Ukraina będzie musiała podzielić się pomocą Zachodu z Izraelem

Niezależny dziennik polityczny

Konflikt Izraela z Hamasem w Strefie Gazy przykuł uwagę światowej opinii publicznej. Z kolei wojna w Ukrainie znalazła się nieco w cieniu – to będzie zapewne miało konsekwencje, również finansowe.

  • Ukraina – w związku z potrzebami wsparcia wojskowego Izraela – zapewne nie będzie mogła liczyć na „nieprzerwany strumień” pomocy ze strony Zachodu.
  • Potencjalne ograniczenie pomocy dla Ukrainy nie będzie miało bezpośredniego przełożenia na działalność firm, które inwestują w tym kraju. – Ten biznes, który naprawdę zainteresował się odbudową Ukrainy i nie działał jedynie pod wpływem trendu politycznego, tak szybko nie zmieni zdania w kwestii inwestycji w tym państwie – stwierdziła w rozmowie z WNP PL Sylwia Krasoń-Kopaniarz, dyrektor zarządzająca w Impel Group.
  • Według spikera Izby Reprezentantów Kongresu USA Mika Johnsona z Partii Republikańskiej kwestie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy i Izraela powinny być rozpatrywane oddzielnie.

Przez ostatnie półtora roku konflikt Rosji z Ukrainą był głównym wyzwaniem dla Zachodu. Warunki pomocy dla Kijowa stały się przedmiotem debat międzynarodowych i zawiązywania się koalicji między państwami.

Dyskurs polityczny i gospodarczy w debacie politycznej, w szczególności w Europie, koncentrował się na niesieniu wsparcia dla walczącej Ukrainy oraz na planach odbudowy tego państwa. Kraje takie jak Węgry, które prowadziły sceptyczną, pełną rezerwy wobec Kijowa politykę zagraniczną, znajdowały się na marginesie unijnej debaty.

Wsparcie wojskowe dla Ukrainy jest kontestowane przez Kongres USA

Sytuacja międzynarodowa zmieniła się po tym, gdy bojownicy Hamasu zaatakowali południe Izraela (7 października). Atak – bezprecedensowy w najnowszej historii Izraela – miał również przełożenie na społeczeństwa europejskie, w szczególności w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, gdzie zamieszkują zarówno społeczności żydowskie, jak i arabskie czy muzułmańskie, które solidaryzują się ze sprawą Palestyny.

To właśnie wydarzenia w Izraelu stały się głównym punktem odniesienia w debacie politycznej w Europie i Stanach Zjednoczonych. Z kolei nadal toczona wojna w Ukrainie znalazła się w pewnej „próżni informacyjnej”.

Z  perspektywy Kijowa i wysiłków zbrojnych Ukrainy na frontach wojny z Rosją konflikt na Bliskim Wschodzie absorbujący uwagę Zachodu stanowi duże zagrożenie. Przede wszystkim Ukraina – w związku z potrzebami wsparcia wojskowego Izraela – nie będzie mogła już tak liczyć na „nieprzerwany strumień” pomocy ze strony Zachodu, co w konsekwencji może doprowadzić do załamania kontrofensywy Kijowa i prowadzenia przyszłych negocjacji pokojowych na gorszych dla Ukrainy warunkach (wobec Moskwy).

Pojawiają się również krytyczne głosy w amerykańskim Kongresie w sprawie wsparcia Kijowa. Według spikera Izby Reprezentantów Kongresu USA – Mike’a Johnsona z Partii Republikańskiej – kwestie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy i Izraela powinny być rozpatrywane oddzielnie. Prezydent Joe Biden chce, aby był to jeden pakiet pomocowy dla obu krajów w wysokości 106 mld dolarów. Według polityka Biały Dom nie uzasadnił w zadowalający sposób celów w konflikcie w Ukrainie.

Wydaje się jednak zarazem, że ograniczenie pomocy dla Ukrainy – jeśli się urzeczywistni – nie będzie miało bezpośredniego przełożenia na działalność firm, które inwestują w Ukrainie.

