Wojsko Polskie rośnie w siłę. Rządzący chwalą się, że liczy ono już 215 tys. żołnierzy, a w kraju niczym grzyby po deszczu wyrastają nowe bataliony. Za rozwojem armii nie nadążają jednak zakupy, czego jasnym przykładem może być wzrost liczby batalionów piechoty zmotoryzowanej bez niezbędnego dla nich sprzętu. Zamiast jego szybkich zakupów na razie energicznie mieszamy herbatę z posiadanym już wyposażeniem, licząc na to, że w końcu zrobi się słodsza.
Nowe-stare Rosomaki dla 16. Brygady Zmotoryzowanej
Służba prasowa 16. Brygady Zmotoryzowanej poinformowała poprzez media społecznościowe, że dotarła pierwsza partia kołowych transporterów opancerzonych (KTO) Rosomak z wieżą Hitfist 30P. To nie tylko pierwsze takie wozy w brygadzie, ale w całej 16. Dywizji Zmechanizowanej. Autorzy wpisu dodali, że przyszłe załogi czeka teraz okres wytężonego szkolenia na długo wyczekiwanym sprzęcie etatowym. Brygada jest jednym z najnowszych związków taktycznych w Wojsku Polskim. Do niedawna 16. Dywizja Zmechanizowana posiadała trzy brygady – pancerną oraz dwie zmechanizowane.
Tworzona w Załuskach pod Nidzicą brygada zmotoryzowana sprawi, że dywizja będzie posiadać łącznie pięć brygad (ponieważ w międzyczasie pułk artylerii został rozwinięty do brygady, co wiąże się ze wzrostem liczby dywizjonów). Formowanie samej 16. Brygady Zmotoryzowanej rozpoczęło się na wiosnę 2024 roku.
Nowa jednostka ma stacjonować w Załuskach. Obecnie opiera się o infrastrukturę opartą na kontenerach mieszkalnych oraz namiotowych halach garażowych (co jest w Polsce normą dla nowych związków taktycznych). Za kilka lat brygada ma być największą jednostką w Polsce. Kompleks wojskowy w Załuskach ma pomieścić m.in. trzy bataliony zmotoryzowane, batalion czołgów, batalion saperów, dywizjon artylerii rakietowej czy dywizjon artylerii samobieżnej.
Samo miejsce powstania nowej brygady też nie jest przypadkowe. Chodzi nie tylko o bliskość do granicy z Białorusią i Rosją, ale także o fakt, że w regionie brakuje atrakcyjnych miejsc pracy, co przekłada się na sprawne rekrutowanie chętnych do służby. Dziś co szósty żołnierz Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej pochodzi z województwa warmińsko-mazurskiego.
Sama 16. Brygada Zmotoryzowana jest jednak jedynie elementem szerszej układanki. W ostatnich latach nie tylko powiększono część brygad o czwarty batalion, rozwinięto kilka pułków saperów, ale także stworzono od zera kolejne brygady – 16. i 18. Brygadę Zmotoryzowaną (kolejno w 16. i 18. Dywizji Zmechanizowanej), 19. Brygadę Zmechanizowaną w Lublinie czy zupełnie nową 1. Dywizję Piechoty Legionów (w której ramach powstaje już brygada zmotoryzowana i pancerna, a plany sugerują powstanie kolejnych).
Wróćmy jednak do samej 16. Brygady Zmechanizowanej. Jej żołnierze już jakiś czas temu rozpoczęli szkolenie kierowców wozów Rosomak. Gdy dodamy do tego nową dostawę Rosomaków z wieżą Hitfist 30P, to możemy odnieść mylne wrażenie, że do wojska trafia coraz więcej sprzętu. Niestety nie jest tak kolorowo.
Duże potrzeby, niewielkie możliwości
Wozy, które posłużyły do szkolenia pierwszych kierowców, zostały wypożyczone z 14. Suwalskiego Pułku Przeciwpancernego, a nowe Rosomaki z wieżą Hitfist 30P pochodzą z zasobów innych brygad. 17. oraz 12. Brygada Zmechanizowana dysponują łącznie 6 batalionami z Rosomakami. Etatowo daje to ok. 350 wozów. Doliczyć do tego należy także plutony rozpoznawcze.
