To, że 30. MSPO jest rekordowy i że jest trzecią imprezą tej branży po Londynie i Paryżu, powtarzano w Kielcach wielokrotnie. Przyjechało bowiem aż 613 wystawców z 33 krajów i padł rekord frekwencyjny – w dni otwarte jedynie dla osób z branży salon odwiedziło aż 19 tys. gości, czyli o 2 tys. więcej niż w 2019 roku.
Impreza była też wyjątkowo długa, aż pięciodniowa, ponieważ prezydent Andrzej Duda przyjechał do Kielc przed podróżą do Afryki – na dzień przed oficjalnym otwarciem MSPO. Asystował m.in. przy podpisaniu umowy na kolejne haubice Krab za 3,8 mld zł, a w kuluarach szeptano, że chodziło o „zysk wizerunkowy”.
Efekt był taki, że MSPO 2022 miał dwa otwarcia – w poniedziałek przemawiał Andrzej Duda, a we wtorek minister obrony Mariusz Błaszczak. Na dodatek, ku powszechnemu zaskoczeniu, w czwartek przyjechał też Mateusz Morawiecki. Dość powiedzieć, że to była pierwsza wizyta urzędującego premiera podczas salonu od czasu przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego w 2006 roku, co komentowano jako przejaw rywalizacji Morawieckiego z Błaszczakiem.
Przedstawiciele rządu PiS zgodnie mówili o potrzebie szybkiej modernizacji armii w obliczu wojny w Ukrainie i zarzucali poprzednikom, że zajmowali się tym zbyt wolno. Premier zapowiadał wydanie w przyszłym roku aż 138 mld zł na obronność. Ale na konferencji nie skomentował uwagi dziennikarza „Wyborczej”, że gigantyczne, bezprzetargowe zakupy z ostatnich miesięcy, np. śmigłowców, to próba nadrobienia straconego czasu po tym, jak nie podpisano umowy na zakup 50 caracali wynegocjowanych przez rząd PO-PSL. Powiedział za to, że kolejne zakupy „będą realizowane w ogromnym stopniu również w trybie pozaprzetargowym”, bo zagrożenie jest realne. Jakby na potwierdzenie dwie godziny później Błaszczak poinformował o wysłaniu zapytania ofertowego w sprawie zakupu aż 96 śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache Guardian (zdjęcie poniżej).
Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce, nie obawia się jednak, że przy takim sposobie zamawiania uzbrojenia MSPO straci sens. – To już coś więcej niż tylko miejsce zapewnienia zaopatrzenia dla polskich sił zbrojnych. Rozmawiałem z firmami tureckimi i wiem, że nawiązali kontakt z wystawiającymi się Australijczykami. Zapowiedzieli, że w przyszłym roku będą mieć jeszcze większą reprezentację. Poza tym modernizacja sił zbrojnych nie ma końca – mówi Mochoń.
Czego na targach zabrakło
Tegoroczna impreza upłynęła pod znakiem konfliktu w Ukrainie. I nie chodzi tu tylko o deklaracje polityków oraz cieszącą się dużym zainteresowaniem prezentację rosyjskiego sprzętu zniszczonego przez obrońców (zdjęcie poniżej).
Widać było brak kilka typów uzbrojenia, które w innych okolicznościach na pewno w Kielcach by się pojawiły. Na wystawie Wojska Polskiego nie było już np. sowieckich czołgów T-72 i ich polskiej modernizacji PT-91, ponieważ wozy tej rodziny przekazywane są Ukrainie.
„Na żywo” nie było też systemów obrony przeciwlotniczej innych niż bardzo krótkiego zasięgu. Nieoficjalnie mówiono, że MON prosiło, żeby nie prezentować pewnych elementów obrony przeciwlotniczej. Prawdą jest, że na wystawie Wojska Polskiego nie było nowoczesnych radarów, które wcześniej już były prezentowane, a w części komercyjnej nie pokazano wyrzutni iLauncher koncernu MBDA osadzonej na Jelczu, czyli kluczowego elementu programu obrony powietrznej krótkiego zasięgu, tzw. Małej Narwi. Chociaż pierwsze dwa takie pojazdy już są w Polsce i służą do testowania oraz szkolenia przed przekazaniem odbiorcy jeszcze w tym roku.
