Tajne plany obronne Polski na skanerze. Ustalenia są szokujące

niezależny dziennik polityczny

Wirtualna Polska dotarła do szczegółów wniosku o uchylenie immunitetu Mariusza Błaszczaka. Śledczy opisują w nim kulisy ujawnienia tajemnic państwowych na potrzeby kampanijnego spotu PiS. Według prokuratury wbrew przepisom i bez aktualnej zgody tajne dokumenty selekcjonowała m.in. wiceszefowa KRRiT Agnieszka Glapiak. Z kolei pracownik WBH rozszywał teczki i skanował kartki, zasłaniając wrażliwe informacje tekturą.

  • Wirtualna Polska poznała kulisy działań Mariusza Błaszczaka, który ujawnił część tajnych wojskowych planów Polski na użytek kampanijnego spotu PiS. Sejm na początku marca zajmie się wnioskiem o uchylenie immunitetu byłemu szefowi MON, a obecnie szefowi klubu PiS.
  • Jak ustaliła Wirtualna Polska prokuratura ma dowody na nieprawidłowości – w tym selekcjonowanie tajnych dokumentów m.in. przez wiceszefową Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Agnieszkę Glapiak, wieloletnią współpracowniczkę Mariusza Błaszczaka. Sama Glapiak mówi o „kolejnych przejawach represji politycznych rządu Donalda Tuska”.
  • Według prokuratury dokumenty – na których wciąż były tajne informacje -kserowane były na urządzeniu bez certyfikatu. Jeden z kierowników Wojskowego Biura Historycznego zasłaniał tajemnice państwowe tekturą, co dokładniej opisujemy poniżej.

Na początku marca Sejm – po utajnionych obradach i dyskusji – podejmie decyzję w sprawie uchylenia immunitetu Mariuszowi Błaszczakowi. Według prokuratury – jako szef MON – wyrządził szkodę Polsce, „zagrażając niepodległości, suwerenności, integralności terytorialnej, pozycji międzynarodowej i spójności NATO”. Śledczy są przekonani, że zniesienie klauzul „ściśle tajne” oraz „tajne” z fragmentów dokumentów dotyczących strategii obronnej kraju w latach 2013-2016 i wykorzystanie ich w spocie wyborczym PiS było przekroczeniem uprawnień.

Przypomnijmy – we wrześniu 2023 roku, podczas kampanii wyborczej, ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ujawnił m.in. fragmenty tajnego dokumentu zatytułowanego „Plan użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej Warta – 00101”. Dokument ten określał strategię obrony Polski w przypadku agresji, zakładając m.in. obronę na linii Wisły i Wieprza przez okres 10-14 dni, do czasu przybycia sił sojuszniczych.

WP poznało szczegóły wniosku o uchylenie immunitetu Mariusza Błaszczaka wraz z uzasadnieniem oraz szczegółów tamtej akcji. Jak informowała już „Gazeta Wyborcza” pomysł ujawnienia części tajnych planów operacyjnych wojska był pochodził od Sławomira Cenckiewicza. To szef Wojskowego Biura Historycznego, późniejszy szef słynnej komisji „lex Tusk” i współautor serialu „Reset”, w którym to właśnie wykorzystano pokazane przez Mariusza Błaszczaka dokumenty. Wirtualna Polska skupia się na nowych wątkach, które dotychczas nie były szeroko opisywane m.in. roli wiceszefowej KRRiT.

Glapiak selekcjonowała dokumenty

Jak wynika z ustaleń śledczych – to właśnie społeczna doradczyni szefa MON Mariusza Błaszczaka i wiceszefowa KRRiT Agnieszka Glapiak włączyła się 31 lipca 2023 roku w akcję selekcjonowania dokumentów do odtajnienia. Przypomnijmy, prokuratura w tamtym roku oskarżyła Glapiak w zupełnie innej sprawie o to, że dostała zegarek za 5,1 tys. zł kupiony ze środków MON, choć miał on być kupiony dla zagranicznej delegacji.

