„Gumowy ekogroszek”, przepracowany olej czy butelki plastikowe napchane trocinami — eksperci alarmują, że tak niektórzy będą sobie radzić z wysokimi cenami węgla lub brakiem tego surowca na składach opału. — Takiego kombinowania na dużą skalę będzie więcej — ostrzega Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl. Waldemar Forysiak z wrocławskiej straży miejskiej przyznaje, że choć sezon grzewczy jeszcze się nie rozpoczął, to już są pierwsze zgłoszenia mieszkańców, którzy są zaniepokojeni, czarnym dymem u sąsiadów. Ostatnie słowa Jarosława Kaczyńskiego o paleniu wszystkim poza oponami może tylko nakręcić ten proceder.
Problem z kupnem węgla w Polsce opisywany jest od tygodni. Surowca na polskich składach po prostu brakuje, a jeżeli już jest, to kosztuje bardzo dużo. Kupno tony węgla, w zależności od rodzaju surowca, to dziś wydatek rzędu kilku tysięcy złotych.
Odpowiedzią rządu na wysokie ceny węgla miał być tzw. dodatek węglowy, czyli wypłata 3 tys. zł tym Polakom, którzy ogrzewają swoje domy węglem.
To jednak nie rozwiązuje sytuacji, o czym może świadczyć fakt, że na rynku już pojawiają się oferty tańszych zamienników węgla.
Ludzie będą szukać alternatywy dla węgla
Jak pisaliśmy w money.pl, szef PiS nawoływał do ogrzewania niemal za wszelką cenę. – Trzeba w tej chwili palić wszystkim, no poza oczywiście oponami i tym podobnymi rzeczami, (…) bo po prostu Polska musi być ogrzana – oświadczył prezes PiS, odpowiadając na jedno z pytań z sali wypełnionej wyborcami partii rządzącej. To może powiększyć już istniejący problem z oszukanym opałem. Kryzys to żniwa dla różnego rodzaju naciągaczy.
Bartłomiej Derski, z portalu wysokienapiecie.pl kilka dni temu zauważył, że w sieci pojawiły się ogłoszenia oferujące „ekogroszek gumowy”. Ekspert nie ma wątpliwości, że choć nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z paliwem opałowym, to w praktyce są to po prostu odpady.
Takiego kombinowania będzie więcej i to na dużą skalę. Nie zdziwiłbym się, gdyby w składach pod ladą również sprzedawano tego typu „paliwa”. Sytuacja jest bardzo trudna. Ludzie będą potrzebowali ogrzać swój dom, a na razie właściciele składów opału nie mają im czego sprzedać. Wiele osób nie będzie też stać na opał — mówi w rozmowie z money.pl Bartłomiej Derski.
Według niego najbardziej zdesperowani będą się chwytać wszystkiego, aby zapewnić sobie ogrzewanie zimą.
— Już słychać, że wraca zjawisko tworzenia paliwa z butelek plastikowych napchanych trocinami. Jeżeli zima będzie w tym roku mroźna, to skala może być większa. Jak duża? To się dopiero okaże — przekonuje ekspert.
Drony będą pomagać w walce z paleniem odpadów
Waldemar Forysiak, zastępca komendanta Straży Miejskiej Wrocławia, przyznaje, że choć sezon grzewczy jeszcze na dobre się nie rozpoczął, to już są pierwsze zgłoszenia mieszkańców, którzy są zaniepokojeni, czarnym dymem u sąsiadów.
— Ludzie dzwonią i proszą o interwencję, kiedy widzą kłęby czarnego dymu w pobliżu. Takich zgłoszeń mamy już trochę, a pewnie będzie ich coraz więcej. Spodziewamy się, że zwłaszcza osoby starsze i te mniej majętne będą próbowały spalać w piecach niekonicznie to, co jest dozwolone — mówi w rozmowie z money.pl funkcjonariusz.
Wrocławska straż miejska wie już, jak daleko sięga inwencja ludzka. Wspólnie z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej sprawdziła, czym w piecach palą wrocławianie.
— Wyniki były zatrważające. Były tam odpady w postaci plastikowych butelek, kości zwierzęcych, mebli lakierowanych, butelek po mleku. Niektórzy spalają także przepracowany olej — wylicza dla money.pl Waldemar Forysiak.
Zastępca komendanta straży miejskiej nie ma wątpliwości, że te zjawiska tej zimy mogą się tylko nasilić i przypomina, że palenie odpadami jest nielegalne i grozi za to kara.
— Za palenie w piecu odpadami grozi mandat w wysokości do 500 zł. Jeżeli osoba w sposób rażący narusza obowiązujące przepisy, to możemy także złożyć wniosek o ukaranie do sądu. Tam już można otrzymać grzywnę w wysokości 5 tys. zł — tłumaczy zastępca komendanta wrocławskiej straży miejskiej.
Forysiak ostrzega także, że strażnicy nie będą odpuszczać i zamierzają jesienią oraz zimą zwiększyć kontrole na wrocławskich osiedlach. Pomagać im w tym będą drony.
Po namierzeniu miejsca emisji, dron za pomocą specjalnej rurki zasysającej powietrze pobiera próbki do badania. Zainstalowane czujniki błyskawicznie określają zawartość niebezpiecznych substancji m.in. formaldehydu i cyjanowodoru, których obecność może świadczyć o spalaniu odpadów lub niewłaściwej jakości paliwa.
Alarm smogowy: spalanie odpadów zabija
Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego przestrzega przed kupowaniem pseudo paliwa nazywanego ekogroszkiem czy pelletu wykonanego z płyt meblowych.
Spalanie takich odpadów w instalacjach do tego nieprzystosowanych może być bardzo poważnym zagrożeniem dla życia i zdrowia. Pamiętajmy, że w naszym kraju smog zabija co roku 50 tys. osób. To olbrzymia tragedia — mówi money.pl ekspert.
Dodaje, że Polska jest jednym z dwóch krajów Unii Europejskiej, w których na przestrzeni lat nie zmalała, tylko wzrosła liczba ofiar smogu.
Dolnośląski Alarm Smogowy od lat stara się uświadamiać, że oddychanie zanieczyszczonym powietrzem rodzi bardzo niekorzystne konsekwencje dla naszego zdrowia.
Co nas truje? — Zawieszone w powietrzu trujące związki, które pozostają np. po spalanych odpadach. Są bardzo toksyczne dla naszego krwioobiegu. Zanieczyszczone powietrze to obok złego jedzenia i spadku genetycznego podstawowe przyczyny raka — nie tylko płuc, ale też innych organów — przekonuje DAS.
Krzysztof Smolnicki mówi, że biorąc pod uwagę trudną sytuację, już teraz powinniśmy myśleć nad rozwiązaniami. — Nie warto palić odpadami, ale warto oszczędzać i np. obniżyć temperaturę w pomieszczeniach o 2 stopnie. Analizy pokazują, że tylko takie działanie może przynieść oszczędności od 10 do 12 proc. — przekonuje ekspert.
money.pl