Podejrzany sam powiadomił służby, gdy zorientował się, że 21-latek nie żyje. Duchowny przed przybyciem ekipy pogotowia ratunkowego zdążył wyrzucić w krzaki buteleczkę z resztkami początkowo nieustalonej substancji. W służbowym mieszkaniu księdza na terenie parafii śledczy mieli znaleźć mefedron, którego posiadanie jest karalne. Dlatego tuż po zdarzeniu prokuratorzy przedstawili księdzu zarzut posiadania narkotyków.
Śledczy przez kilka miesięcy czekali na niezbędne ekspertyzy zabezpieczonych środków psychoaktywnych w mieszkaniu księdza oraz wyniki posekcyjnych badań toksykologicznych zmarłego 21-latka. Ksiądz Krystian K. miał zakaz opuszczania kraju i policyjny dozór.
Nowe zarzuty dla księdza po zgonie młodego mężczyzny
W październiku ub. roku okazało się, że porzucona buteleczka miała zawierać „pigułkę gwałtu”.
– To rozpuszczalnik do farb. Nie jest to środek znajdujący się na liście substancji niedozwolonych ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii, ale, jak wynika z opinii biegłych, jest substancją silnie oddziałującą psychoaktywnie na organizm ludzki. Silnie uzależnia, może doprowadzić do zgonu – tłumaczył niedawno prokurator Zbigniew Pawlik, szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec Północ, dlaczego duchowny nie usłyszał nowych zarzutów.
Na początku stycznia br. dotarły kolejne ekspertyzy. Wtedy śledczy ujawnili, że ksiądz Krystian miał posiadać znaczne ilości mefedronu, czyli „kokainy dla ubogich”. To syntetyczny narkotyk w postaci kryształków o silnym działaniu pobudzającym. Środek ten miał podać 21-latkowi.
– Jego posiadanie jest karane. Środki do odurzania, które posiadał podejrzany, mogłyby posłużyć do wyprodukowania kilkudziesięciu porcji dilerskich działek – mówił w styczniu br. Zbigniew Pawlik, szef prokuratury Rejonowej w Sosnowcu. Na tej podstawie prokuratorzy przedstawili księdzu Krystianowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci 21-latka i wnioskowali o tymczasowy areszt dla duchownego.
Zniknął dowód z depozytu w innej sprawie duchownego
Sąd Rejonowy w Sosnowcu uznał 11 stycznia br., że wniosek o areszt jest niepotrzebny, powinien być złożony na początku śledztwa. Ksiądz Krystian zgłaszał się na przesłuchania, nie było obawy matactwa z jego strony. Przed posiedzeniem aresztowym duchowny zdążył złożyć obszerne wyjaśnienia, chociaż wcześniej milczał, co ostatecznie przekonało sąd o jego wiarygodności.
Prokuratura nie zgadza się jednak z decyzją sądu i złożyła zażalenie. Rozpatrywane będzie 24 lutego br.
Ksiądz Krystian nie pierwszy raz ma zatarg z prawem. W 2017 roku miał zostać zatrzymany przez policję. Jak informowała przed laty „Wyborcza”, do zatrzymania księdza Krystiana doszło w Katowicach. Ksiądz Krystian K. nie potrafił logicznie się wypowiadać. Sprawdzono go nakrotestem. Wynik miał być pozytywny. W samochodzie znaleziono fiolkę z substancją psychoaktywną. Duchowny uniknął kary, gdyż miał być pod wpływem substancji, która nie znajdowała się wówczas na liście środków niedozwolonych. Twierdził, że nie wie, skąd się wzięła u niego fiolka.
Obecnie jest to narkotyk. Osiem lat temu ksiądz nie poniósł żadnych konsekwencji. Prawo jazdy zwrócono mu po 30 dniach. Prokuratura wszczęła wtedy śledztwo w sprawie posiadania substancji psychotropowych oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Księdzu Krystianowi K. nie przedstawiono jednak zarzutów, bo nie było podstaw.
Co ciekawe, fiolka z narkotykiem była do 2024 r. w policyjnym depozycie. Niespodziewanie w 2024 r. gdy toczyło się śledztwo w sosnowieckiej prokuraturze w sprawie zgonu 21-latka, ksiądz Krystian miał przypomnieć sobie o niewygodnym dowodzie, który ostatecznie odebrał z depozytu.
Dodaj komentarz