Urzędniczka odpowiedziała wówczas, że oskarżenia są absurdalne i motywowane politycznie. W lipcu Służba Kontrwywiadu Wojskowego poinformowała też o wszczęciu kontrolnego postępowania sprawdzającego m.in. wobec Agnieszki Glapiak – twierdząc, że współuczestniczyła w procederze nieuprawnionego znoszenia klauzuli tajności z dokumentów planowania operacyjnego.

Wiceszefowa KRRiT w przesłanym WP oświadczeniu odnosi się do sprawy i odpiera zarzuty. „(…) w toku prowadzonego przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego postępowania kontrolnego, zgromadzony materiał dowodowy, w tym informacje przekazane przeze mnie w toku tego postępowania nie dały: „podstaw do przypisania działaniu sprawdzanej celowości, zatem nie można uznać powziętych wobec Agnieszki Glapiak wątpliwości określonych w art.24 ust.2 pkt. 6 lit. b za uzasadnione” – pisze wiceszefowa KRRiT.

Glapiak przyznaje, że nie zna szczegółów wniosku o uchylenie immunitetu Mariuszowi Błaszczakowi i pisze o kolejnych przejawach „represji politycznych rządu Donalda Tuska wobec wiceprzewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji”. Pełną treść oświadczenia publikujemy poniżej.

Glapiak w tajnej czytelni

Z ustaleń prokuratury wynika, że Agnieszka Glapiak włączyła się w akcję selekcjonowania dokumentów do odtajnienia 31 lipca 2023 roku, po tym jak szef MON i jego otoczenie nie byli w pełni usatysfakcjonowani rezultatami pierwszej próby. Kilka dni wcześniej Mariusz Błaszczak polecił w Departamencie Strategii i Planowania Obronnego MON odnalezienie dokumentacji dotyczącej Planów Użycia Sił Zbrojnych RP. Chodziło m.in. o ostatni przyjęty etap obrony Rzeczypospolitej Polskiej, w tym rubieży strategicznej ostatecznego zatrzymania natarcia potencjalnego przeciwnika na rzece Wisła.

Według prokuratorów żaden z oddelegowanych do tego zadania oficerów nie miał upoważnienia do zapoznania się z dokumentami planowania operacyjnego. Mimo uchybień zgodę na dostęp do informacji niejawnych wydał dyrektor WBH Sławomir Cenckiewicz. Oficerowie dokonali przeglądu i na podstawie ich rekomendacji Mariusz Błaszczak 28 lipca 2023 roku wydał pierwszą decyzję o zniesieniu klauzuli tajności.

Prokuratura ustaliła, że Mariuszowi Błaszczakowi nie spodobało się m.in. to, że na odtajnionych dokumentach widniały pieczęcie WBH oraz podpis „Łukasz Cięgotura” wiceszefa WBH, zastępcy Sławomira Cenckiewicza. Właśnie z tego powodu 31 lipca 2023 roku do czytelni kancelarii tajnej WBH – w towarzystwie osób z Departamentu Strategii i Planowania Obronnego w MON – przyjechała tym razem Agnieszka Glapiak. W takim składzie – w obecności wiceszefa WBH Łukasza Cięgotury – osoby te zapoznały się z dokumentami planowania operacyjnego szczebla strategicznego.

Glapiak bez wpisu i aktywnej zgody

Prokuratura zwraca uwagę, że m.in. Agnieszka Glapiak, zapoznając się z dokumentami niejawnymi – wbrew obowiązkowi – nie wpisała się do kart zapoznania z tymi dokumentami. O tym, że wiceszefowa KRRiT była w kancelarii tajnej świadczą zeznania świadków i adnotacja w wykazie osób korzystających z czytelni.

Śledczy podkreślają też, że m.in. Agnieszka Glapiak nie miała aktywnej zgody na dostęp do dokumentów planowania operacyjnego w Siłach Zbrojnych RP, bo ta wygasła jej z chwilą powołania do KRRiT. Zasady udzielania takiej zgody określił szef Sztabu Generalnego WP rozkazem z 14 maja 2019 roku w „Instrukcji postępowania z dokumentami planowania operacyjnego w Siłach Zbrojnych RP”. Podkreślono tam, że „zgoda (…) traci ważność z chwilą zmiany miejsca pełnienia służby lub zakończenia wykonywania określonego zadania”. To kluczowe w tej sprawie.

