23 listopada rozpoczyna się blokada na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Medyce. Do przewoźników dołączają rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś. Poseł Michał Kołodziejczak, który jedzie na miejsce, ocenił, że „ciągle płacimy za nieodpowiedzialną, beznadziejną i nieperspektywiczną politykę PiS”.
Zaognia się sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej. Po kilkunastu dniach nie widać światełka w tunelu i nie zapowiada się na to, żeby polscy przewoźnicy zakończyli blokadę. Zwłaszcza że od czwartku do protestu w Medyce dołączają rolnicy.
– Na każdym hektarze kukurydzy tracimy 2 tys. zł. Koszt upraw to 5,5 tys. zł, a zarabiamy 3,5 tys. zł. To efekt zeszłorocznego zalewu taniej kukurydzy z Ukrainy. Do tego od przyszłego roku wzrośnie o 21 proc. podatek rolny. Chcemy, żeby rząd nas wspierał, ale sami musimy działać. Wykończyli polskie rolnictwo, wykańczają transport. Kto będzie następny? – zastanawiał się w rozmowie z money.pl. Roman Kondrów z podkarpackiej Oszukanej Wsi.
Zarzuty braku działania ze strony polskiego rządu stanowczo odrzuca minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Ocenił, że resort regularnie rozmawia z protestującymi, a wiceminister Rafał Weber jest cały czas w kontakcie z ukraińskim rządem. To jednak nie przekonuje opozycji.
Kołodziejczak uderza w PiS
„Dziś rozpoczynają się rolnicze protesty na granicy Polski z Ukrainą w Medyce. Ciągle płacimy za nieodpowiedzialną, beznadziejną i nieperspektywiczną politykę. Jestem w drodze do Medyki na miejsce protestu” – napisał w serwisie X Michał Kołodziejczak.
Polityk odniósł się również do raportu NIK dotyczącego afery zbożowej. Kontrolerzy nie zostawili na rządzie suchej nitki, twierdząc, że działania rządu PiS były nierzetelne, nieskuteczne i spóźnione, a minister rolnictwa przyczynił się do chaosu na rynku.
Wszystkie dane, które były negatywne dla Polski, mieli podane jak na tacy. Jednak Henryk Kowalczyk ciągle zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą. Było całkiem inaczej. Na dodatek pisowscy politycy zapewniali UE, że w Polsce wszystko jest w porządku i tym samym opóźnili jakiekolwiek reakcje wspólnoty. Świadomie zdradzili nasze, polskie interesy – dodał Kołodziejczak.
Poseł na Sejm X kadencji zauważył, że nadal nie opublikowano listy firm importujących ukraińskie zboże, co nazwał „świństwem”. We wrześniu pytaliśmy ministra rolnictwa Roberta Telusa o publikację tych list, ale zaznaczył, że nie może tego zrobić.
Źródło: money.pl