Średnie ceny paliw w Polsce już poszły w górę. Najnowsze dane pokazują, że podwyżki na stacjach przyspieszyły. – Widzimy wyraźne „rozdwojenie” na rynku – mówią money.pl eksperci rynku paliw. Ich zdaniem 6 zł za litr na stacjach jest nie do utrzymania i ci, którzy to wiedzą, „poddali się”.
Najnowsze dane e-petrol pl pokazały, że podwyżki cen paliw na stacjach w ostatnim tygodniu przyspieszyły. „Zmiany w górę najbardziej odczuwają kierowcy samochodów z silnikiem Diesla, ponieważ właśnie to paliwo podrożało najbardziej” – napisali analitycy w raporcie w środę po południu.
Od co najmniej kilku tygodni ceny paliw w Polsce zachowują się inaczej niż w Unii Europejskiej. Gdy w sąsiednich krajach rosły, w Polsce wyraźnie spadały. W rękach Orlenu jest 65 proc. rynku hurtowego i detalicznego nad Wisłą. Koncern konsekwentnie zaprzecza „upolitycznieniu” cen paliw, a także brakom paliwa na stacjach.
Czy to już koniec „cudu paliwowego”? – Mówimy o średnich cenach w kraju, a średnia to przecież największe kłamstwo. Gdy idę z psem na spacer, to średnio mam trzy nogi. Ten wzrost cen paliw na stacjach, który obserwujemy wynika z tego, że prywatni dostawcy i zachodnie koncerny poddali się, przestali walczyć o rynek i podnieśli ceny do poziomu 6,2-6,3 zł/l – mówi money.pl Dawid Czopek, ekspert rynku paliw, zarządzający Polaris FIZ.
Ceny paliw. Ile kosztuje tankowanie?
Bo według danych e-petrol.pl za litr diesla po podwyżce wynoszącej 12 groszy, trzeba zapłacić średnio 6,14 zł. Z kolei średnia cena benzyny Pb95 poszła w górę o 8 groszy do poziomu 6,07 zł/l.
Najtańsze tankowanie benzyny jest obecnie w Małopolsce oraz na Warmii i Mazurach – 6,02 zł/l. Najtańszego diesla można dostać na Podkarpaciu – średnio 6,05 zł/l. Najdroższa benzyna Pb95 i olej napędowy są w województwie zachodniopomorskim. Kosztują odpowiednio 6,19 i 6,38 zł/l.
To zestawienie trochę nas zaskoczyło, bo prognozowaliśmy niższe ceny. Widzimy wyraźne „rozdwojenie” na rynku. Mamy stacje Orlenu, które utrzymują ceny paliw poniżej 6 zł/l i pozostałą resztę, gdzie ceny oddaliły się o kilkanaście groszy od poziomi 6 zł/l – mówi money.pl Grzegorz Maziak, analityk e-petrol.pl.
Koniec obniżek widać też w cotygodniowych danych paliwowych publikowanych przez Komisję Europejską. Z najnowszego raportu wynika, że średnia cena oleju napędowego na stacjach w Polsce w ciągu tygodnia wzrosła o 0,02 euro, czyli około 9 gr/l, a w przypadku benzyny Pb95 o 0,01 euro, czyli niespełna 5 gr/l.
Z danych tych wynika, że najniższa średnia cena benzyny Pb95 w całej UE jest właśnie w Polsce, a olej napędowy można zatankować taniej tylko na Malcie.
Przestali walczyć ceną z Orlenem?
Obaj eksperci są zgodni – fakt, że niezależni dostawcy i zachodnie koncerny, podnieśli ceny na swoich stacjach, nie jest przypadkowy.
– Uważam, że to przemyślany ruch. Krajowego paliwa, na które mają podpisane umowy z Orlenem, zaczyna brakować. Zamiast tłumaczyć się brakami paliwa, albo zasłaniać awariami dystrybutorów, prywatni dostawcy i zachodnie koncerny wolną zmniejszyć popyt, podnosząc ceny – dodaje ekspert.
