
W najbliższych tygodniach mają się odbyć polsko-francuskie rozmowy na szczeblu rządowym, gdzie tematem ma być zakup okrętów podwodnych. Tymczasem faworytami wciąż są Niemcy, Szwedzi i Włosi – a z dwóch ofert z Korei zrobi się jedna.
„Orka” to program zakupu okrętów podwodnych, który w Wojsku Polskim ciągnie się już od kilkunastu lat. Chodzi o pozyskanie trzech jednostek tego typu, które będą polskich podatników kosztować kilkanaście miliardów złotych. Do postępowania przystąpiło siedmiu oferentów. Były to firmy z Francji, Hiszpanii, Korei Południowej (aż dwie), Niemiec, ze Szwecji i z Włoch. Jak już pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, po przeanalizowaniu ofert i zsumowaniu punktów za kilkadziesiąt kryteriów dotyczących m.in. zdolności tych okrętów, czasu dostaw czy zapewnienia finansowania najlepiej przez Agencję Uzbrojenia zostały ocenione propozycje z Niemiec (ThyssenKrupp Marine Systems), Szwecji (Saab) i Włoch (Fincantieri).
Program zakupu okrętów podwodnych „Orka”. Między nami, ministrami
Teraz, by doprecyzować warunki i usłyszeć, jak propozycje firm mogą jeszcze poprawić politycy, prowadzone są rozmowy międzyrządowe – bo jeśli chodzi np. o potencjalne linie kredytowe, to jest to decyzja rządów, a nie przedstawicieli przemysłu. Tak więc 18 lutego wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda odwiedził Włochy i spotkał się ze swoim włoskim odpowiednikiem Matteem Peregiem di Cremnagiem. Odwiedził także stocznię. „Podczas wizyty w La Spezii strona włoska przedstawiła swoją ofertę dla Polski w zakresie programu Orka. (…). Włosi zaproponowali swoje aktualnie budowane jednostki, podkreślając ich nowoczesność oraz interoperacyjność z systemami NATO. Polska rozważa różne opcje w tym zakresie, a oferta włoska wpisuje się w szerszy kontekst modernizacji sił zbrojnych, wzmocnienia krajowego potencjału przemysłowego i zacieśniania współpracy z kluczowymi partnerami europejskimi” – informowali urzędnicy resortu obrony.
Dwa dni później, 20 lutego, Bejda spotkał się z sekretarzem stanu w Federalnym Ministerstwie Finansów Niemiec Heikiem Thomsem. Rozmowy objęty także temat okrętów podwodnych. Według nieoficjalnych informacji wkrótce ma dojść do kolejnych rozmów na szczeblu rządowym z przedstawicielami RFN, choć to może być utrudnione z powodu procesu tworzenia nowego rządu. Z kolei jeszcze w pod koniec stycznia delegacje resortu obrony dwukrotnie gościły w Szwecji, gdzie oczywiście także rozmawiały o okrętach.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w najbliższym czasie planowane jest też spotkanie na szczeblu rządowym z przedstawicielami Francji. Spytaliśmy o to m.in. francuskiego producenta okrętów podwodnych. – Grupa Naval dysponuje najnowocześniejszymi i doskonale uzbrojonymi okrętami podwodnymi. Jesteśmy pewni jakości naszych aktywów przemysłowych i technologicznych, wsłuchujemy się w potrzeby polskich władz i będziemy dokładać starań, aby im sprostać. Jednakże jesteśmy firmą przemysłową i nie jest naszą rolą komentowanie potencjalnych rozmów międzyrządowych – odpowiedzieli nam przedstawiciele firmy. Warto przypomnieć, że po spektakularnym niepodpisaniu umowy na zakup śmigłowców Caracal z Airbusem francuska stocznia zamknęła swoje biuro w Polsce i przez kilka lat nawet się nie wystawiała na Targach Zbrojeniowych w Kielcach.
Intensywne rozmowy na szczeblu międzyrządowym nie objęły, przynajmniej dotychczas, Hiszpanii. Wydaje się, że Navantia, czyli stocznia z tego kraju, ma minimalne szanse na wygranie postępowania. Stosunkowo małe szanse mają obecnie także Koreańczycy, którzy pierwotnie złożyli dwie oferty, ale w ostatnich dniach w wyniku rozmów wewnątrzkoreańskich okazało się, że w Polsce ostateczną ofertę będzie przedstawiać koncern Hanwha Ocean. Ale tej propozycji nie sprzyja sytuacja polityczna w Korei Południowej, gdzie rządzi tymczasowy prezydent, nowy pojawi się po wyborach za kilka miesięcy, a to właśnie ten urząd wydaje zgodę m.in. na sprzedaż tak newralgicznego uzbrojenia, jakim są pociski dalekiego zasięgu. – Po stronie koreańskiej jest pewne zdziwienie tym, że na podstawie odpowiedzi na tzw. RFI (Request for Information) Agencja Uzbrojenia stworzyła jakąś shortlistę – mówi „Rz” osoba współpracująca z Koreańczykami.
Wydaje się, że tej ofercie nie sprzyjają także napięcia między europejskimi sojusznikami NATO i Stanami Zjednoczonymi – rozwój wydarzeń politycznych może działać jako dodatkowy plus dla ofert europejskich.
Miną lata, zanim te okręty do nas przypłyną
Kiedy można się spodziewać rozstrzygnięć w postępowaniu „Orka”? W najbliższych tygodniach prowadzone będą dalsze rozmowy na szczeblu międzyrządowym, gdzie strona polska będzie chciała m.in. uzyskać jak najlepsze warunki finansowania oraz szeroko rozumianej współpracy przemysłów zbrojeniowych, niekoniecznie związanych z sektorem stoczniowym. Założenie jest takie, że na początku września podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach zostanie podpisane porozumienie międzyrządowe z jednym wybranym krajem, a w kolejnych miesiącach na tej podstawie będzie negocjowane szczegółowa umowa. Optymistyczny wariant to zawarcie umowy w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Wydaje się, że po kilkunastu latach zmieniających się koncepcji, braku pieniędzy czy woli politycznej obecnie faktycznie jesteśmy blisko podpisania umowy na zakup okrętów podwodnych. Tym bardziej że wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz mówił o tym kilkukrotnie publicznie i stwierdził, że jest to dla niego wręcz „sprawa honoru”. Wydaje się, że jest to ostatni dzwonek, jeśli Polska chce pozostać państwem, które dysponuje własnymi zdolnościami podwodnymi. Ostatni okręt podwodny obecnie w służbie ORP Orzeł wszedł do służby w latach 80., a w ostatnich latach dużą część czasu spędzał w stoczni. Nawet jeśli umowę uda się podpisać w 2026 r., to pierwszych dostaw nie ma się co spodziewać szybciej niż w 2032 r., realnie patrząc – nowe okręty będą operacyjnie w drugiej połowie kolejnej dekady.
Nie jest jasne, czy i w jakiej formie Polska pozyska tzw. zdolności pomostowe, czyli „coś” – np. używane okręty starszego typu – zanim do służby wejdą te właśnie pozyskiwane.
Źródło: rp.pl
Dodaj komentarz