Z Berlina, Waszyngtonu i Brukseli płyną do Izraela deklaracje solidarności. Ze względów geopolitycznych sytuacja na Bliskim Wschodzie to dla Zachodu o jedną eskalację za dużo.
– Bezpieczeństwo Izraela jest niemiecką racją stanu – powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz po atakach islamistycznego Hamasu na Izrael. W podobnym tonie wypowiedzieli się minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier oraz przywódcy SPD, Zielonych, FDP, CDU i CSU.
Podczas gdy najważniejsi polityczni gracze w Niemczech wyraźnie opowiadają się po stronie Izraela, uczestnicy propalestyńskich demonstracji wysyłają zupełnie inne sygnały. – Nie akceptujemy tego, że na naszych ulicach celebruje się obrzydliwe ataki na Izrael – powiedział kanclerz Scholz. Nie dodał jednak, w jaki sposób zamierza je powstrzymać.
Olaf Scholz jest w trudnym położeniu. Gdy w zeszłym roku na wspólnej konferencji prasowej palestyński prezydent Mahmud Abbas oskarżył Izrael o dokonanie wielokrotnych „holokaustów” na Palestyńczykach, niemiecki kanclerz stał i niezręcznie milczał. Dopiero później zdystansował się wobec relatywizującej Holokaust wypowiedzi Abbasa jako „nie do zniesienia i nie do przyjęcia”.
Finansowanie terrorystów?
Jakie konsekwencje zamierza teraz wyciągnąć niemiecki rząd po brutalnych atakach Hamasu na Izrael? Uwaga skupia się przede wszystkim na znaczącym wsparciu Niemiec dla Palestyńczyków, które według oficjalnych informacji wynosi 250 mln euro. Minister rozwoju Svenja Schulze zaznaczyła, że obecnie nie są dokonywane żadne płatności i tłumaczyła, że postuluje, by „sprawdzić łączne zaangażowanie na rzecz terytoriów palestyńskich”. Jej zdaniem Niemcy bezpośrednio nie finansują ani Autonomii Palestyńskiej, ani tym bardziej Hamasu, który został uznany przez UE (i Niemcy) za organizację terrorystyczną i zakazaną.
Sprawdzenie, do kogo dokładnie trafiają pieniądze, nie jest łatwe. Dlatego Alexander Dobrindt z konserwatywnej CSU wzywa do całkowitego zaprzestania przekazywania pieniędzy Palestyńczykom. Towarzystwo Niemiecko-Izraelskie (DIG) domaga się, aby przekazywanie środków finansowych było powiązane z jasnymi warunkami. – Pieniądze pochodzące z niemieckich podatków nie mogą być wykorzystywane do finansowania terroryzmu i antysemityzmu – stwierdził prezydent Towarzystwa Volker Beck.
Inne państwa Unii Europejskiej i UE jako całość stoją przed podobnym dylematem: jak pomagać Palestyńczykom, bo bez szerokiego wsparcia Unii Europejskiej Autonomia Palestyńska nie byłaby w stanie przetrwać, nie wspierając Hamasu.
Amerykanie wysyłają okręty wojenne
Mimo swej pokaźnej pomocy UE pod względem politycznym odgrywa na Bliskim Wschodzie jedynie drugorzędną rolę – przeciwnie niż USA. Waszyngton zapowiedział już, że wyśle do Izraela okręty wojenne i myśliwce.
Prezydent Joe Biden zawsze wyraźnie dystansował się wobec polityki izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. Surowo skrytykował go za kontrowersyjną reformę konstytucyjną i sposób, w jaki traktuje Palestyńczyków. Jednak atak Hamasu na Izrael pogrzebał różnice między politykami, dając Bidenowi powód do bezwarunkowego wspierania Netanjahu, w tym militarnego.
