom zbyt małej lub zbyt dużej dawki, czy nie tolerowanej przez nich substancji, co narażało ich na dodatkowe cierpienia.
FAKTY.INTERIA.PL