
Strach wynika z niewiedzy. Ale tutaj jego skala zaczyna przybierać już porażające rozmiary. O co chodzi? O Centra Integracji Cudzoziemców, które powstają w 49 miastach Polski, a których ludzie tam nie chcą, bo tak boją się imigrantów. Ostrołęka, Suwałki, Nowy Sącz, Płock… Wszędzie jest o to burza. Zobaczcie, jak lokalnie tam się gotuje. Jak nie pomagają żadne tłumaczenia, jaki jest cel CIC–ów. I jak zwłaszcza prawica podżega do strachu.
Nowy Sącz. Miasto w Małopolsce, matecznik wielu polityków PiS, w tym posła Edwarda Siarki, który w Sejmie krzyczał o „kuli w łeb” pod adresem Donalda Tuska, czy posła Arkadiusza Mularczyka.
Ale to również jedno z 49 miast w Polsce, w którym zaczęło działać Centrum Integracji Cudzoziemców (CIC). Na razie w pierwszym, początkowym, etapie, ale to wystarczyło. Ludzie dowiedzieli się o tym nagle. Nie wiedzieli o tym także radni i prezydent. Nikt, jak twierdzą w mieście, wcześniej tego z nimi nie konsultował.
I w Nowym Sączu wybuchła afera.
– W Polsce żyją obcokrajowcy, którzy uczciwie pracują i szanują nasz kraj, natomiast ludzie boją się obcych kultur, bo w Polsce, póki co jest jeszcze bezpiecznie. Wiemy jednak, jak sytuacja wygląda we Francji, w Szwecji, czy w Niemczech. Tam dochodzi do przestępstw i niestety również do morderstw. A ludzie oglądają doniesienia z Europy. I obawiają się, że to może być u nas. Tam też zaczynano od podobnych projektów integracji i starano się tłumaczyć, że takie akcje są potrzebne – tak o nastrojach w mieście opowiada nam Maciej Rogóż, radny Miasta Nowego Sącza, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.
Miasto przeżyło szok. Najpierw widać to było w mediach społecznościowych. Potem ludzie zaczęli się zgłaszać do radnych z prośbą, żeby to sprawdzić. Oni zaś, jako radni Koalicji Nowosądeckiej, szybko zwołali konferencję prasową, zwrócili się do prezydenta z pytaniem, co on na to i przygotowali uchwałę na sesję Rady Miasta.
– Podjęliśmy uchwałę intencyjną, wyrażając swój niepokój wobec braku konsultacji z władzami miasta lokowania na terenie Miasta w siedzicie Zespołu Zamiejscowego Wojewódzkiego Urzędu Pracy Centrum Integracji Cudzoziemców – mówi Maciej Rogóż.
Lokalne media opisywały, że emocje podczas sesji sięgnęły zenitu. Sprzeciw wobec CIC wyraził również prezydent miasta Ludomir Handzel.
Dodatkowe emocje wzbudził tu fakt, że w Wojewódzkim Urzędzie Pracy są zatrudnieni dwaj radni PiS z Nowego Sącza i jeden z nich jest wicedyrektorem całego krakowskiego urzędu. Podczas konferencji radnych Koalicji Nowosądeckiej padały więc pytania, dlaczego nie skonsultowali tego pomysłu z mieszkańcami.
Emocje dotyczą też tego, że skoro CIC w Nowym Sączu już działa w pierwszym etapie, to znaczy, że będą kolejne. Ale co to znaczy? – Jest bardzo mało informacji na ten temat. Na co mieszkańcy mają się przygotować? To budzi strach i obawy. Nikt nie wie, co będzie w kolejnym etapie. W mediach i w przestrzeni publicznej jest to dziś temat numer 1 – twierdzi Maciej Rogoż.
Ale nie tylko tu jest to temat nr 1.
Mieszkańcy i władze Suwałk: „Stop imigracji”
Burza wokół CIC jest też w Ostrołęce, w Częstochowie, w Płocku i innych miastach. W ostatnich dniach mnóstwo jest takich doniesień w lokalnych mediach. Sprawą zajmują się radni, głos zabierają prezydenci miast i lokalni posłowie.
Oto Suwałki. Tu CIC ma działać od 1 kwietnia. W środę 26 lutego odbyła się burzliwa sesja Rady Miasta, na której radni wyrazili „zdecydowany sprzeciw” wobec powstania CIC w ich mieście – „w trosce o dobro mieszkańców”.
– Rada Miasta została zmuszona, żeby się tym zająć, bo mieszkańcy weszli na sesję i zażądali tego od radnych – opowiada nam Wojciech Pająk, były radny z Suwałk.
Mieszkańcy Suwałk przynieśli ze sobą tablice z napisem: „Stop imigracji”. Jak relacjonowały lokalne media, mówili: „Nie chcemy w naszym mieście migrantów. Nie zgadzamy się na utworzenie Centrum Integracji Cudzoziemców„.