Konflikt zagraża także długoterminowym staraniom USA na rzecz stabilizacji w regionie. Obejmują one również dalsze zbliżenie między Izraelem a Arabią Saudyjską. Początkowe reakcje Arabii Saudyjskiej na ataki Hamasu były ostrożne. Również Egipt stara się nie dopuścić, aby konflikt wymknął się spod kontroli i rozlał na inne regiony. Nadzieje Bidena na nowe porozumienie nuklearne z Iranem, który popiera Hamas, prawdopodobnie spełzną teraz na niczym.
Uwaga odwraca się od Ukrainy
Przy całym zrozumieniu dla militarnej reakcji Izraela zachodnim państwom zależy na jak najszybszym powstrzymaniu konfliktu. Kanclerz Scholz ostrzegł przed „masowymi pożarami” w regionie i opowiedział się za wysiłkami na rzecz mediacji między Izraelem a Palestyńczykami.
Ukrytym powodem, którego nie wymienia ani Scholz, ani Biden, jest fakt, że międzynarodowa uwaga przenosi się obecnie z Ukrainy na Bliski Wschód. Boi się tego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ponieważ ukraińska ofensywa, której celem jest odzyskanie obszarów okupowanych przez Rosję, postępuje zbyt wolno, państwa ją wspierające mogą stracić cierpliwość, może pojawić się pewne zmęczenie wojną.
Zwłaszcza prezydent Biden ma coraz większe trudności z utrzymaniem pomocy finansowej i wojskowej dla Ukrainy. Jeżeli cała uwaga USA przez dłuższy czas będzie skupiona na Bliskim Wschodzie, odbędzie się to kosztem Ukrainy.
Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana. Politolożka Daniela Schwarzer powiedziała w programie „Presseclub”, emitowanym przez publiczną telewizję ARD: – Stany Zjednoczone skupiają się na Ukrainie w krótkiej perspektywie, dłuższa perspektywa związana jest z Chinami i regionem Indo-Pacyfiku. (…) Oczywiście USA kalkulują bardzo dokładnie: Ile jesteśmy w stanie zrobić w każdym z konfliktów, ile zainwestować? (…) Już teraz istnieje kwestia, ile środków pozostanie do dyspozycji dla wsparcia Ukrainy, jeśli to będzie długa wojna? To jasne: uwaga polityczna, pomoc finansowa i militarna – wszystko to musi zostać w jakiś sposób wyrównane pomiędzy różnymi ogniskami konfliktów.
Chiny jak zwykle „neutralne”
Zachód po raz kolejny doświadcza gorzkich rozczarowań, które zna przecież z wojny w Ukrainie. Ważne kraje rozwijające się, w tym te będące częścią zachodniego systemu wartości, wstrzymują się od potępienia Hamasu.
Na przykład Republika Południowej Afryki nigdy nie potępiła rosyjskiego ataku na Ukrainę. Rządzący Afrykański Kongres Narodowy (ANC) po ataku na Izrael wydał oświadczenie porównujące południowoafrykański apartheid z obecną sytuacją na Bliskim Wschodzie.
Chiny nie potępiły Hamasu, tak jak odmówiły potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Sama Rosja zabiera głos i „przypomina” Europejczykom i Amerykanom o celu, który popierają od wielu lat. Zdaniem rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa najlepszy sposób na rozwiązanie konfliktu leży w suwerenności Państwa Palestyny: – Nie możemy zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że bezpieczeństwo można osiągnąć jedynie w walce z terroryzmem.
Mówi to przedstawiciel władz państwa, którego prezydent, Władimir Putin, odmawia Ukrainie prawa do istnienia i które od ponad półtora roku prowadzi bezlitosną wojnę z ukraińskim narodem.
Źródło: dw.com
Ten Olaf Piekłosiński Szulc łże jak germański szczekający pies. Jaki islamistyczny HAMAS? V gronie organizacji są kobiety, są chrześcijanie, baptyści, prawowierni no i muzułmanie. Nie chodzi o organizację islamistyczną a nawet nie jest to organizacja terrorystyczna, nie dla całego ONZ-tu. Tylo państwa kolektywnego zachodu tak ją nazywają.