To było niespodziewane. Przynajmniej dla postronnych obserwatorów. Jacek Kurski został zwolniony ze stanowiska prezesa TVP. Oficjalne powody nie są znane, ale dobrze poinformowany polityk PiS sugeruje, ze to nie była dyscyplinarka, a Kurskiego może czekać niedługo miłe partyjne lądowanie.
To się nazywa mocne wejście w nowy tydzień. Jacek Kurski został odwołany ze stanowiska prezesa TVP, a jego następcą został Mateusz Myszkowicz. To kolejne po spadających sondażach zatrzęsienie się w posadach pisowskiego imperium. Przecież to TVP jest arcyważną częścią propagandowej maszyny rządzącej partii, a Jacek Kurski jej architektem.
Co dalej z Jackiem Kurskim?
Radosław Fogiel, rzecznik PiS, studzi jednak nastroje i sugeruje, że nie było to zwolnienie dyscyplinarne. Na Twitterze napisał, tak jakby zaskoczony na reakcje na nagłe odwołanie, że pożegnanie Kurskiego nie wiąże się z negatywną oceną jego pracy, a przed nim niedługo nowe zadania.
Zmiana na stanowisku prezesa TVP nie oznacza oczywiście negatywnej oceny dotychczasowej pracy. Już niedługo przed @KurskiPL nowe zadania.
— Radosław Fogiel (@radekfogiel) September 5, 2022
To jednak głos mniejszości, bo generalnie po prawej stronie sceny politycznej (w tym w samym PiS) panuje raczej zaskoczenie. Wygląda więc na to, że jeśli to jakiś szerszy plan, to trzymany w bardzo wąskim gronie.
Gdzie dokładnie zostanie zesłany lub wysłany Jacek Kurski? Na razie nie wiadomo. PiS pokazał przez ostatnie lata jednak, że posad u nich dostatek. Do wzięcia przecież jest kilka resortów, wicepremierostwo bez teki (jak np. przez jakiś czas Jarosław Kaczyński), albo jedna z wielu spółek Skarbu Państwa.
Swoją drogą, czy to nie dziwne, że rzecznik partii rządzącej pisze o ocenie pracy i przyszłym zajęciu – bądź co bądź – niby niezależnego prezesa TVP?
natemat.pl