Ciszej nad tą Odrą. Prokuraturze do dziś nie udało się ustalić przyczyn śmieci rzeki

Przez miesiąc pracy specjalnie powołany zespół śledczych z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu nie dał rady ustalić przyczyn ostatniego zatrucia Odry. Śledztwo jest obecnie prowadzone w kierunku niedopełnienia obowiązków przez osoby i instytucje, które na wczesnym etapie katastrofy nie podjęły odpowiednich działań, by zapobiec jej rozprzestrzenianiu — ustalił nieoficjalnie Onet.

Nad badaniem przyczyn zatrucia drugiej pod względem długości polskiej rzeki, specjalny zespół — złożony z siódemki wrocławskich prokuratorów, wspomaganych przez policjantów Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu — pracuje od 11 sierpnia br. Wszczęte tego dnia przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu śledztwo prowadzone było w kierunku art. 182 kodeksu karnego, czyli zanieczyszczenia środowiska w znacznych rozmiarach, których następstwem były zniszczenia w świecie zwierzęcym.

Grozić za to może kara nawet do ośmiu lat więzienia.

W sprawie Odry prokuratura ma usta pełne wody

Pomimo upływu miesiąca, prokuratura nie ujawnia efektów swoich prac. Gdy Onet kilka dni temu wystąpił o rozmowę ze stojącym na czele śledczego zespołu prok. Pawłem Nawarą, będącym jednocześnie zastępcą Prokuratora Okręgowego we Wrocławiu, ten nawet nie zareagował.

Na przesłane pytania, m.in. jakie konkretnie ustalenia, co do przyczyn śmierci rzeki, poczynili dotychczas śledczy, czy mają jakąkolwiek wstępną hipotezę, co mogło doprowadzić do katastrofy, dostaliśmy odpowiedź pełną ogólników o tym, że “przesłuchano świadków: przedstawicieli różnych instytucji i organów, osoby fizyczne, w tym osoby mające potencjalną wiedzę dotyczącą przyczyn i źródeł zanieczyszczenia rzeki Odra, przesłuchano osoby ze świata nauki; przeprowadzono oględziny miejsc ujawnienia śniętych ryb na rzece Odra w różnych jej lokalizacjach; wydano kilkadziesiąt postanowień o żądaniu wydania rzeczy oraz zwrócono się o przekazywanie informacji do różnych instytucji i organów”.

Gdy jednak próbowaliśmy ustalić, kto został dotychczas przez prokuraturę przesłuchany i czy śledczy badają wątek ewentualnej zbyt późnych reakcji odpowiedzialnych na Odrę służb — wojewodów śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego, Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, przedstawicieli wojewódzkich inspektoratów i odpowiedzialnych za infrastrukturę rzeczną Wód Polskich — rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Małgorzata Dziewońska, odpowiedź na wszystkie te pytania ujęła w jednym zdaniu: “Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi czynności procesowe zmierzające do wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności związanych z ujawnionym negatywnym skutkami w postaci zanieczyszczenia rzeki Odry. Ponadto nie informujemy o treści złożonych przez świadków zeznań”.

Od badania przyczyn zatrucia do szukania winnych zaniedbań

Tymczasem, jak wynika z nieoficjalnych ustaleń Onetu, powściągliwość śledczych w informowaniu opinii publicznej o postępach śledztwa w sprawie, która jeszcze kilka tygodni temu była w Polsce tematem nr 1, wynika z prostego faktu: — Dotychczas nie udało się wskazać choćby hipotetycznych odpowiedzialnych, osób ani firm, które mogły przyczynić się do zatrucia Odry — twierdzi nasze źródło w prokuraturze.

Według innego z naszych rozmówców wobec niemożliwości ustalenia przyczyn katastrofy śledczy rozpoczęli działania w kierunku art. 131 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków przez tych, którzy mieli obowiązek zapobiec rozprzestrzenianiu się tragedii Odry.

