NIK prześwietli miliardowe inwestycje na granicy z Rosją i Białorusią. Wiemy, co sprawdzi

niezależny dziennik polityczny

Najwyższa Izba Kontroli prześwietli budowę zapory elektronicznej na granicy z Rosją oraz zapory fizycznej i elektronicznej na granicy z Białorusią – ustalił portal RadioZET pl. Miliardowe inwestycje budziły spore kontrowersje.

  • Kontrolerzy NIK sprawdzą, jak realizowano budowę zapór na granicach polsko-rosyjskiej i polsko-białoruskiej – dowiaduje się RadioZET.pl.
  • Sprawdzane będzie przygotowanie i realizacja inwestycji, a także zagadnienia związane z ochroną przyrody.
  • W planie jest budowa kolejnej zapory oraz umocnień na wschodniej granicy Polski. Naukowcy rozmawiają z MON o tym, aby odbyło się to z poszanowaniem przyrody.

Zapory elektroniczne to system kamer i czujników rozmieszczonych wzdłuż północnej (lądowej) oraz wschodniej granicy Polski. W jej skład wschodzą m.in. kamery termowizyjne i detektory ruchu. Jak informowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, system ma wspomagać funkcjonariuszy Straży Granicznej „w szczególności w zakresie wykrywania zdarzeń związanych z przestępczością graniczną, w tym nielegalną migracją oraz przemytem towarów.”

Obecnie zapora elektroniczna działa już na 200-kilometrowej granicy polsko-rosyjskiej wzdłuż obwodu kaliningradzkiego, a także na 253-kilometrowym fragmencie granicy polsko-białoruskiej w województwie podlaskim. Na dużej części pokrywa się ona z zaporą fizyczną, którą zbudowano, żeby utrudnić przekraczanie granicy przez migrantów wykorzystywanych przez reżim Łukaszenki.

Fizyczna bariera to stalowe ogrodzenie o wysokości 5,5 metra. Ma długość 186 km. Zbudowano ją w 2022 roku kosztem aż 1,6 mld zł. Konieczne okazało się jednak jej wzmocnienie, na co wydano kolejne 117 mln zł. Natomiast budowa zapory elektronicznej na polsko-rosyjskiej granicy kosztowała ponad 373 mln zł.

NIK sprawdzi budowę zapór wzdłuż granicy z Rosją i Białorusią

Za obie inwestycje odpowiadała Straż Graniczna. Teraz prześwietli je Najwyższa Izba Kontroli – dowiedziało się RadioZET.pl. Delegatura Izby w Olsztynie zajmie się zaporą na granicy polsko-rosyjskiej. – Aktualnie NIK przygotowuje projekt programu tej kontroli, w którym założono, że badaniami kontrolnymi objęte zostaną kwestie związane z przygotowaniem i realizacją tej inwestycji, a także zagadnienia związane z ochroną przyrody – informuje nas Marcin Marjański, rzecznik prasowy NIK.

Jak dodaje, program kontroli będzie musiała zatwierdzić jeszcze centrala. Zaplanowano ją na trzeci kwartał tego roku.

W tym samym czasie delegatura NIK w Białymstoku skontroluje budowę zapory elektronicznej i fizycznej na granicy polsko-białoruskiej. – Głównym celem kontroli będzie zbadanie, czy prawidłowo i rzetelnie zaplanowano oraz zrealizowano inwestycje zabezpieczenia tej granicy – dodaje Marjański.

Na wyniki kontroli trzeba będzie jednak trochę poczekać. Ich publikację zaplanowano na przełom pierwszego i drugiego kwartału przyszłego roku. Z zapowiedzi kontroli NIK cieszą się naukowcy, którzy zwracali uwagę na aspekty przyrodnicze inwestycji. Jednak to nie z tego powodu Izba wzięła ją pod lupę. Kontrola jest ujęta w rocznym planie pracy. Między innymi z powodu jej istotnego znaczenia dla bezpieczeństwa kraju czy dużych kosztów.

– Podczas budowy zapory fizycznej na granicy z Białorusią mówiliśmy o tym, że ucierpią zwierzęta żyjące w Puszczy Białowieskiej. Zamknięte zostały naturalne korytarze, którymi poruszały się na przykład rysie. Ciężki sprzęt podczas prac niszczył drzewa i roślinność, rozjeżdżał las. Te szkody są oczywiście już nie od odwrócenia. Natomiast mam nadzieję, że w zaleceniach pokontrolnych znajdą się zapisy, które pozwolą uniknąć takich sytuacji w przyszłości – mówi w rozmowie z RadioZET.pl dr hab. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk oraz członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody.

