Wspólna europejska armia? “Struktury byłyby motane decyzjami poszczególnych państw”

Niezależny dziennik polityczny

Czy da się stworzyć unijną armię? Szanse na realizację projektu ocenił w TOK FM Mariusz Cielma. – Trudno znaleźć jedność w UE, żeby skierować żołnierzy do prowadzenia jakichś realnych działań – mówił redaktor naczelny miesięcznika “Nowa Technika Wojskowa”.

Nowa funkcja w Komisji Europejskiej, komisarz ds. obronności sprawia, że wraca temat wspólnej europejskiej armii. Zdaniem Mariusza Cielmy, trudno spodziewać się realizacji tego pomysłu “w średnich terminach, czyli w ciągu kilku lat”.

– Armia, konflikt zbrojny to jednak domena polityki zagranicznej – mówił w TOK FM redaktor naczelny miesięcznika “Nowa Technika Wojskowa”.

Rozmówca Mikołaja Lizuta przypomniał, że polityka zagraniczna cały czas jest w rękach poszczególnych państw UE. Jest funkcja komisarza do spraw zagranicznych, ale mimo wszystko mało kto bierze na poważnie ideę, że Unia jest w takich sprawach jednym głosem. Nawet na przykładzie ukraińskim widać, że kiedy przychodzi do rozwiązywania realnych problemów, do decyzji, czy pomagamy Ukrainie, czy nie, to tak naprawdę poszczególne kraje we własnym zakresie decydują o wsparciu dla Kijowa.

Czołgi holenderskie i niemieckie zarazem

Zdaniem gościa TOK FM trudno mówić o wspólnej armii przy tak dużych rozbieżnościach w polityce zagranicznej. – Te wspólne struktury byłyby motane decyzjami, stanowiskami poszczególnych państw – stwierdził. Gość “A Teraz Na Poważnie” przypomniał, że już teraz istnieje koncepcja grup bojowych w Unii Europejskiej, czyli dyżurów wystawianych przez państwa w kolejnych rotacjach. Ale – jak ocenił – nie sprawdza się to najlepiej. – Trudno znaleźć jedność w UE, żeby skierować żołnierzy do prowadzenia jakichś realnych działań – przyznał.

– Pewne ruchy są wykonywane, ale bardziej na poziomie pomiędzy poszczególnymi państwami regionalnymi – tłumaczył ekspert. Podał przy tym przykład współpracy, czy też wręcz współdzielenia zdolności między Holandią a Niemcami. – Holenderska kompania czołgów wchodzi w skład niemieckiego batalionu czołgów. Ten batalion wchodzi w skład holenderskiej brygady, a ta brygada wchodzi w skład niemieckiej dywizji – wyliczał. Zdaniem Cielmy widać tu jak w strukturach podporządkowania dochodzi do współdzielenia pewnych zasobów. I takie kroki są robione.

Cielma tłumaczył, że w małych państwach trudno wygospodarować odpowiednie środki, żeby udało się np. wybudować sensowną obronę powietrzną. Jego zdaniem to jest jeden z kierunków, o których mówi się w Unii Europejskiej. – Obrona powietrzna, aktywność w kosmosie, cyberbezpieczeństwo to są obszary, które można lepiej koordynować, bo wiele tych małych państw po prostu nie będzie w stanie samodzielnie zbudować określonych zdolności – przekonywał.

Koalicja chętnych

Gość TOK FM przekonywał, że sprawa udziału wojsk państw Unii Europejskiej w konflikcie na Ukrainie to pewnie kwestia czasu. – Siły specjalnie na pewno już tam działają, nie na zasadzie uczestnictwa w walkach, ale realizując swoje różne zadania na terytorium Ukrainy, choćby szkoleniowe – tłumaczył. Przy czym coraz więcej państw zgadza się albo przynajmniej rozważa możliwość wysyłania swoich żołnierzy w bardziej otwartej formie do szkolenia Ukraińców nie tylko w Polsce, ale też na terenie samej Ukrainy. 

– Można sobie wyobrazić, że wojska poszczególnych państw zostaną wysłane, ale bardziej na zasadzie koalicji chętnych – mówił Cielma i przypomniał, że NATO wielokrotnie prowadziło takie operacje. Ale – jak dodal – żeby do tego doszło, Ukraina musiałaby drastycznie przegrywać wojnę albo sama poprosić o takie wsparcie. Obecnie wydaje się to rozwiązaniem odległym, bo Ukraińcy toczą walkę bardziej o niewielkie przesunięcie linii frontu, niż o utratę jakichś większych terenów.

Żródło:  tokfm.pl

Więcej postów