Jarosław Kaczyński będzie kluczowym świadkiem w trakcie prac pierwszej komisji śledczej nowego Sejmu, która zbada organizację wyborów kopertowych. Politycy nowej większości są przekonani, że udowodnią, iż prezes PiS bezprawnie naciskał na członków rządu. — PiS nie docenia naszej determinacji w sprawie rozliczeń — słyszymy od ważnego polityka KO.
- Komisja ma ruszyć w ciągu kilku tygodni, a raport końcowy może powstać już wiosną
- Z pewnością na pytania członków komisji będzie odpowiadał Mateusz Morawiecki, który od dłuższego czasu próbuje przekonywać w trakcie swoich wystąpień, że wyborcy wcale rozliczeń nie oczekują
- — To wynika ze strachu. Morawiecki wie, że złamał prawo — słyszymy w PO
Pierwsi świadkowie
Z informacji Onetu wynika, że jednymi z pierwszych świadków komisji mogą być Jarosław Gowin i Łukasz Szumowski. Gowin wiosną 2020 r. był wicepremierem i prominentnym członkiem obozu władzy, który nie chciał się zgodzić na głosowanie kopertowe. Szumowski był wtedy ministrem zdrowia.
— To będzie matka wszystkich komisji — mówi Onetowi ważny polityk Koalicji Obywatelskiej.
Organizację wyborów kopertowych zbada jedenastu posłów. Lewicę będzie reprezentować Anita Kucharska-Dziedzic, PSL rekomendowało Agnieszkę Kłopotek. KO reprezentować będzie m.in. czołowy śledczy KO, czyli poseł Michał Szczerba, który prawdopodobnie stanie na czele całej komisji.
Oprócz niego Koalicja Obywatelska wydeleguje jeszcze trzy osoby. Wśród nich mają być m.in. niedawni samorządowcy. W kuluarach sejmowych pojawiło się m.in. nazwisko byłego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego.
To nie przypadek, bo właśnie samorządowcy stali na pierwszej linii oporu, gdy wiosną 2020 r. Prawo i Sprawiedliwość chciało zorganizować wybory prezydenckie z wykorzystaniem Poczty Polskiej.
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, premier Mateusz Morawiecki podpisał dokument zobowiązujący Pocztę Polską do rozpoczęcia przygotowań do wyborów, mimo iż odpowiednie regulacje prawne nie weszły jeszcze w życie. Poczta Polska wystąpiła do samorządów o przekazanie rejestrów wyborców, choć nie miała do tego prawa.
Większość włodarzy miast i gmin odmówiła.
Druzgocący raport NIK
Ostatecznie wybory w tej formie się nie odbyły dzięki twardej postawie kontrolowanego przez opozycję Senatu i sprzeciwie ówczesnego wicepremiera Jarosława Gowina. Mimo to na przygotowania do głosowania rząd wydał ok. 76 mln zł.
Inspektorzy NIK jednoznacznie stwierdzili, że organizacja niedoszłych wyborów kopertowych z maja 2020 r. odbyła się bezprawnie, a instytucje zaangażowane w te “wybory” wielokrotnie złamały prawo.
Z pewnością na pytania członków komisji będzie odpowiadał Mateusz Morawiecki, który od dłuższego czasu próbuje przekonywać w trakcie swoich wystąpień, że wyborcy wcale rozliczeń nie oczekują.
— To wynika ze strachu. Morawiecki wie, że złamał prawo i próbuje teraz przekierować uwagę opinii publicznej na inne tematy. To m.in. po to jest mu potrzebna ta fikcyjna misja tworzenia rządu, który za dwa tygodnie pryśnie jak bańka mydlana – słyszymy od polityka z otoczenia Donalda Tuska.
– Traktuję tę komisję śledczą, jeśli ona powstanie i będzie komisją z prawdziwego zdarzenia, że spowoduje, iż będziemy mogli odeprzeć te wszystkie nieprawdziwe informacje i fake newsy – powiedział z kolei Jacek Sasin w rozmowie z Onetem.
I dodał: – Zawsze pewnie wszystko można zrobić lepiej. Sytuacja była wtedy rzeczywiście niezwykle trudna, musieliśmy szybko podejmować decyzje. Działałem zawsze w granicach prawa i w pełnym przekonaniu, że to, co robię, jest w interesie publicznym – dodał były minister aktywów państwowych, odpowiedzialny za organizację wyborów kopertowych.
Sasin jako minister aktywów państwowych nadzorował Pocztę Polskę, która miała być organizatorem wyborów kopertowych.
Odbić TVP
Jednak zarówno on, jak i Mateusz Morawiecki działali pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego. To on “kupił” pomysł Adama Bielana, by głosowanie w środku pierwszej fali pandemii koronawirusa przeprowadzić za pomocą kopert wrzucanych do specjalnych urn.
Politycy prawicy, którzy brali udział w kluczowych naradach, przekonywali później, że reelekcja Andrzeja Dudy dla prezesa PiS była wtedy na pierwszym miejscu. Dlatego parł do organizacji głosowania za wszelką cenę.
I właśnie dlatego – choć nie podpisał się wtedy pod żadnym dokumentem – będzie jednym z kluczowych świadków przed komisją. Jak słyszymy, politycy nowej większości są przekonani, że uda się udowodnić, iż Kaczyński bezprawnie naciskał na członków rządu.
Wczoraj Donald Tusk w Sejmie pytany o to, czy lider Prawa i Sprawiedliwości będzie świadkiem przed komisją śledczą, odpowiedział: — “Świadkiem” to jest dość łagodne określenie.
— PiS nie docenia naszej determinacji w sprawie rozliczeń. Kaczyński jest celem numer jeden. Tusk mu nie odpuści – słyszymy od polityka Platformy.
Wczoraj Sejm debatował nad powołaniem trzech komisji śledczych: do zbadania wyborów kopertowych oraz w sprawach Pegasusa i afery wizowej. Nasi rozmówcy z nowej większości mówią nam, że komisje mają działać kaskadowo. Kiedy jedna będzie kończyć pracę, ruszy kolejna. Raczej mają nie działać równolegle. Ale kluczowe ma być odbicie TVP.
— Ludzie muszą mieć pełen obraz tego, co będzie się dziać na komisjach. Nie pozwolimy sobie na zalanie tego wszystkiego morzem kłamstw – słyszymy od polityka Lewicy.
Źródło: onet.pl