Przypomnijmy raz jeszcze: pierwsze sygnały o tragicznym stanie zasilającego Odrę Kanału Gliwickiego zaczęły pojawiać się już w połowie marca. W kanale przez kilka miesięcy obserwowane pływające śnięte ryby, a pobierane próbki przekraczały dopuszczalne normy obecności w wodzie całej masy szkodliwych pierwiastków: od rtęci przez azot, sód, potas, żelazo, siarczany, po chlorki, które są podstawowym przyczynkiem kwitnięcia w wodzie trujących dla środowiska alg, wskazanych już oficjalnie przez rządzących, jako źródło pomoru ryb.

Pod koniec lipca tabuny spływających Odrą martwych ryb: od płoci, karpi aż po ogromne, kilkudziesięciokilogramowe sumy, zaobserwowano w okolicach Oławy i Wrocławia.

3 sierpnia oficjalne komunikaty o możliwej katastrofie ekologicznej wojewodom położonych w rejonie Odry Śląska, Opolszczyzny i Dolnego Śląska przekazuje Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Nadal nic się nie dzieje. Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski nie przerywa nawet urlopu. Podobnie jak stojąca na czele Ministerstwa Klimatu i Środowiska Anna Moskwa. Dolnoślązacy oficjalne alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) o tym, że Odra jest skażona i wchodzenie do niej może się skończyć tragicznie, dostają na swoje telefony komórkowe dopiero 12 sierpnia. Mniej więcej dopiero w tym czasie o sprawie poinformowany został premier Mateusz Morawiecki. I do pracy ruszyła prokuratura.

— Tymczasem było już prawdopodobnie zbyt późno, by ustalić źródło trucizny, jaka dostała się do rzeki. Obecnie analizowane są przyczyny, dlaczego zareagowano tak późno i kto “zaspał” w tym temacie — mówi nam nasze źródło w prokuraturze. Ale jednocześnie zastrzega: — I w tym wątku nie liczyłbym na zbyt wiele.

Prokuratura Krajowa blokuje informacje o śledztwie?

Na nasze pytania, po raz kolejny skierowane do prokuratury — tym razem o to, czy w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez urzędników ktokolwiek z pełniących funkcje publiczne został już przesłuchany — również nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski na przesłany mu SMS z pytaniem, czy rozmawiał już na ten temat z prokuratorami, również nie zareagował.

W obliczu blokady informacyjnej ze strony wrocławskiej prokuratury, podobne pytania skierowaliśmy w tym tygodniu do Prokuratury Krajowej. Gdy bowiem sprawa stała się medialna, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, o objęciu śledztwa swoim nadzorem poinformowali wspólnie Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro i jego zastępca Krzysztof Sierak. Ten drugi, z racji pochodzenia i pełnionej przez lata funkcji Prokuratora Okręgowego w Katowicach, powinien doskonale orientować się w śledztwie, które swoim zakresem obejmuje województwo śląskie. I z “krajówki” dostaliśmy jednak tylko zestaw ogólnych formułek.

“Postępowanie pozostaje w toku, a prokuratura podejmuje wszelkie możliwe wysiłki, aby precyzyjnie ustalić stan faktyczny i zakończyć śledztwo merytoryczną decyzją. Przedmiotem zainteresowania śledczych jest zarówno działalność wszystkich zakładów, które mogły doprowadzić do zanieczyszczenia Odry, jak też organów administracji i ich reakcji w sytuacji kryzysowej” — napisał o odpowiedzi na nasze pytania prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

Gdy informację o podjętej z nim korespondencji przekazaliśmy jednemu z naszych źródeł we wrocławskiej prokuraturze, w reakcji usłyszeliśmy tylko długi śmiech.

— Przecież o nałożeniu blokady informacyjnej na tę sprawę nie decydowali śledczy z Wrocławia, a byłą to decyzja właśnie “krajówki” — przekonuje nasz rozmówca. — To z Warszawy płyną dyspozycje, by sprawę raczej wyciszać, niż cokolwiek wyjaśnić.

