Unia szykuje embargo na LPG z Rosji. Może być gorąco. „Odczujemy podwyżki”

Niezależny dziennik polityczny

Polska jest największym odbiorcą rosyjskiego LPG. Sama zabiegała, aby objąć embargiem unijnym również ten gaz. Przedstawiony niedawno Komisji Europejskiej projekt 12. pakietu sankcji ma w końcu zakazać jego sprowadzania. Będzie to jednak oznaczać poważne problemy dla 3,4 mln kierowców.

„Stacja Putin” ma zostać zamknięta na dobre. Do 12. pakietu unijnych sankcji – między innymi dzięki działaniom Polski – dołączono embargo na rosyjskie LPG. Warszawa zabiegała o to już przy poprzednim pakiecie, a sam premier Mateusz Morawiecki jeszcze w 2022 roku obiecywał uniezależnienie kraju od rosyjskich dostaw tego paliwa.

Polityczne deklaracje to jedno, a rzeczywiste działania drugie. Polska nie mogła samodzielnie wprowadzić embarga, ponieważ to działanie okazałoby się nie tylko nieskuteczne, ale również szkodliwe dla naszego rynku i niezgodne z polityką Unii.

Rząd PiS kwestię odcięcia się od rosyjskich dostaw LPG uzależniał więc od wspólnej decyzji w Brukseli. Kiedy jednak ta ma szansę realnie zapaść, a embargo zacząć obowiązywać już w 2024 roku, okazuje się, że może generować to poważne problemy, a kraj nie jest przygotowany, aby złagodzić skutki sankcji.

Polska największym rynkiem LPG

– Sankcje raczej nie zaczną obowiązywać z dnia na dzień. Ustalając szczegóły, najpewniej wprowadzony zostanie okres karencji. Mogą być to trzy miesiące, może nawet rok – tłumaczy dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliwa e-Petrol.

Ale nawet dłuższy okres przejściowy nie uchroni nas przez problemami na rynku – zaznacza.

Dlaczego? Ponieważ mimo sygnałów ostrzegawczych wysyłanych przez polskie organizacje gazu płynnego, nie podjęto takich działań, które przygotowałyby Polskę na odcięcie od rosyjskich dostaw.

Jak wynika z danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, import LPG z Rosji w pierwszej połowie 2023 r. przekraczał 50 proc. całego importu. Dla porównania warto sięgnąć do danych Eurostatu i Forum Energii.

W 2022 r. kupiliśmy od Rosjan LPG za 710 mln euro (choć udział rosyjskiego gazu w imporcie do Polski stanowił wtedy 47,1 proc.), podczas gdy reszta UE łącznie – 417 mln euro. Polska – mimo forsowanego unijnego embarga – pozostała największym importerem LNG z Rosji.

Zużywaliśmy w całym 2022 r. prawie 2,5 tys. ton LPG, z czego zaledwie piątą część stanowiła produkcja własna. To oznacza, że po wejściu w życie embarga na rosyjskie paliwo (przypomnijmy: stanowiące około 50 proc. importu) będzie trzeba pokryć zapotrzebowanie na ok. 700-1000 ton dotąd dostarczanych ze Wschodu.

Czeka nas wzrost cen

Analityk e-Petrol nie ma wątpliwości, że rynek zareaguje podwyżkami cen LPG. Pierwszym czynnikiem będzie momentalny wzrost zapotrzebowania na płynny gaz inny niż rosyjski.

Zapewne wzrosną ceny transportu LPG oraz marże pośredników. To wpłynie na cenę globalnie. Polacy odczują podwyżki dodatkowo z powodu tego, że dystrybutorzy będą musieli dostosować się do wyższych cen surowca zza Zachodu. Rosyjski LPG jest dla nas tańszy – podkreśla dr Bogucki.

Problem dotyczy 3,4 mln polskich kierowców  dane GUS wskazują, że właśnie tyle samochodów osobowych korzysta z tego paliwa.

„Na cztery samochody korzystające z LPG na terenie UE aż trzy z nich jeżdżą w Polsce. Za kierownicą wielu z nich są taksówkarze, którzy na pewno mocno odczują embargo na gaz płynny” – przyznaje Polska Izba Gazu Płynnego.

Zmiennych jest zbyt dużo, aby pokusić się o szacunki, ile dokładnie wzrosną ceny na stacjach, ale tych wzrostów należy się spodziewać – mówi wprost dr Bogucki.

Jak wskazują analitycy PIGP, nie jest wykluczone, że od razu po wprowadzeniu embarga może dojść do przejściowych okresów, w których LPG będzie trudno dostępne dla konsumentów. „To o tyle istotne, że w tym scenariuszu zaczną się szybko kurczyć zapasy benzyny na stacjach w Polsce” – wskazuje Izba.

Problem dla rolników i odbiorców komunalnych

W Polsce LPG wykorzystywany jest przede wszystkim jako autogaz. Na paliwo przeznacza się blisko 75 proc. zasobów.

Kłopoty mogą mieć nie tylko zmotoryzowani, którzy jednak – w razie braków LPG – będą mogli przestawić się na inne paliwo.