Ile jednak de facto mamy takich Rosomaków? Wozów powstało łącznie 359 (czyli akurat na potrzeby sześciu batalionów), ale część utraciliśmy na misjach, a dodatkowo kolejne wysłaliśmy na Ukrainę. Ile? Tego oficjalnie nie podano, ale bezpiecznie można założyć, że dziś posiadamy nie więcej niż 250 Rosomaków z wieżą Hitfist 30P. To mniej niż potrzebują te dwie wspomniane brygady (12. Brygada Zmechanizowana z 12. Dywizji Zmechanizowanej oraz 17. Brygada Zmechanizowana z 11. Dywizji Kawalerii Pancernej).
Jakbt tego było mało, dziś wozy trafiają do innych jednostek wojskowych (do niedawna te dwie brygady były jedynym użytkownikiem tego sprzętu w Wojsku Polskim). Jak dowiedziała się redakcja WNP, Rosomaki z wieżą Hitfist 30P są dziś też w 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich, gdzie służą do celów szkoleniowych.
Tak samo wygląda to w 16. Brygadzie Zmotoryzowanej, gdzie wypożyczone z innej brygady Rosomaki z wieżą Hitfist 30P mają pomóc szybciej rozpocząć szkolenie. Pozwoli to na sprawne przyjęcie docelowego sprzętu, czyli Rosomaków Long z wieżą ZSSW-30. Problem jednak w tym, że sprzętu zakupiono zdecydowanie zbyt mało.
Jak duże są potrzeby wojska?
Zacznijmy od tego, ile tego sprzętu już posiadamy. Do niedawna jedynymi Rosomakami wyposażonymi w wieżę z armatą kal. 30 mm, były te z Hitfist 30P. Wyprodukowano ich łącznie 359, z czego bezpowrotnie straciliśmy lub oddaliśmy przynajmniej setkę wozów. Załóżmy zatem, że posiadamy ich 250.
Przejdźmy do nowszych zakupów. 5 lipca 2022 roku zamówiono 70 Rosomaków z wieżą ZSSW-30 (a w zasadzie samych wież, bo wozy mają powstać na bazie istniejących podwozi bazowych). Dotychczas dostarczono ich ponad 20, co daje ponad 270 wozów, a także ok. 50 w oczekiwaniu. Dodać należy 58 kolejnych Rosomaków z wieżą ZSSW-30, które zakontraktowano 8 lipca 2024 roku (tym razem z produkcją podwozi) oraz 80 Rosomaków-L z wieżą ZSSW-30, zakupionych 17 grudnia 2024 roku.
Daje to nam łącznie 270 gotowych wozów oraz dodatkowe 188 (50+58+80) Rosomaków, które już zostały zamówione. Łącznie 458 KTO Rosomak z wieżą uzbrojoną w armatę kal. 30 mm. Zgodnie z zapisami umów wozy dotrzeć mają do nas do końca 2028 roku, choć biorąc pod uwagę obecne tempo dostaw, nie powinno być zaskoczeniem, jeśli czas realizacji się wydłuży. Przejdźmy zatem do potrzeb.
Batalion zmotoryzowany w Wojsku Polskim liczy obecnie 58 wozów, choć należy zaznaczyć, że Sztab Generalny Wojska Polskiego rozważa jego redukcję do 44 sztuk. Do tego każdy batalion posiada własny pluton rozpoznawczy. Przyjmijmy jednak potrzeby na poziomie 58 i 44 wozów. W ramach 11. i 12. Dywizji mamy łącznie 6 batalionów zmotoryzowanych. W 18. Dywizji Zmechanizowanej są to trzy bataliony w ramach 21. Brygady Strzelców Podhalańskich (czwarty, 21. Lekki Batalion Górski, otrzyma zapewne lżejsze wozy) oraz kolejne trzy w ramach tworzonej 18. Brygady Zmotoryzowanej. W 16. Dywizji Zmechanizowanej mamy 16. Brygadę Zmotoryzowaną z kolejnymi 3 batalionami. Daje to łącznie 15 batalionów (6+6+3).
Dodać do tego należy 22. Karpacki Batalion Piechoty Górskiej, który podporządkowano pod 25. Brygadę Kawalerii Powietrznej (do 2024 roku był częścią 21. Brygady Strzelców Podhalańskich) i bataliony które powstaną w ramach 1. Dywizji Piechoty Legionów oraz 8. Dywizji Piechoty AK. Dostępne informacje sugerują, że planowany model jest bliższy 18. niż 16. Dywizji Zmechanizowanej. W ramach 16. Dywizji Zmechanizowanej planowane jest stworzenie 8 batalionów czołgów, 5 batalionów zmechanizowanych i 3 zmotoryzowanych. W 18. Dywizji mamy zaś 6 batalionów czołgów, 3 bataliony zmechanizowane, 6 batalionów zmotoryzowanych oraz jeden lekki batalion górski.
