Był ulubieńcem Wołodymyra Zełenskiego, musiał jednak odejść. „Seria konfliktów i skandali”

Niezależny dziennik polityczny

W czwartek, 9 maja stało się coś, o czym mówiło się od dawna — deputowani Rady Najwyższej zdymisjonowali Ołeksandra Kubrakowa, wicepremiera ds. odbudowy Ukrainy, ministra rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury. Zmiana personalna w rządzie wywołała falę dyskusji na temat tego, dlaczego Kubrakow, były ulubieniec prezydenta Zełenskiego, wywołał takie niezadowolenie i jak istotne są takie decyzje w czasie wojny. O wszystkich tych kwestiach Onet rozmawiał ze znanym ukraińskim politologiem Wołodymyrem Fesenko.

  • Ukraiński ekspert wskazuje przyczyny, które mogły przyczynić się do dymisji Kubrakowa
  • Mówi, jaką rolę mógł odegrać w tej sprawie Andrij Jermak, najbliższy współpracownik prezydenta i dlaczego to Jermaka tak bardzo ceni Zełenski
  • Wskazuje też, dlaczego pogrążonej w wojnie Ukrainie potrzebne są zmiany i nowi ludzie w urzędach

Mariia Tsiptsiura, Onet: Ołeksandr Kubrakow, wicepremier ds. odbudowy Ukrainy, minister rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury Ukrainy, podał się do dymisji. Jak myślisz, dlaczego tak się stało?

Wołodymyr Fesenko: Pogłoski o możliwej dymisji krążyły od kilku miesięcy. Począwszy od jesieni ubiegłego roku, prezydent Ukrainy i jego kancelaria stali się bardziej krytyczni wobec Kubrakowa. Wynikało to z faktu, że gdy Kubrakowowi zaproponowano stanowisko ministra obrony, sformułował on szereg swoich żądań, w tym personalnych. Chciał zachować kontrolę nad Ministerstwem Infrastruktury. To nie spodobało się prezydentowi. Był niezadowolony, że Kubrakow postrzegał Ministerstwo Infrastruktury jako swoje osobiste lenno. Następnie, według różnych plotek, Kubrakow zaczął wykazywać nadmierną niezależność w kontaktach z zachodnimi partnerami, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. A kierunek amerykański, zgodnie z tradycją ostatnich dwóch lat, jest wyłącznie prerogatywą Kancelarii Prezydenta.

Do tego doszła seria konfliktów i skandali. Ostatni był związany z faktem, że kilka obiektów energetycznych zostało zniszczonych w wyniku rosyjskiego ataku. To Ministerstwo Infrastruktury zbudowało wokół nich konstrukcje ochronne. Nie sądzę, by był to główny powód. W końcu wszyscy rozumiemy, że niemożliwe jest zbudowanie takich struktur, aby w pełni je chronić. Ale ta kwestia była krytykowana. I być może to był ostatni dzwonek. Innymi słowy, Kubrakow był zagrożony i tylko kwestią czasu było jego uwolnienie.

Jaka może być przyszłość Kubrakowa i Ministerstwa Infrastruktury?

Teraz jest pomysł, aby rozbić duże Ministerstwo Infrastruktury. Jest plan przywrócenia Ministerstwa Polityki Regionalnej. To dość naturalna decyzja. One kiedyś były połączone: Ministerstwo Polityki Regionalnej oraz Ministerstwo Infrastruktury i Transportu stały się jedną strukturą. I ten proces wyglądał bardzo sztucznie. A sama struktura stała się zbyt duża i trudna w zarządzaniu.

Krążą różne plotki. Być może Kubrakow zostanie ponownie mianowany ministrem infrastruktury bez statusu wicepremiera po rozdzieleniu ministerstw. A może całkowicie straci miejsce w Radzie Ministrów. Przyszłość Kubrakowa stoi teraz pod znakiem zapytania.

Krążyło wiele plotek, że Kubrakow był ulubieńcem prezydenta. I że był jedyną osobą, która mogła wejść do biura Zełenskiego i miała z nim osobiste kontakty i powiązania. A zwolnienie Kubrakowa było kaprysem szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, Andrija Jermaka, któremu się to nie podobało.

Kubrakow rzeczywiście był ulubieńcem Zełenskiego przez długi czas. Jeśli chodzi o plotki na temat Jermaka, to nie zgadzam się z nimi. Zwolnienie Kubrakowa było osobistą decyzją Zełenskiego. Rozumiem, że na Ukrainie panuje teraz popularny trend, aby we wszystkim szukać Jermaka. Ale nie sądzę, żeby tak to wyglądało w tym przypadku.

Chociaż Jermak był najprawdopodobniej niezadowolony z bezpośrednich kontaktów między Kubrakowem a jego amerykańskimi partnerami.

Ale wszystkie źródła potwierdzają, że w ubiegłym roku nastąpiło gwałtowne ochłodzenie stosunków między Kubrakowem a Zełenskim. A teraz Zełenski ma innych faworytów w rządzie. Jest nim minister przemysłu strategicznego Ukrainy, Ołeksandr Kamyszyn, który jest obecnie uważany za najbardziej skutecznego i efektywnego menedżera. Musimy zrozumieć i pamiętać, że Zełenski może zmienić swoje preferencje i zależą one od sytuacji i wyników.