Kontrola w Bumarze zakończona. Wyniki? W poniedziałek

Według relacji naszych rozmówców, śledczy nie łączą szeroko opisywanego przez Onet zanieczyszczenia Kanału Gliwickiego i wątku mogących się do tego przyczynić państwowych Zakładów Mechanicznych “Bumar-Łabędy”. To właśnie w Bumarze, na długo przed tym, jak o zanieczyszczeniu Odry dowiedziała się cała Polska, już 28 lipca “w związku z zanieczyszczeniem rzeki Odra” wszczęta została kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. Jak pisaliśmy w Onecie, to bowiem ta właśnie firma została przez Wody Polskie wskazana jako jeden z trucicieli Kanału Gliwickiego. To z jego ścieków pochodzić miała zlokalizowana w kanale substancja ropopochodna.

“Ze wstępnych ustaleń wynika, że przedmiotowy wyciek substancji ropopochodnej ma związek z rękawem sorpcyjnym i przegrodą nałożoną na ww. wylocie przez pracowników zakładu Bumar-Łabędy S.A.” — czytamy w notatce sporządzonej przez Krzysztofa Pietrzyka, specjalistę ds. obronnych oddziału Wód Polskich w Gliwicach dla kierownictwa tej instytucji w Warszawie.

Według oświadczeń Bumaru i katowickiego WIOŚ kontrola w Bumarze miała się zakończyć w ostatnich dniach sierpnia. Gdy jednak kilka dni temu w obu tych instytucjach próbowaliśmy dopytywać o jej przebieg i wyniki, nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.

“Przeprowadzona w spółce kontrola przez WIOŚ w Katowicach dotyczyła przestrzegania ilości i jakości ścieków wprowadzanych do wód i do ziemi określonych w pozwoleniach wodnoprawnych oraz pozwoleniach zintegrowanych. Podczas kontroli prowadzone były badania próbek ścieków z punktów kontrolnych oraz z wylotów do Kanału Gliwickiego. Kontrola zakończyła się 5 września br.

Raport pokontrolny jest w trakcie procedowania, przewidywany czas jego zamknięcia to 37. tydzień bieżącego roku. W związku z powyższym na obecnym etapie nie jest możliwe udzielenie informacji na pytania, które dotyczą ustaleń kontroli i ewentualnych konsekwencji tych kontroli” — poinformowało nas w przesłanym, niepodpisanym przez nikogo komunikacie biuro marketingu ZM “Bumar-Łabędy”.

37. tydzień 2022 r. rozpoczyna się w najbliższy poniedziałek.

Prokuratorzy od Odry Bumarem się nie zajmują

Z sekretariatu WIOŚ otrzymaliśmy jedynie deklarację o tym, że odpowiedź otrzymamy “niezwłocznie po uzyskaniu informacji od merytorycznych komórek i w ramach obowiązujących przepisów, wynikających z Prawa Prasowego”.

Do momentu publikacji tego tekstu taka odpowiedź jednak nie nadeszła.

— Wątek ewentualnej odpowiedzialność Bumaru za zanieczyszczanie Kanału Gliwickiego, a co za tym idzie możliwości przedostania się tych nieczystości później do Odry i wpływu na późniejszy pomór ryb, nie jest przez wrocławskich śledczych w ogóle badany — przekazało nam nasze źródło.

Osobne od wrocławskiego postępowanie dotyczące sytuacji w Kanale Gliwickim, zasilającej ją — i również regularnie podtruwanej rzece Kłodnicy — oraz możliwości spowodowania “zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach poprzez doprowadzenie do śnięcia ryb” już w maju br. wszczęła i prowadzi do dziś Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

– Z uwagi na charakter postępowania Prokuratura Okręgowa w Gliwicach nie udziela szczegółowych informacji o sprawie, w szczególności o wykonanych i planowanych czynnościach oraz o poczynionych ustaleniach – przekazała nam pod koniec sierpnia rzeczniczka tej jednostki prok. Karina Spruś.

Więcej postów

polub nas!