Politycy opozycji wielokrotnie podkreślali konieczność głębokiej reformy policji. Pod rządami PiS formacja została drastycznie upolityczniona, na niezadowolenie samych funkcjonariuszy wskazują dwie edycje policyjnych protestów. Na co zatem powinno zwrócić największą uwagę przyszłe kierownictwo tak policji, jak i MSWiA?
Przez osiem lat mało która formacja zapracowała na tak zły PR, jak policja. Kolejne afery wstrząsały instytucją, a politycy przekonywali, że jest dobrze, a będzie tylko lepiej. Zmiana rządu powinna doprowadzić do głębokich reform w formacji.
Nie wiadomo jeszcze, kto obejmie resort spraw wewnętrznych i administracji. Typowany na to stanowisko jest były szef MON Tomasz Siemoniak. Byłaby to kandydatura sensowna, bo Siemoniak był w przeszłości wiceszefem MSWiA. Ma pojęcie o specyfice pracy i zna procedury.
A to właśnie MSWiA podlega policja i kilka innych, kluczowych dla funkcjonowania państwa służb: straż pożarna, Straż Graniczne, Służba Ochrony Państwa. Zacznijmy jednak od policji, gdyż to ona jest „na pierwszej linii”.
Statystyka, biurokracja, kontrola – trzy królowe policji
Lista postulatów na uzdrowienie formacji jest długa. Mówią o nich policyjni związkowcy i funkcjonariusze „z linii”, z którymi rozmawiamy. Do Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów należy Przemysław Matczak z woj. lubuskiego. Wymienia on sześć najistotniejszych jego zdaniem punktów na naprawę sytuacji w policji.
Po pierwsze i najważniejsze: rezygnacja z mierników, progów satysfakcji, czyli z dławiących policję statystyk. Po drugie: reforma systemu kierowania: redukcja zbędnych etatów w komendach wojewódzkich, KSP i KGP. Za dużo jest stanowisk biurowych, za dużo biurokracji – rozpoczyna Matczak, starszy aspirant z Lubiewic w woj. lubuskim.
Kolejny istotny punkt dotyczy kontroli nad funkcjonariuszami. Matczak przekonuje, że dobrym posunięciem byłoby przeniesienie organu kontrolnego policji, jakim jest Biuro Spraw Wewnętrznych, spod kurateli komendanta głównego (i komendantów wojewódzkich) pod szefa MSWiA lub premiera. BSW jest – co mówią zgodnie funkcjonariusze – wykorzystywane do „uwalania” policjantów. Nierzadko tych, którzy próbowali informować o nieprawidłowościach.
Koniec z politycznym kluczem
Istotną kwestię wskazuje także poseł PSL Marek Biernacki. W rozmowie z o2.pl mówi, iż kluczowym dla odpolitycznienia formacji powinno być to, aby na obsadę stanowisk nie wpływali politycy. Zapowiada, że to będzie surowo przestrzegane.
Ważne, aby lokalny watażka polityczny nie decydował o tym, kto zostanie komendantem miejskim czy powiatowym. I to będzie pilnowane. Zarówno przez koalicjantów, jak i premiera. Problemem jest dobór kadr, obsada stanowisk. Podstawą winna być merytoryka, nie polityczna wierność – przekonuje poseł.
Wskazuje też na problem statystki. Tak, jak mówi, nie może być wiodącą wartością w policji. Podstawą powinno być poczucie bezpieczeństwa obywateli.
Kadencyjność i odchodzenie etatów
Wróćmy do innych bolączek. Przemysław Matczak proponuje, by stanowisko komendanta głównego był stanowiskiem kadencyjnym, wybieranym w podobnym trybie jak prezes NIK. Kolejne postulaty to podnoszone już przez niego większa odpowiedzialność i możliwości, spoczywające na komendantach powiatowych.
Nie może być tak, że funkcjonariusz na stanowisku szefa komendy powiatowej nie może przeprowadzić przetargu na zakup papieru toaletowego czy klamki bez zgody komendy wojewódzkiej – mówi.
Na końcu dodaje postulat redukcji sztabów w komendach. I to poważnej – o 60 proc. w komendach wojewódzkich i nawet o 70 proc. w KGP. Rozrost biurokracji w komendach dławi formację, a w linii, jak mówi, „nie ma kim robić”. Ważna jest też zmiana samej ustawy o policji.
System ochrony prawnej policjantów woła o pomstę do nieba. Policjant może być bardzo łatwo zwolniony z art. 5 (dobro służby) – konkluduje.
Wątpliwości? Są
Maciej (imię rozmówcy zmienione), doświadczony funkcjonariusz jednego z oddziałów kontrterrorystycznych, ocenia, że odpolitycznienie policji jest raczej niemożliwe.
Choćby dlatego, że te światy mimo wszystko muszą ściśle ze sobą współpracować. Komendant wojewódzki musi dobrze żyć z władzami województwa itd. Oczywiście wystarczyłoby, żeby bez względu na opcję polityczną ta współpraca była profesjonalna, ale często ludzi ciągną do siebie podobne poglądy polityczne właśnie. Szczególnie przy tak bardzo spolaryzowanym społeczeństwie jak nasze – wzrusza ramionami policjant.
Wymienia także inną rzecz, która mogłaby by pomóc w odpolitycznieniu formacji. Proponuje rozwiązanie podobne jak w wojsku: powiązanie budżetu policji z PKB. Armia ma ustawowo zapisane nakłady na rozwój, jest to właśnie pewien procent PKB.
Czasami większą wartość ma to, jak się pracuje, niż ile się za to zarabia. No i kwestia braku ludzi do pracy. Raczej przywrócenie 15 lat służby i możliwość odejścia, niż kolejne podwyżki – postuluje.
Rozmówcy o2.pl mają i inne pomysły. Większy nacisk na szkolenia specjalistyczne policjantów już będących w służbie, zwiększenie pakietów socjalnych dla funkcjonariuszy, większa kontrola nad doborem kadry kierowniczej. Jednogłośnie narzekają także na sprzęt.
Boli nas polityka, że jednostki liniowe nie mają sprzętu elektronicznego, systemy analityczne są dla wybranych, brak sprawnego sprzętu transportowego. I statystyka, wszystkim rządzi statystyka i kreatywna księgowość w liczeniu wskaźników. Teraz system łatwo oszukać i nie odzwierciedla rzeczywistości – mówi Grzegorz, policjant z jednej komend rejonowych w Warszawie.
Nowa władza będzie więc miała co robić. Oczekiwania policjantów są duże, pracy przed nowym szefostwem resortu wiele. Czas pokaże czy podnoszone postulaty zmian nie okażą się tylko pustymi obietnicami.
Żródło: o2.pl
dwie formacje zapracowały na fatalny obraz w społeczeństwie i niechęć do nich. To Policja i medycy. Obie wasalne w stosunku do rządu i obie siłowe. A powinni słuzyć obywatelom.