Portal Suwałki Nasze Miasto cytował jedną z mieszkanek, która powiedziała: „Mam córki, mam wnuczki, proszę zobaczyć, co się dzieje w innych krajach. To są ludzie obcy nam kulturowo, żyjący zupełnie inaczej jak my. Mam bać się wychodzić po zakupy czy spacer. Nie i jeszcze raz nie”.
– To jest kampania Konfederacji prowadzona na strachu. Wystarczy jedno hasło: „Centrum Integracji Cudzoziemców”, postraszenie filmikami z internetu i mamy wzbudzenie lęku w ludziach, którzy może nie bardzo orientują się w szczegółach, o co chodzi z CIC. Konfederacja trafiła tu na bardzo podatny grunt – mówi Wojciech Pająk.
Suwałki mają posła z Konfederacji. To Michał Połuboczek, który wszedł do Sejmu z Rzeszowa, za Grzegorza Brauna, który wyjechał do PE. O CIC mówił na przykład w Radiu5: – Suwałki są bezpiecznym miastem. I takim powinny pozostać. Nie chcemy tutaj na ulicach chodzących imigrantów z krajów Afryki bądź Bliskiego Wschodu.
Wtórował mu suwalski poseł PiS Jarosław Zieliński: – Nie chcemy napływu cudzoziemców w ramach paktu imigracyjnego.
Ale także lokalny poseł PO Jacek Niedźwiecki. – Nie dla imigrantów w Suwałkach – zacytowała jego słowa PAP. Przekazała także prezydenta miasta Czesława Renkiewicza: – Nie chcę u nas obozów imigrantów i ich zakwaterowania. My mamy w Suwałkach uchodźców z Ukrainy. Mają tu swój związek, swoje centrum i miasto im pomaga.
W sieci wrze.
– Uważam, że nie grozi nam najazd setek czy tysięcy ludzi z Afryki, zwłaszcza w Suwałkach. Ale dyskusje w internecie są przerażające. Ludzie mówią, że teraz będą się tu szwendać ciemnoskórzy ludzie, nagabywać, kraść, czy robić burdy, jak widać na filmikach w internecie. Tego się boją. Sam nie wiem, jak te emocje można rozminować – mówi Wojciech Pająk.
Oprócz Suwałk na Podlasiu takie centra mają być też w Białymstoku i Łomży.
I w Łomży radni też wyrazili sprzeciw wobec CIC. Na sali byli również obecni mieszkańcy. Jeden z radnych, Marcin Grodzki, mówił (cytujemy za Radio Nadzieja):
Dzisiaj zaczyna się fajnie, jest przykryweczka, że dzisiaj będziemy im pomagać się integrować, ale pamiętajmy, że ci ludzie się nie integrują. Część się integruje. Jak popatrzycie na statystyki przestępstw popełnianych w Anglii, to są ludzie w trzecim, czwartym pokoleniu Brytyjczycy, którzy nie zdążyli się zasymilować. Nie oszukujmy się – u nas będzie tak samo, tylko dajcie chwilę czasu.
„To bezczelne zbijanie kapitału na lękach społecznych i na ogromnej dezinformacji”
Na Mazowszu, gdzie poza Warszawą finalnie takie centra mają być w Płocku, Ostrołęce, Siedlcach, Radomiu, Ciechanowie, też są podobne emocje. Na przykład w Ostrołęce Konfederacja właśnie zorganizowała konferencję, by ostrzegać ludzi.
W Płocku polityczna walka wokół tematu trwa już od wielu dni. W centrum wydarzeń są posłowie PiS, którzy przekonują, że CIC to podwaliny pod pakt imigracyjny. Ale też Konfederacja. I prezydent miasta, który rozsądnie próbuje tłumaczyć, o co chodzi.
– Byłem przekonany, że wystarczy wyjaśnić, czym są te centra, a wówczas nikt nie będzie miał wątpliwości, że jest to punkt informacyjno-usługowy, a nie ośrodek ani tym bardziej obóz dla nielegalnych imigrantów. Niestety, PiS i Konfederacja z uporem maniaka szerzą dezinformację i próbują dziś te centra powiązać z ośrodkami dla nielegalnych imigrantów – mówił podczas niedawne konferencji Andrzej Nowakowski. Cytujemy jego słowa za PortalPlock.pl.
Przypomnijmy. Chodzi o 49 centrów w całym kraju. Pierwsze zaczęły powstawać jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy. Dziś PiS zdaje się już o tym nie pamiętać.
– Tak naprawdę w każdej z tych miejscowości poza Warszawą jest burzliwie. Ale to się dzieje nie tylko na Mazowszu. To się dzieje w całej Polsce – mówi naTemat Hanna Maliszewska, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Centrum Polityki Społecznej, które zajmuje się organizacją takich miejsc w województwie.
Szczególnie gdy Konfederacja lub Nowa Nadzieja naprzemiennie organizują konferencje prasowe.
– Źródłem niepokoju i szerzenia dezinformacji są pewne ugrupowania polityczne. Mamy czas przed wyborami prezydenckimi. To jest bezczelne zbijanie kapitału na lękach społecznych i na ogromnej dezinformacji. Te emocje są wzbudzane i podsycane – mówi Hanna Maliszewska.
