Audyty, prokuratura i vendetta. W państwowych spółkach czekają na nową władzę

Niezależny dziennik polityczny

Menedżerowie spółek Skarbu Państwa czekają, aż nowa ekipa zapuka do ich gabinetów. Przewidują szybkie odwołania, audyty i zawiadomienia do prokuratury. Zapewniają, że w papierach mają porządek, ale jak ktoś będzie chciał politycznej zemsty, to zawsze jakąś fakturę znajdzie. Jeśli czymś się martwią, to realizacją politycznych poleceń. Rozmawialiśmy z prezesami i członkami zarządów państwowych spółek, którzy opowiadają nam, czego się spodziewają w najbliższych miesiącach.

  • Menedżerowi państwowych spółek zapewniają, że ze spokojem obserwują, jak opozycja idzie po władzę
  • Są świadomi szybkich zmian zarządów, głębokich audytów i być może szukania powodów do zawiadomienia prokuratury
  • Obawy prezesów spółek Skarbu Państwa dotyczą głównie projektów, w które angażowali się na polecenie polityków PiS; jako przykład podają m.in. kampanię wyborczą czy referendalną

„Po TVP i Daniela Obajtka przyjdą pewnie w pierwszej kolejności” – mówi osoba zbliżona do resortu aktywów państwowych.

„Oczywiście, że będzie czystka, ale to najwcześniej na przełomie stycznia i lutego” – twierdzi prezes dużej spółki Skarbu Państwa

„W papierach mam porządek, zawsze działaliśmy w granicach prawa i ustaw. Nawet mam funkcjonariusza CBA na niejawnym etacie, żeby wszystko było weryfikowane” – zapewnia szef kolejnej spółki z udziałem państwa.

„Jak ktoś będzie chciał, to zawsze znajdzie jakąś fakturę i powie, że można było taniej kupić jakieś usługi. Na zawiadomienie do prokuratury wystarczy” – to słowa członka zarządu z firmy kontrolowanej przez rząd.

„Najwięcej problemów to będzie z kasą, która popłynęła do Polskiej Fundacji Narodowej, czy na nieszczęsną kampanię referendalną” – mówi kolejny prezes.

„My robiliśmy audyty, CBA jeździło o 6 rano po prezesów z poprzedniej ekipy, pewnie będzie tak samo” — przewiduje osoba z rządu.

Rozmawialiśmy z kilkoma osobami z zarządów spółek Skarbu Państwa i ministerstw. Pytaliśmy, jakie nastroje panują w kontrolowanym przez polityków biznesie, czego się spodziewają po opozycji i co dzieje się w zarządzanych przez nich firmach. Wszyscy są już pogodzeni z tym, że PiS władzę odda.

Czas rozliczeń

Politycy opozycji nie kryją, że spółki Skarbu Państwa czeka czystka. Szykująca się do władzy nowa ekipa zapowiada audyty i rozliczenie zarządów, a nawet komisje śledcze.

Koalicja Obywatelska (KO) w swoim programie do realizacji w sto dni po przejęciu władzy, wpisała nawet zwolnienie wszystkich członków rad nadzorczych i zarządów. Politycy specjalny punkt poświęcili prezesowi Orlenu Danielowi Obajtkowi, w którym zapowiadają rozliczenie jego „wszystkich afer, w tym sprzedaży udziałów w Rafinerii Gdańskiej”.

Poseł elekt i współtwórca programu wyborczego KO Andrzej Domański zapowiedział też przyjrzenie się temu, co działo się w dwóch kluczowych dla polityki gospodarczej państwa spółkach: Polskim Funduszu Rozwoju i Banku Gospodarstwa Krajowego.

Prezes PFR Paweł Borys publicznie broni dorobku instytucji, którą kieruje od 2016 r.

Złoty mercedes

Menedżerowie ze spółek Skarbu Państwa mówią, że kalendarz polityczny wskazuje, że z posadami pożegnają się najwcześniej w styczniu, a może dopiero w lutym.

— Rząd opozycji powstanie pewnie w drugiej połowie grudnia. Żeby wymienić prezesów spółek, zarządy, trzeba najpierw zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy i wymienić rady nadzorcze. To chwilę potrwa. Są spółki, które reguluje ustawa i wymiana władz to jeden podpis – mówi nam prezes jednej z państwowych spółek.

Jest pewien twardych rozliczeń, zawiadomień do prokuratury, zaangażowania służb specjalnych.

— Niezależnie od tego, czy będą do tego powody, czy nie. PiS robił tak samo po przejęciu władzy – dodaje menedżer.

