Właściciele samochodów terenowych dostają groźnie brzmiące zawiadomienia, z których wynika, że armia interesuje się ich autem terenowym czy choćby SUV-em – chce go przeznaczyć „na cele świadczeń rzeczowych”. Takie pismo nie oznacza, że mamy natychmiast oddać armii swój samochód, ale nakłada na właściciela pewne obowiązki i „przygotowuje grunt” pod czasowe przejęcie auta przez armię, gdyby zaszła taka potrzeba. Jakie są zasady takich przymusowych „wypożyczeń”?
- W czasie pokoju armia może wypożyczać nasze samochody, jednak maksymalny czas i liczba tych wypożyczeń są ściśle określone
- Nie jest prawdą, że tylko samochody terenowe mogą być wypożyczane przez wojsko od osób prywatnych, choć w praktyce właśnie takie auta są brane pod uwagę
- Zawiadomienia o przeznaczeniu samochodu „na cele świadczeń rzeczowych” to w praktyce wpisanie go na listę pojazdów, które armia może ewentualnie wykorzystać, gdyby pojawiła się taka potrzeba
- Zawiadomienia trafiają także do właścicieli samochodów typu SUV, które absolutnie nie nadają się do używania w warunkach bojowych czy po prostu terenowych. Na tym etapie właściciel auta może jeszcze zatrzymać „wpisanie samochodu na listę”. Jeśli zawiadomienie zignoruje, będzie na to za późno
„Działając na podstawie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej, zawiadamiam, że na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień w (…) zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie przeznaczenia samochodu (…) do oddania w używanie…”
Pisma wysyłane do właścicieli samochodów podparte są licznymi numerami aktów prawnych i na pierwszy rzut oka wynika z nich niewiele ponad to, że armia interesuje się naszym pojazdem i że w ciągu siedmiu dni możemy wypowiedzieć się w tej sprawie. Żadnego terminu i miejsca, w którym miałoby nastąpić przekazanie samochodu w takim wstępnym piśmie, nie ma, bo – na tym etapie – być nie może.
Na początek ustalmy, że ustawa o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej rzeczywiście pozwala armii, także w czasie pokoju, w ograniczonym zakresie korzystać z nieruchomości i rzeczy ruchomych, także należących do prywatnych osób. Ustawa pozwala też z rzeczy tych tworzyć swego rodzaju rezerwę na wypadek wojny.
Art. 208 tej ustawy mówi:
Na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa.
Armia chce mojego SUV-a. Co robić?
Czas i częstotliwość nakładania na właściciela obowiązku udostępnienia samochodu w czasie pokoju są ściśle określone – nie jest tak, że wojsko może „bez powodu” zabrać komuś samochód np. na miesiąc. Maksymalny okres zależy od celu, w jakim auto jest zabierane.
Czas wykonywania świadczeń rzeczowych nie może przekraczać jednorazowo w przypadku pobrania przedmiotu świadczenia:
1) w celu sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej Sił Zbrojnych – czterdziestu ośmiu
godzin;
2) w związku z ćwiczeniami wojskowymi lub ćwiczeniami w jednostkach
przewidzianych do militaryzacji – siedmiu dni;
3) w związku z ćwiczeniami w obronie cywilnej lub ćwiczeniami praktycznymi
w zakresie powszechnej samoobrony – dwudziestu czterech godzin.
Nałożenie obowiązku świadczenia rzeczowego może nastąpić najwyżej trzy razy w roku, z tym, że w wymiarze określonym w ust. 1 pkt 2 – tylko jeden raz.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że ograniczenia dotyczą jedynie ćwiczeń i sprawdzania gotowości mobilizacyjnych. Gdyby doszło do wojny, nie może być o nich mowy.
Pismo z wojska w sprawie prywatnego auta. Jakie pojazdy interesują wojskowych?
Ustawa nie nakłada na wojsko wielu ograniczeń i teoretycznie WKU mogłoby zainteresować się nawet naszym samochodem sportowym, jednak z przyczyn, o których dalej, tego nie czyni. Klucz, według jakiego wybierane są obiekty zainteresowań armii, może być różny, np. rodzaj nadwozia (SUV) albo napęd na cztery koła. Ma się rozumieć, że w chwili, gdy otrzymujemy zawiadomienie o wszczęciu procedury administracyjnej od burmistrza czy prezydenta miasta, wojsko nie wie, czy nasz samochód nadaje się do celów wojskowych. Może się bowiem zdarzyć, że mamy samochód terenowy, ale wyposażony w szosowe opony. To od nas zależy, czy i w jaki sposób się dowie.
