
Brak rozliczeń, wojna z komisją śledczą, kwestionowanie decyzji Donalda Tuska i awans w nagrodę za sprawę Brejzów. Rozmówcy Onetu ze służb specjalnych twierdzą, że kariera szefowej CBA Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak właśnie dobiega końca, choć tak naprawdę nigdy nie powinna nabrać takiego tempa.
„To jest symbol braku zmian w służbach specjalnych”
Przypomnijmy, że minister Tomasz Siemoniak został wezwany do natychmiastowego przedłożenia premierowi Donaldowi Tuskowi raportu z rocznego okresu kierowania Centralnym Biurem Antykorupcyjnym przez Agnieszkę Kwiatkowską-Gurdak. Według nieoficjalnych informacji serwisu TVN24.pl jest to następstwo jej odmowy udzielania odpowiedzi podczas wtorkowego przesłuchania przed komisją śledczą ds. Pegasusa.
Podczas czterogodzinnej jawnej części przesłuchania szefowa CBA głównie odmawiała odpowiedzi na pytania członków komisji, zasłaniając się tajemnicą, choć zwolnił ją z niej premier Donald Tusk.
Wcześniej szefowa CBA nie chciała udostępnić sejmowej komisji śledczej materiałów operacyjnych dotyczących wykorzystania systemu Pegasus, a kiedy w końcu to zrobiła, to w takim stopniu je zanonimizowała, że w zasadzie stały się one bezużyteczne dla członków komisji.
Nasi rozmówcy z kręgu służb specjalnych przyznają, że byli zażenowani „wystąpieniem” Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak na komisji, choć niespecjalnie zdziwieni.
— To, czego byliśmy świadkami, to efekt tego, co nie zadziało się w służbach, a powinno się zadziać. Sam fakt, że Robert Sosik, który za poprzedniej władzy piastował prominentne stanowisko rzecznika CBA, a teraz jest pełnomocnikiem nowej szefowej, to jest symbol braku zmian w służbach specjalnych – mówi nasz informator ze służb specjalnych, proszący o zachowanie anonimowości.
— W trakcie przesłuchania na komisji pani Kwiatkowska-Gurdak zachowywała się jak policjantka z komendy powiatowej przesłuchująca miejscowego wójta, a nie jak szefowa poważnej służby. Była nieprzygotowana, merytorycznie słaba, a do tego arogancka. Natomiast wypadałoby się cofnąć w tej sprawie, bo prawda jest taka, że ona w ogóle nie była przygotowana do tego, aby takie stanowisko objąć – dodaje drugi z naszych informatorów.
Chodzi o to, że Kwiatkowska-Gurdak większość swoje kariery w CBA spędziła jako „dochodzeniowiec” w bydgoskiej delegaturze, a w ostatnich miesiącach zajmowała tam stanowisko kierownicze w jednym z wydziałów. A to, zdaniem naszych rozmówców, zbyt skromne CV, aby awansować na szefową całej służby.
— Takie przeskoki w hierarchii nigdy dobrze się nie kończą. To tak, jakby komendantem głównym policji został funkcjonariusz z komendy miejskiej w Bydgoszczy pełniący obowiązki naczelnika wydziału dochodzeniowego. Normalnie tak się nie dzieje, bo z reguły awansują komendanci wojewódzcy, naczelnicy zarządów, albo dyrektorzy – wyjaśnia nasz informator.
— Tymczasem ona nie była nawet dyrektorką delegatury. Dopuszczono ją do spraw na takim poziomie, choć nigdy nie miała doświadczenia w zarządzaniu w służbie specjalnej. A proszę mi uwierzyć, że CBA to nie jest łatwa „firma” do zarządzania – przekonuje.
— Jak jeszcze dołożymy do tego takie aspekty, jak to, że ma korytarz wyłożony własnymi portretami, to wyłania się obraz osoby o cechach narcystycznych, z którą łatwo się nie pracuje — ocenia.
PiS ma haka?
Kolejny z naszych rozmówców, dobrze poinformowany o sytuacji w służbach specjalnych, twierdzi, że Centralne Biuro Antykorupcyjne pod rządami Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak w zasadzie nie zmieniło się od czasów, kiedy rządził tam Mariusz Kamiński i jego ludzie.