Zapora elektroniczna wzdłuż Bugu. Tysiące wyciętych drzew

Rada wydała zresztą na początku lutego ostre stanowisko w sprawie budowy kolejnego fragmentu zapory elektronicznej. Powstał on na 172-kilometrowym odcinku granicy polsko-białoruskiej wzdłuż rzeki Bug. Przy tej okazji „wyczyszczono” z zieleni 15-metrowej szerokości pas wzdłuż granicy, wycięto tysiące drzew. Ciężki sprzęt rozjeździł nadrzeczne skarpy, porozrywał drut żyletkowy, który wcześniej montowano nad rzeką. Dziś ostre fragmenty metalu można znaleźć przy rzece. To ogromne zagrożenie dla zwierząt, ale też ludzi spacerujących nad wodą.

PROP w swojej opinii pisał m.in. o dewastacji nadrzecznych lasów łęgowych na zachodnim brzegu Bugu, naruszeniu integralności czterech obszarów Natura 2000, zniszczeniu walorów przyrodniczych dwóch rezerwatów („Szwajcaria Podlaska” i „Łęg Dębowy”), zasypywaniu starorzeczy. „Zniszczenia dokonane na terenach obu rezerwatów naruszają, lub wręcz niweczą cele ochrony tych obiektów” – napisała Rada.

Straż Graniczna broniła się, że prace wykonano w ramach specustawy, która przy inwestycjach związanych z bezpieczeństwem kraju wyłącza stosowanie innych przepisów. Naukowcy zauważyli jednak, że złamano unijne przepisy, w tym konwencję berneńską oraz konwencję z Aarhus. MSWiA oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska do tych zarzutów się nie odniosły.

Prace związane z budową zapory elektronicznej wzdłuż Bugu już się skończyły. Aktualnie trwają odbiory techniczne. Natomiast Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie ma zweryfikować skalę zniszczeń w chronionych siedliskach oraz ustalić zakres kompensacji przyrodniczej na terenach Natura 2000. Tego fragmentu zapory elektronicznej nie ma jednak w planie kontroli NIK na ten rok.

Rząd buduje Tarczę Wschód. Bezpieczeństwo i przyrodę da się pogodzić

Dodajmy, że budowa zapory elektronicznej wzdłuż wschodniej granicy Polski ma być kontynuowana. W planie jest ustawienie słupów z kamerami i czujnikami wzdłuż 537 kilometrów granicy z Ukrainą. Na razie jednak rząd nie podaje terminu przeprowadzenia tej inwestycji, ani jej szacowanych kosztów. Te z pewnością przekroczą grubo ponad miliard złotych.

Natomiast rząd ma plan fizycznego umocnienia wschodniej granicy. Chodzi o budowę Tarczy Wschód. To system zabezpieczeń, które mają zatrzymać wroga w razie potencjalnego ataku na Polskę. W planie jest budowa systemu m.in. betonowych jeży, palisad, rowów przeciwczołgowych, ukryć czy bunkrów.

Tarcza Wschód ma objąć nawet 700 km polskiej granicy, w tym 400 km z Rosją i Białorusią. Projekt może kosztować łącznie 10 mld złotych. Jego realizacja miała rozpocząć się w pierwszym kwartale tego roku. Jednak pierwsza część umocnień w miejscowości Dąbrówka (woj. warmińsko-mazurskie) na długości 2,3 km była gotowa już w listopadzie ubiegłego roku. W tym przypadku naukowcy zajmujący się ochroną przyrody także zwracali uwagę, że przy budowie Tarczy Wschód można wykorzystać środowisko naturalne. Dr. hab. Michał Żmihorski z PROP spotykał się już w tej sprawie z przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej, które odpowiada za powstanie Tarczy Wschód.

– Podczas spotkania zwracaliśmy uwagę na to, że mamy naturalne zabagnienia, podmokłe lasy, dobrze uwodnione torfowiska. Dzięki ograniczeniu skali wycinek przy granicy, zasypywaniu rowów melioracyjnych czy likwidacji niepotrzebnych, niewykorzystywanych dróg możemy stworzyć naturalną barierę dla pojazdów wroga w razie potencjalnej agresji. Przecież właśnie na takich terenach utknęła rosyjska ofensywa w Ukrainie. Na szczęście w MON myślą podobnie. Nasze postulaty są zbieżne z planami ministerstwa. To cieszy i pokazuje, że można pogodzić kwestie obronności oraz poszanowania naturalnego środowiska – podsumowuje dr hab. Michał Żmihorski.

Źródło: radiozet.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*