Co ma Wojsko Polskie: od szpadli po rakiety i szpiegowskiego rosomaka
Wystawa sprzętu, który już jest na wyposażeniu Wojska Polskiego, była duża – miała ponad 8 tys. m kw. i w całości pokazano ją także szerokiej publiczności podczas dnia otwartego.
W oczy rzucały się przede wszystkim 33 pojazdy, w tym wszystkie trzy używane wersje czołgów Leopard 2, armatohaubice Krab z pojazdami towarzyszącymi i wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych NSM o zasięgu do 200 km. Same rakiety prezentował ich producent, Kongsberg (na zdjęciu poniżej)
I tu ciekawostka: te ostatnie można było porównać z rakietami R-360 systemu Neptun (poniżej), użytymi do zatopienia rosyjskiego krążownika „Moskwa”, które w Kielcach prezentował producent – firma Łucz z Kijowa.
Pokazano bardzo dużo mniejszych elementów wyposażenia każdego rodzaju wojsk. Dość powiedzieć, że było nawet tak prozaiczne wyposażenie jak szpadle, ale obok prezentowano m.in. drony, broń strzelecką, pojazdy podwodne i symulatory do nauki strzelania czy sterowania spadochronem.
Eksperci zwracali jednak uwagę na inny, dosyć niepozorny pojazd. Wojsko po raz pierwszy oficjalnie pokazało, chociaż używa ich od lat, jeden z dwóch transporterów Rosomak w wersji SIGINT – rozpoznania radiowego, czyli wywiadu elektronicznego. Podobno były one stosowane w Iraku i Afganistanie.
A co może mieć wojsko
Od lata MSPO upływało pod znakiem rywalizacji producentów uczestniczących w postępowaniach na dostawę nowego sprzętu dla Wojska Polskiego, co oznaczało prezentacje np. kołowych transporterów opancerzonych.
W tym roku salon miał upłynąć pod znakiem walki o dostawę śmigłowców szturmowych w ramach programu „Kruk”, które mają zastąpić używane obecnie sowieckie Mi-24. Mówiono o „nawet 32 maszynach”, a do Kielc przyleciał po raz kolejny Boeing AH-64E Apache Guardian i prezentowany po raz pierwszy w Polsce Bell AH-1Z Viper. Wydawało się, że piłka jest w grze, gdy zaskakująco pod koniec MSPO minister Błaszczak poinformował o przesłaniu do USA zapytania ofertowego na aż 96 śmigłowców AH-64E.
Zaprezentowano też sporo uzbrojenia, które do Polski trafi lada chwila. Kolejny raz był więc amerykański czołg M1A2 Abrams (kupujemy 367 sztuk różnych wersji) z założonym system Trophy – czyli przeciwpocisków zdolnych zniszczyć nadlatujący pocisk wroga. Absolutną gwiazdą, obfotografowaną przez wszystkich, był jednak turecki dron Bayraktar TB2 z polskim oznakowaniem (poniżej). Pierwsze z 24 maszyn tego typu zamówione przez MON mają być przekazane za miesiąc.
Widać było też zapowiedź rywalizacji o przyszłe kontrakty
I tak koreański koncern Hyundai Rotem, który ma dostarczyć wspólnie z Polską Grupą Zbrojeniową tysiąc czołgów K2 i ich spolonizowanej wersji K2PL, podpisał memorandum rozszerzające współpracę z polskim przemysłem o opracowanie czołgu nowej generacji K3 (poniżej).
Pokazano jego mocno futurystyczny model, przypominający prezentowany w 2013 roku przez polski przemysł pojazd PL-01 Concept (zdjęcie archiwalne poniżej).
