
Polacy je uwielbiają i tłumnie ruszają do marketów, gdy te ogłoszą promocje, ale niedługo może skończyć się Eldorado. Rząd planuje uderzyć w nasze kieszenie kolejną opłatą, a wszystko pod płaszczykiem ochrony zdrowia. Na pierwszy ogień pójdą tzw. wielosztuki, głównie piwa.
Władza niemal od początku tej kadencji dwoi się i troi, aby zniechęcić Polaków do kupowania alkoholu i to nie tylko tego mocnego. Na razie te buńczuczne zapowiedzi pozostają w sferze planów, ale gdy jednych jeszcze nie udało się zrealizować, już pojawiają się kolejne.
Władza uderzy w Polaków podwyżką. Najbardziej zaboli wiosną
Jeszcze nie zakosztowaliśmy w praktyce rządowych planów ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w godzinach 22-6, czy skutecznej walki z tzw. małpkami, a na horyzoncie rysuje się już kolejna ministerialna propozycja. Tym razem również wyszła ona z resortu zdrowia, nadzorowanego przez minister Izabelę Leszczynę, a dotyczyć ma marketowych promocji. Oczywiście tych, związanych z alkoholem, a ministerialnymi zamysłami pochwalił się w rozmowie z „Pulsem Biznesu” wiceminister Wojciech Konieczny.
„Gdy w telewizji widzimy ofertę dziesięciu piw z kolejnymi dziesięcioma gratis, pokazywane są etykiety, charakterystyczne butelki, promocja często jest prowadzona z udziałem jakiegoś celebryty – i wtedy jest to reklama pod pozorem promocji” – powiedział polityk.
A promocji takich nie brakuje, szczególnie w miesiącach wiosennych i letnich, gdy Polscy masowo ruszają świętować sezon grillowy. W marketach wówczas roi się od łowców podobnych alkoholowych promocji. Jak zatem resort chciałby z nimi walczyć? Czyżby planował jakiś zakaz? Nic bardziej mylnego.
Chcą zniechęcić Polaków do promocji w marketach
Tym razem władza nie idzie w stronę zakazu, ale zniechęcenia Polaków, by w ogóle opłacało im się sięgać po alkohol, a marketom organizować takie promocje. Chce po prostu uderzyć wszystkich po kieszeni i wprowadzić minimalną cenę za gram alkoholu.
– Analizujemy wprowadzenie minimalnej ceny za gram alkoholu. Nasze analizy wskazują, że skutkowałoby to głównie wzrostem cen piwa, szczególnie mocniejszego. Słabsze piwo byłoby tańsze, co z naszej perspektywy jest korzystne: prowadziłoby do mniejszego spożycia alkoholu – wyjaśnia w rozmowie z gazetą wiceminister.
Jak oszacował, piwo o zawartości alkoholu 5 proc. zdrożałoby o ok. 1,5 zł za butelkę. Jednocześnie resort zapewnia, iż opłata miałaby być tak skonstruowana, by nie uderzyć w ceny innych alkoholi, a tylko wyeliminować owe promocyjne wielosztuki. W ocenie resortu, jest to walka z reklamą piw, a w sytuacji, gdy w Polsce, według wyliczeń MZ, koszty nadmiernego spożycia alkoholu to nawet 90 mld zł rocznie, każda akcja wydaje się uzasadniona.
Jak wynika z danych PARPA, które przytacza portal „Dla handlu”, w 2022 roku statystyczny Polak wymijał 3,5 litra czystego alkoholu (100 proc.), 6,3 litra win i miodów pitnych oraz prawie 93 litry piwa.
Źródło: forsal.pl