— Ona nikogo w CBA nie wymieniła, a jedynie zrotowała. Powiedziała Siemoniakowi, że wymieniła 90 proc. składu, a tak naprawdę zrobiła taki obrót ruletką. Poprzenosiła ludzi z jednego departamentu do drugiego, z delegatury do centrali, z centrali do delegatury itd. Tak że to były tylko delikatne przetasowania – wyjaśnia.
— Jak nastała nowa władza, to część ludzi w CBA miała przygotowane raporty o odejściu, bo byli przekonani, że przyjdzie nowa ekipa i będzie ich rozliczać. Później ci ludzie te raporty powycofywali, a niektórzy z nich nawet awansowali. Teraz piszą jakieś ustawy o oświadczeniach majątkowych i zachowują się tak, jakby CBA nigdy miało nie być zlikwidowane – dodaje.
Dlaczego w takim razie kariera Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak nabrała takiego rozpędu? Według naszych informatorów kluczem do zrozumienia tej sytuacji jest sprawa inwigilacji Krzysztofa Brejzy.
W 2022 r. Kwiatkowskiej-Gurdak była bowiem „referentką postępowania” o kryptonimie „Jaszczurka”, czyli sprawy operacyjnej, w której CBA przy użyciu szpiegowskiego programu Pegasus inwigilowało Brejzę i jego najbliższych.
Jak informowało TVN24 — to Kwiatkowska-Gurdak miała odkryć w trakcie postępowania zniszczenie pierwszej płyty DVD ze wszystkimi danymi z telefonu Brejzy. To również ona miała ujawnić polityczne tło całej historii.
Choć większość osób związanych z obecnym obozem władzy pozytywnie ocenia jej rolę w tej sprawie, to są tacy, którzy twierdzą, że w ten sposób chciała się wkupić w ich łaski.
— Niezależnie od tego, jak to ocenimy, to fakt, że ktoś otrzymuje nagrodę za takie zachowanie, jest demoralizujące. Bo ktoś inny na to spojrzy i sam zacznie szukać takiej sprawy, w której będzie mógł się zachować podobnie i liczyć, że zrobi na tym karierę. A zawsze znajdą się tacy ludzie, którzy pod koniec urzędowania danej władzy będą próbować łapać wiatr w żagle – mówi jeden z naszych rozmówców z kręgu obecnej władzy.
Zwraca przy tym uwagę na jeszcze jedną kwestię. Jeśli ze strony Kwiatkowskiej-Gurdak doszło do jakiegoś przecieku w sprawie Brejzów, to PiS może mieć w przyszłości na nią haka. A to z kolei może powodować, że obecna szefowa CBA nie będzie zainteresowana „ostrzejszym” rozliczaniem poprzedniej władzy.
„To koniec jej kariery”
Z informacji płynących z kręgów rządowych wynika, że jeśli raport z rocznej działalności CBA zostanie negatywnie oceniony przez premiera Donalda Tuska, może to skutkować odwołaniem Kwiatkowskiej-Gurdak ze stanowiska. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w najbliższych dniach, choć nasi informatorzy twierdzą, że sprawa jest przesądzona.
— Wcześniej wszystkie komisje sejmowe występowały do różnych służb o zwalnianie z tajemnicy funkcjonariuszy wzywanych na przesłuchanie. Dysponentami tajemnicy są szefowie poszczególnych służb i nie pamiętam nigdy takiej obstrukcji we współpracy z komisjami śledczymi – mówi nasz rozmówca z kręgu służb specjalnych.
— A w ostatnim czasie mamy do czynienia z tym, że część byłych agentów, szefów CBA i były prokurator generalny neguje legalność komisji. Do tego wszystkiego obecne kierownictwo CBA przeprowadziło na portalu X kampanię informacyjną o tym, czego nie mogą mówić funkcjonariusze tej służby. Wyglądało to tak, jakby szefowa CBA chciała zakwestionować to, że premier zwolnił ją z tajemnicy. Przecież to jest absurdalne – kontynuuje.
— Otoczenie premiera najpewniej zauważyło, jaki był poziom tego przesłuchania i rzeczywistą sytuację, które może z tego wynikać. W związku z tym wydaje mi się, że będzie to koniec kariery pani Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak na stanowisku szefowej CBA. Natomiast warto zadać pytanie, czemu tak późno? Co by się stało, gdyby tego przesłuchania nie było?
Źródło: onet.pl
kl8ubx