Jak pisaliśmy w money.pl Orlen instruował stacje paliw pod swoim szyldem, by w razie braku paliwa wywieszały informację o „awarii pompy” lub „awarii dystrybutora”. Pod koniec września zdjęcia z takimi kartkami na stacjach w różnych częściach kraju zalały internet.
Orlen zaprzeczał, by paliwa brakowało. Twierdził też, że instrukcja była odpowiedzią na chwilowy – i już zażegnany – chwilowy problem na przełomie sierpnia i września, gdy kończyła się wakacyjna promocja na tańsze tankowanie.
Eksperci i obserwatorzy rynku, ale także politycy opozycji, twierdzili jednak, że widmo nadchodzących wyborów i podwyżek cen paliw, skłoniło do kupowania na zapas.
Różnica 20-30 gr na litrze z perspektywy kierowców jest już na tyle znacząca, aby zamiast BP czy Circle K, wybrali jednak Orlen, który utrzymuje cenę 5,99 zł/l – podkreśla Dawid Czopek.
W tym samym tonie wypowiada się Grzegorz Maziak. – Taka różnica w cenie wpływa przede wszystkim na tych, którzy kupują paliwa „na zapas”, w większych ilościach – podkreśla. Bo dodaje, że korzyść w postaci 5-6 zł różnicy przy tankowaniu zaledwie 20 litrów do baku nie jest na tyle znacząca, by skłonić do stania w kolejce czy szukania kilka kilometrów dalej stacji z tańszym paliwem.
Złotówka więcej. Ile realnie powinny kosztować paliwa na stacjach?
W czwartek rano baryłka ropy Brent notowana na giełdzie w Londynie kosztuje 85,44 dol., a odmiana WTI na giełdzie w Nowym Jorku – 83 dol. Dla porównania, 24 lutego 2022 r. ropa Brent kosztowała 99 dol., a WTI wyceniano na prawie 93 dol. W szczytowym okresie wzrostów cen ropy, baryłka w USA kosztowała blisko 130 dol., a w Europie o prawie 10 dol. więcej.
Notowania ropy naftowej nie mają jednak bezpośredniego przełożenia w krótkim terminie na ceny paliw na stacjach. Rafinerie kontraktują je w ramach umów średnio- i długoterminowych. O wiele ważniejsze są ceny paliw gotowych w hubie paliwowym ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia).
Sytuacja na rynkach wygląda tak, że ceny ropy i gotowych paliw spadają, a złoty się umocnił. Realną ceną za litr oleju napędowego byłoby dziś około 7,2 zł, a benzyny Pb95 około 6,8 zł – wylicza Dawid Czopek.
Koniec „cudu paliwowego”. Ile zapłacimy po wyborach?
O wiele trudniej ekspertom odpowiedzieć na pytanie, jakie zmiany na stacjach paliw czekają nas po wyborach parlamentarnych. Już kilka tygodni temu zwracali uwagę, że prędzej czy później, ceny paliw będą musiały pójść w górę.
– Sytuacja, którą obserwujemy od dłuższego czasu, nie mogła utrzymać się w nieskończoność. Wybory parlamentarne już w niedzielę, więc powoli będziemy mieć do czynienia z urealnieniem cen. Jak to będzie przebiegać? Nie jestem w stanie tego oszacować, wiele zależy od wyniku wyborów i strategii, jaką w związku z tym przyjmie Daniel Obajtek. Na dziś to czyste spekulacje – podkreśla Dawid Czopek.
Podobnie mówi nasz drugi rozmówca.
– Nie podejmę się prognozowania, jak szybko te zmiany zajdą. Zmiennych jest wiele, a niewiadomych cały czas sporo. Jeśli spojrzymy na politykę cenową zagranicznych koncernów, to wydaje się, że wzrost cen będzie następować szybciej niż wolniej – uważa Grzegorz Maziak.
W rękach Orlenu jest 65 proc. rynku hurtowego i detalicznego nad Wisłą. Koncern konsekwentnie zaprzecza „upolitycznieniu” cen paliw, a także brakom paliwa na stacjach.
Źródło: money.pl