Załóżmy więc, że w dwóch powstających dywizjach powstanie (lub powstało, ponieważ w ramach 1. Dywizji Legionów funkcjonują już dwa bataliony zmotoryzowane) po 6 batalionów zmotoryzowanych. Daje to łącznie 12 batalionów. Dodajmy do tego 22. Karpacki Batalion Piechoty Górskiej z Kłodzka i 15 batalionów w ramach 12., 16. i 18. Dywizji Zmechanizowanej oraz 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Łącznie daje to 28 batalionów.
Zakładając 58 wozów na batalion, daje to łącznie 1624 wozy. Z kolei przy 44 wozach na batalion potrzebne będą 1232 sztuki. Przypomnijmy – Polska posiada obecnie ok. 270 sztuk, a na dostarczenie czeka kolejnych 188 sztuk, co daje łącznie 458 Rosomaków. Nawet gdyby nie wziąć pod uwagę 8. Dywizji Piechoty Armii Krajowej oraz przyjąć 44-wozowy model batalionu, to wspomniane 458 wozów nie pozwoli na zaspokojenie nawet połowy potrzeb. A przecież nie liczymy jeszcze plutonów rozpoznawczych, wozów dla centrów szkoleniowych oraz rezerw sprzętowych.
Nawet gdyby pod uwagę wziąć tylko sformowane bataliony zmotoryzowane (3 w ramach 11. Dywizji, 3 w ramach 12. Dywizji, 2 w ramach 16. Dywizji, 5 w ramach 18. Dywizji oraz 2 w ramach 1. Dywizji, a także 22. Karpacki Batalion Piechoty Górskiej z Kłodzka) i przyjąć 44-wozowy batalion, to potrzeby wyniosą 704 KTO, czyli o niemal 250 więcej, niż zakupiliśmy.
Brakuje pieniędzy, bardzo dużo pieniędzy
Za dynamicznym rozwojem liczby brygad w Wojsku Polskim nie nadążają znacznie mniej dynamicznie podpisywane kontrakty. Konieczne będzie zakontraktowanie w ciągu najbliższych lat kolejnych przynajmniej 450 kołowych transporterów opancerzonych (jeśli chcemy, żeby nasi żołnierze mieli potrzebny sprzęt do walki).
Wypożyczanie wozów z jednej brygady do drugiej może faktycznie przyspieszyć proces szkolenia, ale tak czy inaczej musimy zakupić sprzęt, który mieliby przyjąć na stan szkoleni żołnierze. Dodatkowo należałoby też zakupić sprzęt na potrzeby centrów szkoleniowych czy rezerwy.
Pojawia się jednak bardzo duży problem – obecny poziom wydatków na zbrojenia nie pozwala na tak duże zakupy. O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie, więc zainteresowanych tematem odsyłamy do materiału „Miał być budżet na bomby, a jest bomba budżetowa. Polskiej armii grozi zastopowanie zbrojeń”.
Jeśli nie chcemy, by nasi żołnierze pozostali bez sprzętu do walki, to sensowne rozwiązania są w zasadzie tylko dwa. Po pierwsze możemy zwiększyć wielkość wydatków na zbrojenia. Biorąc pod uwagę rekordowy deficyt, konieczne będzie podniesienie podatków oraz ograniczenie wydatków. To trudna decyzja, która może odbić się na poparciu dla wprowadzającej ją w życie partii politycznej.
Możemy też otwarcie przyznać, że nie stać na tak dużą zawodową armię i szukać oszczędności w racjonalizacji jej wielkości. Trudno powiedzieć, która decyzja spotka się dziś z mniejszym zrozumieniem społeczeństwa – ograniczanie wydatków (np. socjalnych) i podwyższanie podatków, czy ograniczanie planów rozwoju Sił Zbrojnych. W ostateczności możemy też dalej mieszać herbatę, licząc na to, że ta jednak zrobi się słodsza.
Źródło: wnp.pl












Dodaj komentarz