I nie pomaga to, że – jak opowiada – inne informacje są na stronie Mazowieckiego Centrum Pomocy Społecznej. Że tłumaczą lokalnym mediom, na czym polegają te centra. Że ich przedstawiciele jeżdżą na sesje Rad Miasta i wyjaśniają radnym, o co chodzi i aby mogli potem tłumaczyć to mieszkańcom.
– A potem i tak słyszymy, że możemy sobie mówić, bo oni wiedzą lepiej. I niektórzy dalej przedstawiają swoją narrację. A w życiu ogólnie jest tak, że każdy z nas boi się tego, co nieznane i łatwo jest popaść w strach przed czymś, co ludzie nie do końca rozumieją, bo dostają sprzeczne komunikaty. Niestety, te komunikaty wynikają z tego, że komuś zależy na tym, aby ten strach siać – przyznaje.
Wyjaśnijmy więc w najprostszy sposób, czym są Centra Integracji Cudzoziemców, które powstają przy Wojewódzkich Urzędach.
Co trzeba wiedzieć o Centrach Integracji Cudzoziemców?
– Przede wszystkim my nic nie budujemy – mówi nasza rozmówczyni.
– Otwieramy tylko punkty, które mają służyć wymianie informacji, wspólnym spotkaniom, zapewnieniu pewnych usług, np. kursów języka polskiego, historii, adaptacji, doradztwa w zakresie praw pracowniczych. W CIC cudzoziemcy otrzymają informacje, w jakim urzędzie w Polsce załatwiać jakie sprawy. Te osoby też będą płacić w Polsce podatki, będą korzystać z usług urzędów i muszą wiedzieć, gdzie mają pójść. Nie ma tam żadnego wsparcia rzeczowego. Nie ma żadnych posiłków ani noclegów – tłumaczy Hanna Maliszewska.
Chodzi o to, żeby pomóc cudzoziemcom – osobom spoza UE – odnaleźć się w Polsce. Ale CIC skierowane są też do Polaków: – Żeby też na przykład pracownicy szkół, urzędów, ośrodków pomocy społecznej, którzy na co dzień mają do czynienia z obcokrajowcami dostali narzędzia, jak pracować z rodziną z innej kultury. Na tym polega integracja, że każda ze stron otrzymuje wzmocnienie, żeby się wzajemnie zrozumieć.
W określonych godzinach dostępne może być np. wsparcie psychologa. Integracji może też służyć np. wspólne lepienie pierogów.
Tu Hanna Maliszewska odsyła nas do pilotażowych CIC w Wielkopolsce i w Opolu, które już działają. Żeby zobaczyć na ich profilach FB, co robią.
Sprawdzamy. Są tam informacje np. o spotkaniach w sprawie PIT. O warsztatach dla dzieci pt. „Potrawy świąteczne w ekspresowym wydaniu”. O kosztach tłumaczeń pisemnych przysięgłych. O spotkaniu ws. programu 800+ i emerytur dla cudzoziemców. O bezpłatnych konsultacjach prawnych.
– Nie chodzi o to, że cudzoziemcy z powodu otwarcia CIC będą teraz do nas masowo przybywać. Po prostu mamy taki czas, że ludzie się przemieszczają i próbują znaleźć sobie miejsce do życia. My też w takim czasie, gdy nasz kraj był słabiej rozwinięty, przemieszczaliśmy się i próbowaliśmy znaleźć takie miejsce do życia i lepszych zarobków – mówi Hanna Maliszewska.
Jak podkreśla, nie chodzi o nielegalnych imigrantów. Nie chodzi o żadne ośrodki dla cudzoziemców. Nikt tam nie będzie mieszkał i nie będzie integrował się w ten sposób.
Zauważa, że niektórych może niepokoić tylko hasło „legalizacja pobytu”. Ale to – jak tłumaczy nasza rozmówczyni – normalna procedura w przypadku osób, które legalnie przekraczają granicę np. na wizie turystycznej i po okresie konkretnego czasu chcą legalnie przedłużyć pobyt w danym kraju.
– Gdyby ktoś solidnie przeczytał założenia Centrum Integracji Cudzoziemców, gdyby zobaczył, co robią CIC, które już działają, to zrozumiałby, że nie ma tam niczego złego, niecnego i groźnego – mówi Hanna Maliszewska.
Pytanie, czy trafi to do tych, którzy dziś burzą się i boją. I czy po wyborach emocje nie ucichną.
” jest to punkt informacyjno-usługowy, a nie ośrodek ani tym bardziej obóz dla nielegalnych imigrantów.” Taaaak? Na pewno? To dlaczego takich punktów nie stworzono im w krajach pochodzenia, albo nie stworzono mobilnej aplikacji z informacją, albo linii telefonicznej? I co rząd zamierza rozdawać im broń? Jeśli jest ich aż 49 to jak zmasowany atak obcej cywilizacji to będzie?