Producenci sprzętu lotniczego wsłuchali się też w głos Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie posiadania myśliwców przewagi powietrznej. Chociaż nie jest prowadzone żadne oficjalne postępowanie w sprawie ich zakupu, to w Kielcach promowany był kolejny raz europejski Eurofighter Typhoon.
Do rywalizacji dołączyły też koreański KF-21 Boramae (podkreślano, że prototyp już oblatano w lipcu) oraz Boeing F-15EX. Amerykanie poszli o krok dalej, ponieważ zaprezentowali też modele samolotu tankująco-transportowego KC-46A Pegasus oraz morskiego patrolowca P-8A Poseidon (mówi się o zakupie takich maszyn w ramach programu „Rybitwa”).
Nie zabrakło też znacznie tańszego sprzętu, który mógłby trafić na wyposażenie wojska, jak np. rowery bojowe z napędem elektrycznym. – Takie połączenie oznacza, że nawet jeżeli skończy się zasilanie, żołnierz będzie mógł zawsze jechać dalej – mówi przedstawiciel producenta, firmy Stalker. Maszyny tego typu, których używają francuskie siły specjalne, mogą jechać z prędkością niemal 80 km/godz.
Co zaprezentował polski przemysł
Tradycyjnie najwięcej wystawców to rodzimi producenci. Polska Grupa Zbrojeniowa miała bardzo dużą ekspozycję, a największy gabarytowo był zestaw transportowy „Jak” dostosowany do przewożenia na przyczepie m.in. czołgów Abrams, które są cięższe niż dotychczas używane wozy.
Nie zabrakło też OSU-35K, czyli zdalnie sterowanego okrętowego system uzbrojenia z automatyczną armatą kalibru 35 mm. To system nazywany też bronią ostatniej szansy, ponieważ to ostatnia linia obrony np. przed nadlatującymi pociskami przeciwokrętowymi. OSU-35K ma szybkostrzelność nawet 550 pocisków na minutę i wejdzie na uzbrojenie niszczycieli min Kormoran II oraz fregat Miecznik.
Jednym z ciekawszych, chociaż mniej widowiskowych pojazdów, był wielozadaniowy Waran (na zdjęciu powyżej), opracowany przez Hutę Stalowa Wola na podwoziu czeskiej Tatry. Produkowany w kilku wersjach nadwozia, we współpracy z prywatną Grupą WB, ma m.in. zastąpić archaiczne wozy dowodzenia WD-43 na radzieckich UAZ-469B i ZWD-3 na Honkerach. Ale będzie też platformą dla dronów poszukiwawczo-uderzeniowych Gladius oraz niszczyciela czołgów Ottokar-Brzoza. – W przyszłym roku pojazd ma być już produkowany pod Gladiusa – zapowiada Waldemar Janiak z HSW.
Co istotne, podczas MSPO było widać coraz wyraźniejszą współpracę państwowego giganta – PGZ z firmami prywatnymi. W efekcie takiej współpracy ze spółką Jakusz powstał specjalistyczny pojazd inżynieryjno-saperski do przewozu niewypałów w pojemniku wytrzymałym na detonację 10 kg materiału wybuchowego, a dzięki współpracy z gdyńską firmą Advanced Protection Systems – systemy antydronowe.
Sukcesem podczas targów mogła się też pochwalić największa polska prywatna firma branży zbrojeniowej, czyli Grupa WB, producent m.in. dronów Flyeye i amunicji krążącej Warmate. W Kielcach zaprezentowała m.in. bezzałogowy taktyczny dron średniego zasięgu, opracowany we współpracy z brytyjskim U-Tac, który jest proponowany polskiemu wojsku w ramach programu Gryf. Podpisała też wartą 50 mln zł umowę na opracowanie nowej generacji bezzałogowego systemu poszukiwawczo-uderzeniowego Gladius 2. Ma ona być realizowana w latach 2022-2026.
wyborcza.pl