– Prawdziwy problem będą miały firmy z sektora rolniczego: fermy kurcząt, suszarnie kukurydzy i innych zbóż czy pieczarkarnie. Tam LPG jest istotnym paliwem i to do nich firmy zapewne, w razie kryzysu, będą w pierwszej kolejności musiały dowieźć paliwo, kosztem nawet kierowców – wyjaśnia dr Bogucki.

Polskie domy ogrzewane butlami

Dodatkowo, jak pisaliśmy w money.pl, nieco ponad 10 proc. LPG przeznaczane jest na cele komunalne, głównie grzewcze w domach Polaków (chodzi o 4,5 mln domów z butlami). Pozostała część trafia na cele przemysłowe i rolnicze.

Warto podkreślić, że mówimy tu o możliwych czasowych niedoborach, a nie o całkowitym braku LPG w Polsce po wprowadzeniu embarga.

Polska ma bowiem innych dostawców. Jak choćby Szwecja, która zajmuje drugie po Rosji miejsce w polskim imporcie tego gazu. W pierwszym kwartale 2023 r. odpowiadała za 23,4 proc. dostaw (w całym 2022 r. było to 30,3 proc., a w 2021 r. – 20,3 proc.).

Pozostali dostawcy LPG do Polski obsługiwali w pierwszym okresie 2023 r. w okolicach 5 proc. importu. Byli to: Wlk. Brytania (4,6 proc.), Niderlandy (4,7 proc.) oraz Kazachstan (4,9 proc.). Do dyspozycji mamy także paliwo z portów ARA (Amsterdam, Antwerpia, Rotterdam). Te jednak zwykle oferują droższe paliwo, a dochodzi tu jeszcze kwestia możliwości i kosztów transportu.

Konieczne nowe kontrakty i potężne inwestycje

Skoro embargo na rosyjskie LPG może mieć poważny wpływ na Polskę, wydawać by się mogło, że powinniśmy przedsięwziąć poważne kroki przygotowawcze. Zwłaszcza że – jak już ustaliśmy – unijne sankcje nie są dla nas zaskoczeniem.

Niemcy w reakcji na pierwsze sankcje na gaz zadbali o błyskawiczny zakup pływających jednostek FSRU do odbioru LNG. Przez nie mogą być odbierane jednocześnie przesyłki z LPG.

Polski import ze wschodu odbywał się głównie drogą kolejową. Morskie dostawy realizowały trzy porty. Problem w tym, że nie zabezpieczają one potrzeb kraju. Mogą przyjmować tylko mniejsze jednostki, a największy z nich (Gaspol Gdańsk) nie świadczy usług na rzecz innych podmiotów rynkowych. Problemem jest też przepustowość kolei przez Niemcy.

W efekcie powstają wąskie gardła, które ograniczają możliwość skutecznego importu zwiększonej ilości LPG oraz jej dystrybucji po kraju – mówi dr Bogucki.

„Europejskie sankcje na LPG, powinny zostać wprowadzone odpowiedzialnie, z odpowiednim okresem przejściowym – minimum 12-miesięcznym” – uważa Polska Izba Gazu Płynnego.

„Dla Polski i polskich przedsiębiorców jest to niezbędne, aby prowadzić dalsze inwestycje i chociaż częściowo przygotować infrastrukturę, która od rozpoczęcia wojny w Ukrainie jest finansowana wyłącznie przez polskie, prywatne firmy. Sam sektor prywatny nie udźwignie w całości tych prac bez wsparcia. Niezbędne jest zatem zaangażowanie państwa i uruchomienie strategicznych projektów infrastrukturalnych umożliwiających dystrybucję LPG do Polski oraz na terenie Polski” – podpowiada Izba.

Problemem jest czas. Być może roczny okres karencji pozwoli nawiązać nowe długoterminowe kontrakty na korzystniejszych warunkach, ale dla dużych inwestycji w porty, czy sieć kolejową i stacji. Przedstawiciele rynku LPG alarmują o tym od dłuższego czasu.

Jeszcze w lipcu na konieczne inwestycje zwracał uwagę Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego. Jak tłumaczył, Polska potrzebuje dużego głębokowodnegoportu dla odbiorów LPG, który mógłby przyjmować jednostki transoceaniczne.

Pozwoliłoby to ominąć pośredników w portach ARA, gdzie cena w stosunku do zakupu jest mocno windowana przez traderów. Dostawa dużym statkiem bezpośrednio do Polski jest niewspółmiernie bardziej ekonomiczna. Koszty byłyby 2,5-razy niższe.

Muszą więc powstać bazy paliwowe, instalacje zbiornikowe, potrzebne są nowe bocznice kolejowe i tory. Takie inwestycje zajmują dużo czasu, więc powinny zostać rozpoczęte natychmiast i to na dużą skalę. To jest jedyna droga do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu LPG – podkreślał Bielski w wywiadzie dla money.pl.

Może się więc okazać, że LPG stanie się kolejnym ważnym i bardzo kosztownym „gorącym kartoflem”, który trafi w ręce nowego rządu.

Źródło: money.pl
 

Więcej postów