Prokuratura wskazuje, że „w dniu 31 lipca 2023 roku w czytelni kancelarii tajnej WBH Agnieszka Glapiak wybrała dokumenty, które mają w całości podlegać odtajnieniu i mają znaleźć się w kolejnej decyzji MON. Wpisano je na kartkę papieru, w oparciu o którą następnie wykonano plik na komputerze znajdującym się w WBH”. Po podpisaniu decyzji o odtajnieniu wskazanych dokumentów przez Mariusza Błaszczaka, przystąpiono do ich skanowania.

Tajemnice państwowe na skanerze chronione tekturą

Z ustaleń śledczych wynika, że zastępca dyrektora WBH Łukasz Cięgotura polecił kierownikowi sekcji digitalizacji WBH Piotrowi Mrukowi, skanowanie poszczególnych dokumentów.

„Proces ten wyglądał w sposób następujący: Piotr Mruk rozszywał teczki dostarczone mu przez Łukasza Cięgoturę, wyciągał z nich poszczególne kartki z dokumentami, które zawierały zarówno zniesione informacje niejawne – decyzjami ministra Błaszczaka – jak i informacje niejawne, z których klauzuli nie zniesiono. Następnie zasłaniał te niejawne informacje tekturą i w taki sposób skanował” – piszą w dokumentach śledczy. Pracownik działał na skanerze, znajdującym się w Sekcji Digitalizacji WBH, który nie posiadał stosownego zezwolenia na skanowanie dokumentów niejawnych.

Pułkownik monitorował komentarze o PiS

We wniosku o uchylenie immunitetu wskazano też, że skany odtajnionych dokumentów zostały przekazane m.in. do Centrum Operacyjnego MON, gdzie pod nadzorem Anny Kuźmy (ówczesnej wiceszefowej Centrum i byłej współpracowniczki Agnieszki Glapiak), opracowano je graficznie i naniesiono na nie zapis: „Rząd Tuska w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski”. Anna Kuźma trafiła na początku ubiegłego roku do biura KRRiT, więc jej zawodowa ścieżka znów zbiegła się z Agnieszką Glapiak.

Według ustaleń prokuratury to właśnie w Centrum Operacyjnym MON przygotowano spot, w którym Mariusz Błaszczak prezentował fragmenty dokumentów. Film został opublikowany na platformie X (dawniej Twitter – red.) na oficjalnym profilu Prawa i Sprawiedliwości. Prokuratura wskazuje, że pracownicy resortu np. pułkownik Tomasz Gergelewicz, główny specjalista Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON monitorowali media pod kątem popularności czy liczby polubień spotu.

Śledczy opisują, że pułkownik Gergelewicz monitorował portale internetowe odnotowując, kto w kontekście ujawnionych materiałów „wypowiada się przychylnie lub negatywnie wobec ugrupowania Prawo i Sprawiedliwość”. Na każdej takiej informacji umieszczał komentarze i rekomendacje, a rekomendował m.in. wywiady z mieszkańcami wschodniej granicy, którzy mieliby powiedzieć, że „PiS troszczy się o wszystkich Polaków, nie tylko tych przy granicy z Niemcami”.

Prezydent nic nie wiedział

Śledczy ustalili, że Mariusz Błaszczak o swoich działaniach nie uprzedził ani prezydenta Andrzeja Dudy, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ani podległego mu Biura Bezpieczeństwa Narodowego i jego szefa Jacka Siewiery, ani ówczesnego Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Rajmunda Andrzejczka. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego pisemną decyzję ministra obrony narodowej o dostępie do treści zawartych w dokumentach planowania operacyjnego na poziomie strategicznym dostał dopiero 7 grudnia 2023 roku.

Co więcej, tylko jeden z ośmiu egzemplarzy Polityczno-Strategicznej Dyrektywy Obronnej RP z 2015 roku ma adnotację o zmianach w klauzuli tajności wynikających z decyzji Mariusza Błaszczaka. Pozostałe egzemplarze do dziś w całości są oznaczone klauzulą „Ściśle Tajne”.

