O Michale Dworczyku, zaufanym człowieku Mateusza Morawieckiego, głośno zrobiło się za sprawą afery mailowej, jednak to nie ten epizod z życia ministra najbardziej zapadł w pamięć jego sąsiadom. Mieszkając na cichym, podwarszawskim osiedlu, wiele osób doskonale zna sławnego ministra i podpatruje go w trakcie codziennych czynności. I o tym, jak zachowuje się poza pracą, opowiadają „Faktowi” jego sąsiedzi.
Na kilkanaście dni przed wyborami każdy z polityków stara się pokazać od jak najlepszej strony. Chwali się osiągnięciami, pozuje do zdjęć i zapewnia, iż dzięki niemu życie nas wszystkich będzie milsze oraz łatwiejsze. Często to jednak tylko poza, a prawdę, jakim kto jest na co dzień człowiekiem niejednokrotnie najlepiej wiedzą właśnie sąsiedzi. I to właśnie ich „Fakt” zapytał o Michała Dworczyka.
Michał Dworczyk okiem sąsiadów
— Jest miłym, uprzejmym, normalnym człowiekiem. Jeśli chodzi o sąsiada, to naprawdę nie mogę nic złego powiedzieć. Często chodzi na spacery z dziećmi, często widzę, że tutaj się bawi, więc jeśli chodzi o życie sąsiedzkie to normalny, statystyczny, przeciętny człowiek — mówi „Faktowi” pan Rafał (41 l.)
Spotykając na osiedlu Michała Dworczyka, pan Rafał często zamieni z nim kilka słów, ale rozmawiają o sprawach codziennych, o sporcie, pogodzie, lecz nigdy o polityce. Nie ukrywa, czemu w domowym zaciszu stara się odstawić na bok tematy polityczne.
— Często ich widzę na spacerach w lesie, uprawiają sport, czyli normalni, przeciętni obywatele. Zachowuję się apolitycznie. Dziś rządzą ci, jutro tamci, a my tu będziemy pewnie długo mieszkać, więc staram się to odstawić — mówi Rafał.
Pan Adolf nieufnie patrzy na ministra
Zupełnie inaczej na Michała Dworczyka patrzy inny jego sąsiad, pan Adolf (78 l.). I choć przyznaje, że czasem mówią sobie „dzień dobry”, to nie jest w stanie zapomnieć politykowi jego działalności rządowej.
— Trochę ma tu złą opinię, bo słyszałem, że chodził kiedyś i zrywał wyborcze plakaty. A poza tym jeździ tutaj bardzo często, ale ja o nim, jako o człowieku, nie mam złej opinii, bo polityka to co innego, a co innego to osobiste sprawy. Ja nie jestem za jego polityką, bo trochę błędów narobił. Ale dzień dobry sobie mówimy, przechodzi bardzo często z żoną, ma bardzo fajną żonę, dzieci — mówi pan Adolf.
Szybko jednak wychodzi na jaw niechęć polityczna pana Adolfa względem Michała Dworczyka. Jako członek Platformy Obywatelskiej, nie jest w stanie zgadzać się z polityką ministra i jako jedyny z sąsiadów wspomina epizod z rzekomym zrywaniem plakatów. „Fakt” zapytał Michała Dworczyka, czy taka historia miała kiedykolwiek miejsce, jednak do chwili publikacji minister nie odniósł się do prawdziwości zarzutu o niszczenie plakatów konkurencji.
Ci z sąsiadów, którym polityka nie jest obca, nie tylko doskonale kojarzą Michała Dworczyka z osiedla, ale niekoniecznie zgadzają się z jego poglądami. Jednak mimo tego, nie uważają sąsiedztwa za uciążliwe.
— Może z raz go widziałem, ale nie budzi mojego zaufania. To nie jest takie sąsiedztwo typu „dzień dobry”, tylko po prostu wiem, że gdzieś tu sobie mieszka. Ja osobiście nie miałem z nim sąsiedzkiego kontaktu, ale wygląda na człowieka, który poprawnie się zachowuje w stosunku do sąsiadów i myślę, że pewnie nie mają mu nic do zarzucenia. Natomiast jako polityk jest raczej skompromitowany, ale to zupełnie oddzielna historia — mówi Dariusz (61 l.).
Ale za to widzą go czasem w kościele
Czy jako wpływowy polityk, Michał Dworczyk zdołał w ostatnich latach załatwić coś dla swej najbliższej okolicy? Jedna z sąsiadek stawia sprawę jasno, ale wyjaśnia też, gdzie najczęściej widuje Michała Dworczyka.
— Ja go nie znam, w ogóle go tu nie widuję i jako o sąsiedzie nie mogą wiele powiedzieć, bo nie wiem. Na pewno tu u nas nic nie zrobił, bo mógłby zrobić choćby dla dzieci chodnik, a tutaj chodnika nie ma do tej pory. Więc dla nas nic nie zrobił. Tak to go nie widziałam, tylko w kościele przez chwilę, jak z rodziną przychodzi — mówi pani Dorota (43 l.).
Źródło: fakt.pl