– Ten biznes, który naprawdę zainteresował się odbudową Ukrainy i nie działał jedynie pod wpływem trendu politycznego, tak szybko nie zmieni zdania w kwestii inwestycji w tym państwie – stwierdziła w rozmowie z WNP PL Sylwia Krasoń-Kopaniarz, dyrektor zarządzająca w Impel Group.

Jak dotychczas, wojna w Izraelu nie miała bezpośredniego przełożenia na działanie międzynarodowych firm w Ukrainie.

– Nie widzę takiego ruchu w biznesie, żeby w związku z wojną Izraela i Palestyny nagle przedsiębiorcy wycofywali się z Ukrainy. Przede wszystkim dlatego, że nadal mało jest nowych polskich firm, które inwestują u naszych sąsiadów… – dodała Krasoń-Kopaniarz.

Międzynarodowy biznes czeka na zakończenie wojny, żeby zacząć działać w Ukrainie, ale tamtejsza gospodarka nie może działać bez pomocy Zachodu

Ukraina jest jeszcze daleko od zakończenia wojny z Rosją, która będzie się przeciągać, jeśli Kijów nie otrzyma odpowiedniego wsparcia gospodarczego. Duża część gospodarki Ukrainy potrzebuje ciągłego wsparcia finansowego ze strony Europy i Stanów Zjednoczonych, których udział w finansowaniu tego kraju jest bardzo zbliżony: ok. 50 proc. pomocy trafia do Ukrainy z USA, a druga połowa – z Unii Europejskiej.

– Konflikt Izraela z Palestyną wydaje się niewielką turbulencją dla biznesu, który chciałby zainwestować w Ukrainie, bo większość inwestorów i tak czeka do zakończenia wojny i również długofalowo – w mojej ocenie – nie powinien mieć większego znaczenia. Dla samych Ukraińców ten bliskowschodni konflikt jest znaczący, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Amerykanie będą chcieli przeznaczyć część pomocy, która wcześniej szła tylko dla Ukrainy, również dla Izraela – zauważyła Sylwia Krasoń-Kopaniarz.

Duża część gospodarki Ukrainy jest uzależniona od międzynarodowej pomocy

– Na razie nie ma jeszcze „twardo postawionych” trendów, które świadczyłyby o zmniejszeniu pomocy dla Ukrainy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że te sektory gospodarki ukraińskiej uzależnione od pomocy międzynarodowej pewnie szybko odczują, że zmniejszył się strumień pieniędzy. Z kolei te, które działały na bardziej wolnorynkowych zasadach i nie pobierały bezpośredniej pomocy, nie powinny w krótkim okresie odczuć jakichś gwałtownych zmian – dodała przedstawicielka Impela.

W WNP PL pisaliśmy wcześniej o trudnościach prowadzenia biznesu w Ukrainie, które mają wymiar pozawojenny.

– W Ukrainie trwają intensywne prace legislacyjne, zmierzające do uregulowania spraw odszkodowań za zniszczenia wojenne, przebiegu procesu odbudowy. W trakcie jest również podział kompetencji między poszczególnymi szczeblami władzy, powstaje też konkretna infrastruktura odbudowy – stwierdziła dla WNP PL Tetiana Chuzha, menedżerka ds. rozwoju biznesu w biurze PAIH-u w Kijowie.

Jednocześnie z perspektywy polskiego biznesu ważne jest, żeby działał on przede wszystkim na fundamencie standardów rynkowych, a nie kierował się cyklami w relacjach politycznych pomiędzy państwami.

– Polski biznes jest na razie w niewielkim stopniu zaangażowany w Ukrainie. Jeśli polscy przedsiębiorcy będą chcieli bardziej aktywnie uczestniczyć w procesie odbudowy tego państwa, to uważam, że muszą polegać w większym stopniu na relacjach biznesowych, a nie na trendach politycznych – zauważyła Sylwia Krasoń-Kopaniarz.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów