Cła Trumpa uderzą w europejskie koncerny z dwóch stron. Najwięcej stracą niemieccy giganci

niezależny dziennik polityczny

Trzy czwarte aut importowanych z Europy do USA to niemieckie limuzyny. BMW i Mercedes to jednak także amerykańscy producenci i eksporterzy. Jeżeli USA i Unia Europejska obłożą się wzajemnie cłami, dostaną z obu stron. Nawołują więc do uniknięcia wojny celnej.

  • Najlepiej sprzedające się w USA europejskie samochody to niemieckie luksusowe limuzyny Mercedesa, BMW i Audi. No, i Porsche, ale to globalna klasa sama w sobie.
  • Oficjalne dane amerykańskiej administracji mówią o imporcie do USA 80 000 samochodów z Europy. To cztery razy więcej niż przejechało w przeciwnym kierunku.
  • Mercedes i BMW są w USA także producentami, a nawet eksporterami. Mniej więcej dwie trzecie aut produkowanych przez nie w Stanach trafia na eksport, także do UE.

Donald Trump wciąż straszy Europę podniesieniem ceł na samochody.
– Oni nie akceptują naszych samochodów. Używają wszelkiego rodzaju powodów, dlaczego nie – powiedział Donald Trump i zapowiedział, że decyzja o nałożeniu ceł w wysokości 25 proc. na towary importowane z Unii Europejskiej, w tym samochody, zapadła, a jej ogłoszenie jest bliskie. 

Po drugiej wojnie światowej obraz motoryzacji w Stanach Zjednoczonych i Europie rozjechał się kompletnie. W dużym uproszczeniu: podczas gdy w bogatych Stanach królowały „krążowniki szos”, w odrabiającej wojenne zniszczenia Europie wymyślano małe, oszczędne samochody.

Podczas gdy w mających tanią benzynę USA wielkość silnika nie miała znaczenia, w mniej zasobnej Europie silniki były mniejsze i znacznie mniej paliły. Obraz sieci drogowej w USA i Europie też jest kompletnie inny.

Europejskie auta spoza segmentu premium są w USA niezbyt popularne

To doprowadziło także do tego, że nabywcy aut w obu tych obszarach zostali inaczej wychowani, czego innego oczekują po samochodach. Przykład: zawieszenia, które są standardem w Europie, w USA są czasem oferowane jako… opcja sportowa!

W ostatnich latach globalizacja i panująca wszędzie moda na samochody SUV oraz auta elektryczne nieco równają gusta i wybory.

Ostatecznie tak, jak w Europie niewiele osób kupuje amerykańskie limuzyny, tak europejskie „maluchy” nie mają wzięcia w Stanach. Ten segment zawojowały tam samochody japońskie i koreańskie.

Najlepiej sprzedające się w USA europejskie samochody to niemieckie luksusowe limuzyny Mercedesa, BMW i Audi. No, i Porsche, ale to globalna klasa sama w sobie.

Amerykanie importują więcej europejskich aut, ale też je do nas eksportują

Według cytowanych przez Reutersa danych firmy analitycznej JATO Dynamics wielka trójka niemieckich producentów (Mercedes, BMW i koncern Volkswagen) odpowiadała w ubiegłym roku za 73 proc. importu aut z Europy do USA.

Oficjalne dane amerykańskiej administracji mówią o imporcie do USA 80 000 samochodów z Europy. To cztery razy więcej niż przejechało w przeciwnym kierunku.

Niemieckie firmy podkreślają jednak, że wywołana cłami wojna handlowa może uderzyć także w same Stany Zjednoczone. Problem w tym, że Mercedes i BMW są na tamtym rynku nie tylko importerami, ale mocnymi producentami, a nawet eksporterami.

Jeżeli Unia Europejska odpowie (co już zapowiedziała) takim samym podniesieniem ceł, to fabryki produkujące w USA także mogą na tym stracić. Tym samym europejscy producenci dostaną po głowie z obu stron.

Mercedes i BMW od dekad produkują auta w USA, także na eksport

Mercedes od 1997 r. ma fabrykę w Tuscaloosa, w której w ubiegłym roku pracowało 6000 ludzi, którzy wyprodukowali 260 000 samochodów. W produkcji jest tam 7 modeli, z czego 3 elektryczne.

Koncern deklaruje, że około dwóch trzecich z około 4 mln aut, jakie w swojej historii wyprodukował zakład, trafiło na eksport, co czyni z Mercedesa jednego z największych motoryzacyjnych eksporterów w USA.

Od 2006 r. w Charleston firma ma zakład, który początkowo montował, a od wybudowania w roku 2018 tłoczni i lakierni zmienił się w pełną fabrykę aut dostawczych, produkujących na rynki Ameryki Północnej, także do Kanady, która również staje się uczestnikiem celnej wojny Trumpa.

BMW swoje samochody od 1994 r. produkuje w fabryce w Spartanburgu, skąd wyjechało już ponad 7 mln samochodów. Niemal połowa sprzedanych w USA aut wyjechała ze Spartanburga właśnie.

BMW wylicza, że od 2014 r. na eksport trafia 63 proc. wyprodukowanych tam aut. W sumie to już ponad 2,7 mln samochodów. Największe rynki eksportowe dla amerykańskich BMW to Niemcy, Korea Południowa, Chiny, Kanada i Wielka Brytania.

Niemieckie koncerny starają się uniknąć wojny celnej, bo najwięcej stracą

– Duży udział eksportu naszej fabryki podkreśla znaczenie wolnego handlu dla USA. Nie tylko przynosi to korzyści naszej fabryce, ale także silnej sieci dostawców w regionie – powiedział Milan Nedeljković, członek zarządu BMW AG odpowiedzialny za produkcję.

Oliver Zipse, prezes BMW, apeluje więc o to, żeby Unia Europejska obniżyła obowiązujące obecnie cła na samochody amerykańskie z 10 proc. do 2,5 proc., czyli poziomu obłożenia obecnie cłami aut europejskich w USA.

Można jednak powiedzieć, że zapowiedź ceł wpłynęła w pożądany przez Trumpa sposób na koncern Volkswagena. Obecnie samochody Audi są wytwarzane w Meksyku, a więc także trafią na mur ceł Trumpa.

Według dziennika Handelsblatt, zapowiedź ceł spowodowała, że koncern zaczął rozważać produkcję Audi i Porsche w USA. Wprowadzenie ceł mogłoby kosztować koncern miliardy dolarów, więc grupa zastanawia się podobno, czy nie lepiej wydać te pieniądze na fabrykę w Stanach Zjednoczonych.

Zapowiedź ceł zdaje się jednak odnosić skutki, nie tylko w tym przypadku

Mercedes i BMW także rozważają możliwości zwiększenia liczby modeli wytwarzanych w USA, aby ominąć ewentualne cła.

Trzeba więc przyznać, że cła i ograniczenia, a nawet same ich zapowiedzi potrafią działać. Przykładem jest nie tylko przypadek Volkswagena, ale np. zainteresowanie chińskich koncernów, chcących uniknąć unijnych ceł, otwieraniem fabryk w Europie, czy zapowiedzi wielu krajów o wprowadzeniu jakichś form systemu handlu emisjami, aby ich wyroby radziły sobie z wymogami CBAM.

Może więc mamy kolejną odsłonę nowego rodzaju globalizacji, opartego nie o brak, ale o rozwinięty system ceł i ograniczeń, jakimi państwa będą się teraz szachować.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*