Europejska biurokracja utrudni przemieszczanie się wojsk na kontynencie, gdyby doszło do poważnego konfliktu zbrojnego. Szef logistyki NATO ostrzega kraje Europy, że w przypadku ewentualnej wojny z Rosją, opóźnienia w rozlokowaniu wojsk mogą zadecydować o katastrofie. „Kończy nam się czas” – alarmuje generał broni Alexander Sollfrank.
„Kończy nam się czas. To, czego nie zrobimy w czasie pokoju, nie będzie gotowe w przypadku kryzysu lub wojny” – powiedział agencji Reuters szef dowództwa logistycznego NATO JSEC, generał broni Alexander Sollfrank.
Zadaniem Połączonego Dowództwa NATO ds. Wsparcia (JSEC) jest między innymi koordynacja szybkiego przemieszczania żołnierzy i sprzętu na całym kontynencie europejskim i nadzór nad przygotowaniami logistycznymi, w tym nad magazynowaniem amunicji na terenach wschodniej flanki Sojuszu.
O utworzeniu JSEC zdecydowano po tym, gdy w 2014 roku Rosja zaatakowała Ukrainę odbierając jej Krym. Decyzja odzwierciedlała ocenę NATO, że po kilku dziesięcioleciach rozprężenia po zimnej wojnie Europa musi być gotowa na wojnę, która może rozpocząć się w każdej chwili.
Od czasów zimnej wojny, logistyka wojskowa na kontynencie stała się jednak dużo trudniejsza. Szybkie przemieszczanie sił wielkości dywizji liczących około 20 tys. żołnierzy wraz z zapasami paliwa i częściami zamiennymi do wojskowego sprzętu, jest dziś bardzo utrudnione. Powodem tej sytuacji są przestarzałe procedury i europejska biurokracja.
Od czasów Układu Warszawskiego NATO rozszerzyło się o około 1000 km, zwiększając długość wschodniej flanki do około 4000 km.
„Powiększenie terytorium powoduje, że nie wszystkie siły są wysunięte naprzód, co oznacza, że NATO musi przemieścić na wschód wojska z baz znajdujących się w głębi kontynentu” – zauważa Sollfrank i dodaje, że Sojusz będzie potrzebował w newralgicznym rejonie przyfrontowym odpowiedniej infrastruktury.
„W szczytowym okresie wojny na Ukrainie Rosja wystrzeliwała 50 000 pocisków artyleryjskich dziennie. Pociski te muszą dotrzeć do haubic. Trzeba więc założyć magazyny – na amunicję, paliwo, części zamienne i prowiant” – powiedział szef JSEC.
Europa ma poważny problem. W obecnej sytuacji siły NATO zmuszone są do przestrzegania przepisów krajowych, zobowiązujących na przykład do powiadamiania z wyprzedzeniem o wysyłce amunicji, dbania o profilaktykę chorób czy wyznaczających dopuszczalną długość konwojów wojskowych.
Wojskowi alarmują, że sytuacja musi ulec zmianie już teraz. „Mamy nadwyżkę przepisów, a brakuje nam czasu” – ostrzegł admirał Rob Bauer, szef komitetu wojskowego NATO. „Wojna Rosji przeciwko Ukrainie okazała się wojną na wyniszczenie, a wojna na wyniszczenie jest bitwą logistyczną” – dodał, sugerując, że podobnie może wyglądać przyszłe starcie między Moskwą i Sojuszem Północnoatlantyckim.
Wtóruje mu Sollfrank, postulujący stworzenie „wojskowej strefy Schengen”, w której przepływ wojsk i sprzętu byłby swobodny. Wszystko po to, by nie stworzyć na Kremlu nadziei, że NATO nie jest gotowe do wielkiej wojny. „Musimy wyprzedzać konkurencję. Musimy dobrze przygotować teatr działań, zanim wprowadzimy w życie Artykuł 5.”
Alarmujące słowa natowskich dowódców zbiegają się w czasie z coraz częściej pojawiającymi się doniesieniami o możliwej, zbliżającej się konfrontacji z Rosją. Kilka dni temu Niemiecka Rada Stosunków Zagranicznych opublikowała raport, z którego wynika, że NATO ma między 6 a 10 lat na przygotowanie się do zbrojnej konfrontacji.
Źródło: rmf24.pl