Nawiasem mówiąc, jest jeszcze jeden czynnik w kwestii Kubrakowa. Wśród deputowanych jest wiele osób, które są na niego obrażone. Jest byłym posłem, ale zerwał z korpusem parlamentarnym. A niektórzy z jego wrogów mogą zepsuć reputację byłego ministra w Kancelarii Prezydenta.

Czy twoim zdaniem będą oni nadal rotować w rządzie?

Teoretycznie jest to możliwe. Kilku innych ministrów jest zagrożonych. Ale kiedy planowano zmiany w rządzie, chodziło nie tylko o przetasowania personalne, ale także o zmiany strukturalne. Niektóre ministerstwa zostaną połączone, inne zlikwidowane. Na przykład istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ministerstwo Sportu zostanie zlikwidowane. Krąży wiele plotek na temat Ministerstwa Kultury. Prawdopodobne są więc zmiany. Ale proces i dyskusja trwają. I nie ma ostatecznych decyzji.

Głównym problemem jest jednak personel. Rząd ma już niewielką liczbę nieobsadzonych wakatów. A kilku ministrów może zostać zdymisjonowanych w przyszłości. Mówi się na przykład o zagrożeniach dla ministra sprawiedliwości i ministra edukacji. Ale problem polega na tym, że nie ma odpowiedzi na pytanie, kogo zastąpić, kto zajmie te stanowiska. To jest kluczowa kwestia. W czasie wojny nie możemy pozostawić jednej trzeciej rządu w statusie pełniących obowiązki ministrów.

Moim zdaniem Zełenski jest bardzo zdecydowany w swoich zmianach personalnych. Myślisz, że jest w tym jakiś globalny cel?

Oczywiście jest to kolejna fala zmian personalnych. Ale jak na razie nadal wygląda to na zmiany punktowe. Jeśli chodzi o zmiany strukturalne, to jest to pomysł, który istniał jeszcze przed wojną. Jego istotą jest optymalizacja Rady Ministrów jako struktury, stworzenie mniejszej liczby ministerstw. Pozwoli to obniżyć koszty i podnieść wynagrodzenia. Są z tym problemy, ponieważ ludzie nie chcą pracować na stanowiskach o dużej odpowiedzialności za niskie wynagrodzenie. Drugim celem jest nadanie nowego impulsu pracy urzędników państwowych. Nowi ludzie zawsze pracują bardziej energicznie, starając się wykazać wynikami i udowodnić swoją wartość. Takie zmiany personalne są również sygnałem dla wszystkich innych. Jeśli nie pracujesz dobrze, zostaniesz zwolniony.

Rezygnacja Kubrakowa pokazuje, że nie ma ludzi nietykalnych. A w rządzie nie ma ludzi, którzy mają gwarancje. Nawet były ulubieniec prezydenta może stracić swoje wpływy. I że nawet ktoś tak wpływowy, jak Kubrakow może zostać zwolniony. To sygnał dla wszystkich innych.

Cóż, jeśli mówimy o immunitecie, chciałbym przypomnieć o Jermaku. Oczywiście nie jest on zbyt istotny dla tematu rozmowy, ponieważ nie jest członkiem gabinetu ministrów. Ale wydaje mi się, że jest nietykalny, bez względu na to, co się stanie i bez względu na to, jaka krytyka go spotka.

Są dwa powody, dla których Jermak pozostaje niezastąpiony. I nie chodzi tylko o niego. Zełenski ma wielki szacunek dla tych, którzy byli z nim w pierwszych tygodniach wojny. Wierzy, że ci ludzie zdali egzamin. W końcu niektórzy zniknęli na jakiś czas. I Zełenski o tym pamiętał.

Jest jeszcze jeden ważny czynnik. Jermak jest głównym przyciskiem na panelu kontrolnym Zełenskiego. Jermak nie ma osobistych ambicji politycznych. Ponadto Jermak nie ma konfliktów w swoim zespole. Jermak nie próbuje przewodzić zamiast Zełenskiego. Pasuje do prezydenta jako skuteczny i wygodny wykonawca. Prezydent podejmuje kluczowe decyzje, a Jermak zapewnia ich wdrożenie.

Wspomniałeś, że trudno jest teraz znaleźć personel. W jakim stopniu tak drastyczne zmiany są korzystne dla kraju w czasie wojny? Czy nie przynoszą więcej szkody niż pożytku?

Gdybyś zapytała Zełenskiego, zakładam, że powiedziałby ci, że nie ma ludzi niezastąpionych. Brakuje pracowników. To oczywiste. Zełenski nie miał własnego zespołu zarządzającego, kiedy doszedł do władzy. Ale to nie jest aż tak poważny problem. Przychodzą nowi ludzie. Myślę, że prezydent zakłada, że system zarządzania powinien być w ciągłym ruchu. Nie powinno być ludzi niezastąpionych, każdy powinien wiedzieć, że nie ma gwarancji, trzeba dać z siebie wszystko, a jednocześnie być lojalnym i zespołowym graczem. Poszukiwania personelu trwają podczas wojny.

Żródło:  onet.pl

Więcej postów