Polscy kierowcy na Ukrainie, którzy zawieźli towary i wracają, muszą czekać na granicy dwa razy dłużej niż Ukraińcy po polskiej stronie, gdzie odbywa się protest – poinformował poseł Konfederacji, Andrzej Zapałowski.
Wwywiadzie dla serwisu tvpolska.pl poseł Konfederacji, prof. Andrzej Zapałowski przypomniał, że w związku z blokowaniem dróg w Przemyślu i Medyce przez ukraińskich kierowców w odwecie za protest polskich przewoźników i rolników, zwrócił się do wicewojewody podkarpackiego z prośbą o pilną interwencję. Zaznaczmy, że w ten sposób w Przemyślu powstały wielkie korki, a mieszkańcy Medyki i okolic mieli problem z powrotem do domów,. Poseł zwrócił uwagę, że przez to rośnie bardzo duże napięcie społeczne.
– Poprosiłem go, żeby coś zrobił, żeby podesłał więcej policji. Nie może być taki, że miasto na kierunku Medyki, że jedna z głównych ulic miasta jest blokowana przez kierowców ukraińskich – zaznaczył prof. Zapałowski.
Poseł zaznaczył, że z informacji, jakie otrzymał od protestujących Polaków, kierowcy polscy, wracający do Polski pustymi ciężarówkami, czekają po stronie ukraińskiej na przejazd 10 dni.
– Czas postoju polskich kierowców na Ukrainie, którzy zawieźli towary i wracają, jest dwa razy dłuższy niż Ukraińców po polskiej stronie, gdzie odbywa się protest – podkreślił. – Administracja rządowa Ukrainy bez protestów i bez blokad, poprzez działania służb celnych zablokowała polskich kierowców. Więc retorsje są dwa razy większe niż w Polsce – dodał.
Jego zdaniem, problem jest w całości po stornie ukraińskiej, która jednak nie chce podjąć „sensownych” rozmów. Uważa, że należy powrócić do kwot, czyli systemu limitów pozwoleń dla ukraińskich przewoźników, choć przyznał, że w drodze negocjacji można by umówić się na ich zwiększenie. Zaznaczył zarazem, że wcześniej było 160 tys. rocznie, podczas gdy w tym roku Ukraińcy wykonali już ponad milion przewozów.
Prof. Zapałowski zwrócił też uwagę, że coraz więcej okolicznych mieszkańców angażuje się w różne akcje wsparcia na przecz protestujących, np. dostarczając im drewno na opał czy ciepłe posiłki. Uważa, że po stronie polskiej protest nabiera tym samych charakteru społecznego.
– Coraz więcej ludzi mówi: dość niszczenia polskiej gospodarki w imię nie naszych interesów – powiedział.
Wieczorem we wtorek poseł Zapałowski poinformował, że jego interwencja u wicewojewody odniosła skutek. „Dziękuje Panu Wicewojewodzie i Policji za szybką interwencję. Przemyśl jest już drożny” – napisał na X.
W środę sprawą sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej, na wniosek klubu Konfederacji, ma zająć się Sejm. Minister gospodarki ma przedstawić informację o tym, co się dzieje. Andrzej Zapałowski zapowiedział, że zabierze głos w tej dyskusji. Zaznaczył przy tym, że jeśli problem nie zostanie rozwiązany po myśli polskiego interesu narodowego, to przewoźnicy już zapowiedzieli, że zablokują kolejne przejścia.
Przypomnijmy, że w rozmowach z protestującymi polskimi przewoźnikami przedstawiciele Komisji Europejskiej zaproponowali m.in., by za straty spowodowane zniesieniem systemu pozwoleń dla ukraińskich kierowców Polacy otrzymywali rekompensaty ze środków polskich.
Trzeba bardzo ostro i zdecydowanie powiedzieć Ukraińcom: albo skończycie z dyskryminowaniem polskiego transportu, albo my będziemy blokować wasze członkostwo w Unii Europejskiej – powiedział poseł PSL, marszałek senior Marek Sawicki.
Ukraińskie media oskarżają protestujących polskich przewoźników o związki z Rosją. W blokowanie granic Ukrainy mogą być zaangażowane rosyjskie służby wywiadowcze – twierdzi ukraiński portal „Guildhall”. W propagandowym tonie zarzucał związki z Rosją jednemu z organizatorów protestu przewoźników, politykom Konfederacji oraz Młodzieży Wszechpolskiej. Twierdzenia te powtórzyły następnie różne media z Ukrainy.
Strona ukraińska sugerowała, że na skutek blokady na Ukrainę nie mogą wjechać ciężarówki z pomocą humanitarną i wojskową. “Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie niweluje się przez grupę marginalistów, którzy blokują dostawy towarów humanitarnych dla kraju, który już drugi rok broni swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy” – twierdził mer Lwowa Andrij Sadowy.
Polscy przewoźnicy dementowali te twierdzenia, podkreślają, że pojazdy z tego typu sprzętem są przepuszczane. Dementowały je także polskie organizacje pomocowe.
Również platforma X (dawniej Twitter) dodała adnotację do wpisów Sadowego: “Pomoc humanitarna nie jest blokowana na polskiej granicy. 1/3 nie dociera jednak do wojska przez korupcję na Ukrainie”.
Zwracaliśmy uwagę, że także w polskich mediach trwa akcja dyskredytacji protestu przewoźników. Część dziennikarzy, analogicznie jak ich koledzy z Ukrainy, atakuje organizatorów protestu i wspierających strajk polityków Konfederacji.
Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą trwa od 6 listopada. Przedstawiciele branży blokują przejścia graniczne z Ukrainą w woj. lubelskim i podkarpackim. Blokady dróg dojazdowych do przejść granicznych z Ukrainą związane są z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.
Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach” (Droga).
Źródło: kresy.pl
Gospodarka Ukrainy 34% potrzeb zaspokaja//
Resztę muszą dokraść, dożebrać, doprostytuować – takie jaja
Tymoszenko wypuscili, złapali Nowaka//
Ukraińska sprawiedliwość to łapać Polaka.
Ukraina, Ukraina//
Tu nieszczęście się zaczyna//