Armia zajmuje samochody. Jaka jest procedura?
Procedury administracyjne dotyczące właścicieli pojazdów spełniających wybrane kryteria wszczyna burmistrz albo wójt na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień, albo np. właściwego organu obrony cywilnej. Informację o wszczęciu procedury właściciel samochodu otrzymuje pocztą i w ciągu siedmiu dni od otrzymania zawiadomienia może się wypowiedzieć w sprawie – w miejscu i w sposób, które podane są w pouczeniu. To ważny moment, gdyż właściciel auta może poinformować wójta czy burmistrza, że – jego zdaniem – samochód nie nadaje się do celów wojskowych: bo jest w słabym stanie, bo wyposażony jest w delikatne koła, bo zainstalowano na nim szereg łatwych do uszkodzenia elementów tuningowych itd. Potem dopiero dochodzi do podjęcia decyzji administracyjnej: albo wójt (burmistrz) nałoży na nas obowiązek świadczeń rzeczowych, albo nie.
Obowiązek nałożony na właściciela samochodu może być ograniczony do wykonania w razie mobilizacji lub w czasie wojny (najczęściej tak właśnie jest), co w praktyce oznacza, że nasz samochód staje się swego rodzaju rezerwą i – przy założeniu, że żadnej wojny czy mobilizacji nie będzie – nic więcej z tego nie wynika.
Od decyzji administracyjnej można się odwołać zgodnie z pouczeniem w terminie 14 dni.
Przejęcie pojazdu przez wojsko. Co z wezwaniem?
Właściciel samochodu, który w drodze decyzji administracyjnej „trafił na listę”, może w dowolnym momencie dostać wezwanie do przekazania samochodu wskazanej jednostce wojskowej w wyznaczonym miejscu i czasie. Uwaga: to wezwanie zawiera zwykle miejsce i termin, w jakim mamy się stawić z autem, ale samo w sobie ma rygor natychmiastowej wykonalności i nie można się od niego odwołać. Samochód musi być przekazany w stanie nadającym się do użytku.
Armia bierze twoje auto jak swoje, ale za nie odpowiada
W tym miejscu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, dlaczego w czasie pokoju wojsko co do zasady nie korzysta z cywilnych samochodów, a jedynie tworzy listy pojazdów, które można by wykorzystać w razie mobilizacji: otóż armia odpowiada finansowo za wszelkie zniszczenia w przedmiotach wypożyczanych od osób fizycznych, a w przypadku pojazdów cywilnych wykorzystywanych w warunkach polowych takich zniszczeń uniknąć niemal nie sposób – zwłaszcza w przypadku samochodów luksusowych.
Ustawa mówi:
Biorący jest obowiązany zwrócić posiadaczowi przedmiot świadczenia wstanie niepogorszonym. Biorący nie ponosi odpowiedzialności za zużycie przedmiotu świadczenia będące następstwem prawidłowego używania.
Masz auto „na liście zasobów”? Masz obowiązki
Warto pamiętać, że jeśli otrzymaliśmy już prawomocną decyzję związaną ze świadczeniami w formie użyczania samochodu, ciążą na nas pewne obowiązki. Otóż autem możemy w pełni rozporządzać i możemy je np. sprzedać, ale o transakcji mamy obowiązek poinformować organ administracyjny – wójta czy burmistrza. Chodzi o to, aby nasz samochód można było „zdjąć z listy”. Nie można przy tym mówić, że na naszym aucie ciążą prawa osób trzecich i jest mniej warte niż w przypadku, gdyby nie zainteresowała się nim armia: tak nie jest, bo nasz samochód wraz z chwilą sprzedaży wypada z listy naszych potencjalnych zobowiązań, a nowy właściciel może go zarejestrować w innym regionie kraju i robić z nim, co chce. Oczywiście, wojsko może zainteresować się nim ponownie, ale to już będzie problem nowego właściciela niezależny od tego, że na nas nałożono taki obowiązek.
Posiadacze nieruchomości i rzeczy ruchomych, wobec których wydano ostateczną decyzję o przeznaczeniu tych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele świadczeń rzeczowych, są obowiązani informować wójta lub burmistrza (prezydenta miasta) o rozporządzeniu tą nieruchomością lub rzeczą ruchomą.
Żródło: onet.pl
Armia bierze twoje auto…na serio?! Alez fantastyczna ta Europa…