Tego jeszcze w ministerstwie nie grali.
Minister zdrowia Marian Zembala poprosił na spotkanie urzędników resortu. Pokazał im film – o sobie! – a potem zaprosił na… koncert fortepianowy. Jak tłumaczy, muzyka łagodzi obyczaje. Szkoda tylko, że wciąż nie znalazł czasu na spotkanie z pacjentami, którym ma służyć, a którzy w szpitalach upokorzeni leżą po korytarzach!
Samo południe w siedzibie Ministerstwa Zdrowia. Minister Zembala spotyka się z urzędnikami. – Dziękuję wszystkim nieobecnym, którzy przyłożyli się do osiągnięć ministerstwa, w tym ministrowi Bartoszowi Arłukowiczowi – zaczyna. Potem projekcja filmu dokumentalnego. Nie, nie o problemach pacjentów ani fatalnej kondycji służby zdrowia. Obraz „Skąd przyszedłem” jest o placówce, którą minister stworzył – Śląskim Centrum Chorób Serca. To nie był jedyny kulturalny prezent ministra dla urzędników. Zembala to meloman, więc zaprosił do wysłuchania… koncertu fortepianowego! To duża zmiana w traktowaniu urzędników, którzy cenią ministra za wielką kulturę osobistą i klasę.
Ale sama muzyka na korytarzach ministerstwa nie wystarczy jednak, by uzdrowić służbę zdrowia. Mijają trzy tygodnie od chwili, gdy Zembala został ministrem, a na podróż po Polsce i zapowiedziane rozmowy z pacjentami wciąż czasu nie znalazł!
Brał udział w posiedzeniu Naczelnej Rady Lekarskiej, rozmawiał ze strajkującymi pielęgniarkami i lekarzami… A pacjenci? Oni mieliby ministrowi wiele do powiedzenia. Choćby ci ze Szpitala Specjalistycznego św. Józefa w Gdańsku. Może pan minister wytłumaczyłby im, dlaczego w szpitalu nie ma dla nich sali i muszą leżeć na korytarzach?A jeszcze we wtorek minister na konferencji prasowej mówił, że pacjent jest dla niego najważniejszy. Słowa, słowa, słowa..
fakt.pl
S?owa? J? bym nazwa? to innym s?owem skurwysynstwo.
Jest taki serial „Daleko od noszy”
Ale niedaleki od prawdy…
Sluzba zdrowia w POLSCE po 1989r systematycznie sie staczala i stoczyla sie cakliem..W tym chorym kraju na co sie spojrzy to jest chore..
nast?pny szmaciarz