To nawiązanie do słynnego audytu ministra skarbu Dawida Jackiewicza, który z sejmowej mównicy zarzucał koalicji PO-PSL „pazerność, niegospodarność, rozrzutność, łamanie procedur i działanie na szkodę interesu państwa”. Symbolem patologii miał być złoty mercedes prezesa jednej ze spółek, który ostatecznie okazał się kilkuletnim samochodem i w rzeczywistości był srebrny.

Także menedżerowie spółek z czasów poprzedniej koalicji byli latami ciągani po prokuraturach. Przykładem może być prezes PKP Jakub Karnowski.

Orlen na pierwszy ogień

Osoby z obecnej ekipy rządzącej, z którymi rozmawiamy, przewidują, że nowa władza w pierwszej kolejności będzie chciała wyczyścić media i zająć się Orlenem. Politycy opozycji zapowiadają już nawet powołanie komisji śledczej, która zbada fuzję Lotosu i Orlen.

— Daniel się chyba trochę stresuje, był ważnym elementem kampanii. Tak naprawdę to wiele spraw, które się działy wokół Orlenu, powinniśmy rozliczyć sami. Może wtedy nie byłoby tego bałaganu z paliwem przed wyborami. Myślę, że w ABW nowa ekipa znajdzie mnóstwo ciekawych analiz i materiałów dotyczących Lotosu i Orlenu – mówi nam osoba zbliżona do rządu.

Orlen mocno zaangażował się w kampanię wyborczą po stronie PiS. Kolejną spółką, która zapewne znajdzie na liście priorytetów do posprzątania przez nową władzę jest PGE, z którego także płynęło mocne wsparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

Marazm i przygnębienie

W spółkach Skarbu Państwa wszyscy są już pogodzeni z losem. Nikt nie ma złudzeń, że przetrwa zmianę władzy.

— Jest jedna pani prezes, która liczy, że zostanie na stanowisku, bo ma ważnego protektora, który jej zdaniem ułoży się z nowym rządem. Jest odporna na tłumaczenie, że tak nie będzie – podkreśla nasz rozmówca z rządu.

Spytaliśmy prezesów, jak funkcjonują spółki bezpośrednio po wyborach.

— Zasadnicze procesy są wstrzymane, ale to się dzieje już mniej więcej dwa miesiące przed wyborami. Wtedy wszystko zaczyna powoli wygasać. Jedni martwią się o przyszłość, inni zbierają na swoich dotychczasowych szefów kwity, żeby wręczyć następcom, wszyscy plotkują, śledzą sondaże – mówi nam szef dużego biznesu kontrolowanego przez Skarb Państwa.

— Teraz mamy taki marazm. Zmiana polityczna jest przesądzona, każdy, kto zawdzięcza swoją pracę protekcji PiS, wie, że będzie wyczyszczony. Nikt tylko nie wie, w jakim stylu opozycja to zrobi, bo to pewnie będzie zależało, kto zostanie prezesem – twierdzi kolejny menedżer.

Suma wszystkich strachów

Wszyscy nasi rozmówcy twierdzą, że przekonani, iż w papierach wszystko mają w porządku, decyzje poparte są opiniami z renomowanych kancelarii prawnych i największych firm konsultingowych.

Dodatkowo PiS zadbał o to, aby do spółek trafili ludzie ze służb specjalnych, głównie CBA i ABW. Mieli pilnować z jednej strony prezesów, żeby nie było afer, a z drugiej pomagać im w procesach biznesowych czy weryfikować kontrahentów.

Dla nowej ekipy rządzącej to raczej nie będą argumenty, żeby z rozliczeń i audytów zrezygnować.

— Problemem mogą być prośby i polecenia polityczne, które zawsze trafiają do zarządów. Wróci na pewno temat zaangażowania się spółek w Polską Fundację Narodową, w kampanię referendalną, w kampanię wyborczą, transfery finansowe do mediów prawicowych, wspieranie jakichś lokalnych inicjatyw politycznych. Wszyscy rzucą się natychmiast na wydatki marketingowe, bo tam potencjalnie najłatwiej znaleźć jakąś niegospodarność – tłumaczy nam szef dużej spółki Skarbu Państwa.

Jego zdaniem polityczna vendetta będzie dość brutalna, bo polityka stała się brutalniejsza w ostatnich latach.

— Wyborcy opozycji ewidentnie chcą rozliczeń z PiS. Pytanie tylko, czy jeśli nowa władza ostro rozprawi się ze spółkami, to znajdzie chętnych menedżerów z rynku, którzy będą musieli się spodziewać, że prędzej czy później ich także spotka ten los – dodaje prezes.

Źródło: businessinsider.com.pl

Więcej postów