W sprawie w charakterze świadków zostało przesłuchanych ponad dwadzieścia osób w tym gen. Rajmund Andrzejczak, Jacek Siewiera, Piotr Mruk, Anna Kuźma, Łukasz Cięgotura, płk Tomasz Gergelewicz.

Błaszczak powtarza swoje tezy

Mariusz Błaszczak zapowiedział, że nie zamierza dobrowolnie zrzec się immunitetu. W ubiegły czwartek opublikował nagranie, w którym powtarza wcześniejsze hasła. Były szef MON stwierdził m.in., że plan rządu PO-PSL zakładał, że w razie rosyjskiego ataku „wschodnie województwa natychmiast znajdą się pod okupacją”. Według ustaleń WP Mariusz Błaszczak krytykował wniosek o uchylenie mu immunitetu w czasie zeznań dotyczących rzekomego „zamachu stanu”.

We wtorek zwróciliśmy się do byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka ze szczegółowymi pytaniami. Zapytaliśmy m.in. jaka była rola wiceszefowej KRRiT w selekcjonowaniu tajnych informacji, na jakiej podstawie Agnieszka Glapiak miała dostęp do dokumentów planowania operacyjnego w Siłach Zbrojnych RP, dlaczego ówczesny szef MON o planach odtajnienia dokumentów nie uprzedził prezydenta i dlaczego odtajnione dokumenty opublikowane w spocie PiS były opracowywane w resorcie obrony, a pułkownik główny specjalista Departamentu Strategii i Planowania Obronnego monitorował media pod kątem popularności czy liczby polubieni spotu.

Mariusz Błaszczak nie odpowiedział konkretnie na żadne z pytań, ale odesłał oświadczenie, w którym twierdzi, że postąpiłby tak samo.

Oświadczenie Mariusza Błaszczaka

„Próbę odebrania mi immunitetu i postawienia zarzutów traktuję jako zemstę obecnej władzy, za to że podjąłem decyzję o odtajnieniu nieaktualnych i kompromitujących planów pierwszego rządu Donalda Tuska dotyczących obrony dopiero na linii Wisły, a sam wniosek jako kolejny dowód na totalne upolitycznienie prokuratury Adama Bodnara.

Wiele osób odpowiedzialnych za wprowadzenie planów oddania niemal połowy Polski praktycznie bez walki jest obecnie w rządzie lub pozostaje w bliskim kręgu władzy. Nie boję się tych zarzutów i gdybym jeszcze raz stanął przed tym dylematem, bez wahania odtajniłbym te dokumenty. Przede wszystkim:

– miałem prawo odtajnić te dokumenty, gdyż były już nieaktualne

– Prawo i Sprawiedliwość natychmiast zmieniło tę doktrynę wprowadzając obowiązek obrony każdego skrawka polskiej ziemi, a minister obrony narodowej może nakładać lub zdejmować klauzulę niejawności ze wszystkich dokumentów wytwarzanych w resorcie.

– plan obrony na Wiśle za pierwszego rządu Donalda Tuska nigdy nie był tajemnicą. Mówili o tym otwarcie gen. rez. Mirosław Różański i gen rez. Stanisław Koziej.

Gen. rez. Mirosław Różański w filmie opublikowanym ostatnio 6 lutego br. powiedział: „Polska musiała być przygotowana i gotowa nawet do samodzielnej obrony. Już raz w naszej historii ustawiliśmy wojsko wzdłuż naszych granic i wszyscy wiemy z lekcji historii jak to się skończyło. Obrona powinna być prowadzona manewrowo, pozwalając ciągle utrzymać potencjał naszej armii”.

Gen. rez. Różański w wywiadzie dla DGP w 2019 powiedział też: „Sytuacja, w której chcemy rozmieścić cały potencjał przy granicy wschodniej, jest niebezpieczna, bo weszlibyśmy w strefę oddziaływania środków nie tylko takich jak Iskander, ale również artylerii rakietowej Federacji Rosyjskiej. Jest coś takiego jak głębia operacyjna – jest to pojęcie być może abstrakcyjne dla osoby, która się tym nie zajmuje, a Macierewicz się na pewno tym nie zajmował i nie rozumiał”.

Gen. rez. Stanisław Koziej w 2018 roku w artykule GW napisał: „(…) Takiemu założeniu lepiej odpowiada zorganizowanie obrony głębokiej na całym terytorium, a nie frontalnej w strefie przygranicznej. Dlatego tak niepokoi, że minister obrony narodowej sugeruje wybór drugiego wariantu”.

– dzięki temu, że odtajniłem te dokumenty żaden kolejny rząd nie zdecyduje się na powtórne wprowadzenie tej szkodliwej doktryny.

– mieszkańcy Polski, a przede wszystkim Polski Wschodniej mieli prawo wiedzieć jaki los szykował dla nich rząd PO-PSL ze strony Rosji (takiej jaka ona jest). Od początku domagałem się, aby ta sprawa była jawna i żeby debata na jej temat toczyła się bez stosowania klauzuli niejawności

– przede wszystkim ze względu na to, że omawiane dokumenty nie są tajne i mają charakter historyczny.

Fakt utajnienia debaty na temat mojego immunitetu traktuje jako obawę obecnej ekipy rządowej przed dyskusją na temat ich kompromitujących planów oddania niemal połowy Polski bez walki. Oczywiście nie będę się od Pana domagał wyjaśnień na temat źródła, z którego otrzymał Pan wniosek o uchylenie mojego immunitetu – bo z charakteru zadanych pytań nie ma wątpliwości, że miał Pan do niego wgląd – lecz pragnę zauważyć, że osoba przekazująca Panu dokumenty prawdopodobnie złamała ustawę o dostępie do informacji niejawnych, gdyż część tego wniosku jest opatrzona klauzulą. W tej sprawie więc prawo złamał Pański kontakt, a nie ja” – napisał Mariusz Błaszczak.

Szef klubu PiS nie ma racji w rozważaniach na temat źródeł, których Wirtualna Polska zawsze bezwzględnie chroni. Wszystkie ujawniane w przez nas wątki w tekście nie są objęte klauzulą tajności.  

Oświadczenie wiceszefowej KRRiR Agnieszki Glapiak

Wiceszefowa KRRiT w reakcji na nasze pytania, przesłała oświadczenie, które publikujemy w całości.

„OŚWIADCZENIE, Warszawa, 18 lutego 2025 r.

Informuję, że nie jest mi znana treść wniosku o uchylenie immunitetu Mariuszowi Błaszczakowi, byłemu Ministrowi Obrony Narodowej. Nie znam także materiałów z prowadzonego śledztwa na temat rzekomego nieuprawnionego odtajnienia fragmentów dokumentu dotyczącego archiwalnych planów obrony Polski na linii Wisły.

Jednocześnie informuję, że w toku prowadzonego przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego postępowania kontrolnego, zgromadzony materiał dowodowy, w tym informacje przekazane przeze mnie w toku tego postępowania nie dały: „podstaw do przypisania działaniu sprawdzanej celowości, zatem nie można uznać powziętych wobec Agnieszki Glapiak wątpliwości określonych w art.24 ust.2 pkt. 6 lit. b za uzasadnione”, jak stwierdziła SKW.

Pojawiające się sugestie o moim udziale w rzekomym „procederze” godzą w moje dobre imię i zamierzam wykorzystać wszystkie możliwości prawne do jego obrony.

Stanowczo sprzeciwiam się wykorzystywaniu Służb oraz Prokuratury w celach politycznych. Uważam, że jest to kolejny przejaw represji politycznych rządu Donalda Tuska wobec mnie jako wiceprzewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Źródło: wp.pl

Więcej postów

2 Komentarze

  1. Najlepiej będzie jak te dzieciaki polityczne bawiące się z bezpieczeństwem państwa wyślą wszystkie wojskowe dokumenty operacyjne krajom ościennym i zamorskim.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*