Śmierdzący problem „lubelskich Carringtonów”. Posłanka milionerka nie chce płacić za ścieki

Lubelska posłanka Platformy Obywatelskiej Bożena Lisowska razem z mężem od lat unika płacenia za ścieki. Małżeństwo konsekwentnie nie wpuszcza do swojej willi kontrolerów Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Spółka skierowała sprawę na policję. Jednocześnie Lisowska wielokrotnie zabierała głos w sprawach dotyczących ochrony środowiska.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia podpisane przez zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie trafiło 29 stycznia br. do Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Pomimo wielu pism i próśb pracownicy miejskiej spółki nie byli w stanie skontrolować posesji należącej do małżeństwa Lisowskich. Ostatnia próba zakończyła się wezwaniem na miejsce policji, która była bezradna.

— To absolutnie wyjątkowy i ostateczny środek. W 99,99 proc. przypadków dochodzimy do porozumienia z klientami. W ciągu ostatnich 20 lat nie przypominam sobie sytuacji, byśmy musieli wzywać policję podczas próby dokonania kontroli lub składać zawiadomienie — mówi Onetowi Magdalena Bożko-Miedzwiecka, rzecznik prasowy MPWiK w Lublinie.

Sprawa dotyczy poboru wody i odprowadzania ścieków w nieruchomości, której współwłaścicielką jest Bożena Lisowska, posłanka Platformy Obywatelskiej. Rezydencja z basenem, w której mieszka małżeństwo Lisowskich, znajduje się w dzielnicy Ponikwoda w Lublinie.

Właściciele luksusowej willi korzystają z dodatkowego, własnego ujęcia wody — do czego mają prawo. Szkopuł w tym, że generują ścieki, za które powinni płacić — a płacić nie chcą. Według naszej nieoficjalnej wiedzy wieloletnie unikanie opłat mogło narazić MPWiK na stratę ok. 20 tys. zł.

Bożena Lisowska to prominentna działaczka Platformy Obywatelskiej w Lublinie. W latach 2010-2024 była radną sejmiku woj. lubelskiego. Posłanką została w czerwcu 2024 r., kiedy objęła mandat po Marcie Wcisło, która dostała się do Parlamentu Europejskiego.

Od 1992 r. wspólnie z mężem prowadzi firmę produkującą osłony okienne, zasłony, firany czy pergole. Działalność gospodarcza przyniosła im miliony złotych przychodu. Z uwagi na styl życia w Platformie są określani mianem „lubelskich Carringtonów”.

Problem ze ściekami

Jak ustalił Onet, willa Bożeny Lisowskiej jest podłączona do miejskiej sieci wodno-kanalizacyjnej od stycznia 2004 r. Z materiałów geodezyjnych wynika, że na posesji znajduje się dodatkowe ujęcie wody — studnia głębinowa, która nie ma założonego licznika.

Za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków odpowiedzialne jest Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie. Spółka zauważyła, że na posesji Lisowskich zdarzają się długie okresy braku poboru wody, przy jednoczesnym odprowadzaniu ścieków. Jeśli ktoś nie pobiera wody, to MPWiK nie pobiera opłat za świadczone usługi, tylko wystawia faktury za opłaty abonamentowe.

Tyle że przedstawicieli MPWiK zastanawia właśnie to, że Lisowscy nie pobierając wody, odprowadzają ścieki do miejskiej kanalizacji. Zgodnie z prawem posłanka i jej mąż w takiej sytuacji powinni płacić większe rachunki, ale by to ustalić, konieczne jest przeprowadzenie kontroli.

Od kilku lat MPWiK bezskutecznie próbuje ustalić stan faktyczny. W okresie od grudnia 2019 do kwietnia 2020 r. spółka wysyłała szereg pism z prośbą o złożenie wyjaśnień oraz ustalenia terminu kontroli. Właściciele nieruchomości stale przekładali termin kontroli. W jednym przypadku Bożena Lisowska powołała się na pełnioną przez siebie funkcję.

Bożena Lisowska skłamała, by odwlec kontrolę?

Dotarliśmy do pisma małżeństwa Lisowskich z 21 lutego 2020 r. Poinformowali w nim, że kontrola zaplanowana na 25 lutego 2020 r. nie może się odbyć, ponieważ w tym czasie nikogo nie będzie w domu. Mąż ówczesnej radnej był na zwolnieniu lekarskim, natomiast sama Bożena Lisowska miała już inne plany.

„Bożena Lisowska, jako osoba publiczna bierze udział w sesji nadzwyczajnej Rady Miasta. W kolejnych dniach taka kontrola ze względu na zaplanowane i potwierdzone wcześniej obowiązki jest niemożliwa” — czytamy w piśmie.

Rzeczywiście 25 lutego 2020 r. odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Problem w tym, że Lisowska nigdy nie była radną miejską. W tamtym czasie reprezentowała sejmik woj. lubelskiego i jej obecność na sesji nie była obowiązkowa. Sprawdziliśmy protokół z tego posiedzenia — nie ma tam śladu aktywności Bożeny Lisowskiej. Nie ma też jej podpisu na liście gości.

Za to tego dnia była niezwykle aktywna w mediach społecznościowych — wrzucała posty dotyczące m.in. finansowego wsparcia TVP Lublin przez marszałka z PiS, walki ze smogiem oraz film na serwisie YouTube.

Zapytaliśmy posłankę, czy kiedykolwiek powoływała się na wpływy lub swoją funkcję publiczną, by przełożyć kontrolę. Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy była obecna na wspomnianej sesji Rady Miasta. Lisowska nie odpowiedziała na nasze pytania.

Kontrola w asyście policji

Jak ustalił Onet, w ubiegłym roku MPWiK podjęło kilka prób skontrolowania posiadłości małżeństwa Lisowskich. Pierwsza miała miejsce 15 września 2024 r., jednak pracownicy spółki nie zostali wpuszczeni.

4 grudnia 2024 r. kontrolerzy MPWiK znów chcieli wejść na teren posesji, ale na miejscu zastali jedynie gospodynię domową, która oświadczyła, że właścicieli nie ma w domu i nie może nikogo wpuścić do środka.

Kontrolerom udało się telefonicznie porozmawiać z mężem posłanki PO, który stwierdził, że nie odebrał żadnych pism z MPWiK i nie zgadza się na przeprowadzenie kontroli. Pracownicy spółki nie poddawali się — wezwali na miejsce policję. Patrol pojawił się po kilkunastu minutach.

— Policjanci podjęli zgłoszenie na prośbę MPWiK, które chciało dokonać pomiarów studni głębinowej. Na miejscu okazało się, że brama na posesję była zamknięta. Na tym interwencja została zakończona — informuje nas nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Ta sytuacja przelała czarę goryczy. Dlatego MPWiK zdecydował się skierować sprawę do organów ścigania.

„W ocenie MPWiK okoliczności faktyczne powyżej przedstawione i mające potwierdzenie w dokumentach załączonych do niniejszego zawiadomienia jednoznacznie wskazują, iż zostały wyczerpane znamiona czynu zabronionego, wobec czego niniejsze zawiadomienie stało się konieczne i uzasadnione” — czytamy w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia wykroczenia, które trafiło na policję.

„Walka” o ochronę środowiska

— Powiem szczerze, dawno nie widziałem takiej hipokryzji. Posłanka publicznie zaciekle walczy o ochronę środowiska, zabiera głos w sprawach dotyczących smogu i wycinek drzew. A prywatnie nie chce płacić za ścieki — mówi nam nasz informator.

Rzeczywiście przez lata Bożena Lisowska zasłynęła walką o środowisko. Jako radna sejmiku przewodniczyła Zespołowi ds. Uchwały Antysmogowej. Wielokrotnie zabierała głos na sesjach sejmiku oraz w mediach w sprawie zmian klimatycznych. W 2018 r. ubiegając się o reelekcję w wyborach do sejmiku woj. lubelskiego, startowała z hasłem „Dla ludzi i środowiska”.

— Dla mnie jako radnej jest to najważniejszy priorytet. Mieszkam w Lublinie, tu prowadzę działalność, tu są moi bliscy. To wystarczający powód, by troskę o czyste powietrze i środowisko traktować priorytetowo — mówiła w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” Bożena Lisowska w listopadzie 2018 r.

Co ciekawe, zaledwie kilkanaście dni temu w Sejmie, już jako parlamentarzystka zabrała głos w sprawie… strat wody w systemach wodociągowych.

„Z raportu NIK za lata 2021-2022 wynika, że spółki wodociągowe w Polsce nie prowadziły skutecznych działań zmniejszających straty wody w systemach wodociągowych. W ponad połowie sieci wodociągowych straty wyniosły od 20 do nawet 58 proc. Koszt wytworzenia jednego metra sześciennego utraconej wody to 55 gr, co stanowi do 10 proc. ceny wody (…) W interesie wszystkich mieszkańców korzystających z sieci wodociągowej jest egzekwowanie większej staranności w gospodarowaniu wodą, ponieważ ma to bardzo duży wpływ na jej cenę, którą są zobowiązani płacić” — mówiła w Sejmie 22 stycznia br.

Posłanka milczy

Przez kilka dni próbowaliśmy się umówić z Bożeną Lisowską. Posłanka twierdziła, że jest zajęta, a później jedzie do Sejmu (w dniu, kiedy nie ma posiedzeń komisji, w których pracuje). Ostatecznie wysłaliśmy do niej pytania mailem.

Zapytaliśmy m.in. czy razem z mężem płacą za ścieki, dlaczego nie wpuszczają kontrolerów MPWiK na swoją posesję oraz jak ta sprawa wiąże się ze staraniami o ochronę środowiska. Na żadne nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Z kolei MPWiK nie może komentować sprawy z uwagi na zapisy Ustawy o ochronie danych osobowych oraz RODO.

— Mogę jedynie powiedzieć, że wobec wszystkich naszych klientów stosujemy te same zasady, które wynikają z Ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. Jeżeli dochodzi do sytuacji, w których mamy wątpliwości, to prowadzimy dialog mający na celu wyjaśnienie wszystkich problemów. Robimy to zawsze na miejscu, w uzgodnionym wcześniej terminie. Dopiero po ustaleniu stanu faktycznego podejmujemy dalsze działania — tłumaczy Magdalena Bożko-Miedzwiecka z MPWiK.

Źródło: onet.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*