Politycy PiS mówią to otwarcie: boimy się jesieni i zimy

niezalezny-dziennik-polityczny
Jeśli kryzys będzie poważny i utrzyma się dłużej, to nasz los może być marny. Wciąż trzyma nas bezrobocie, które nie rośnie, ale i to może się zmienić – mówi ważny polityk PiS. Partia analizuje sytuację na rok przed wyborami.

– Bałem się sytuacji z węglem, ale dziś jestem bardziej spokojny. Myślę, że jakoś sobie poradzimy, są różne perturbacje, ale na końcu węgiel dotrze do tych, którzy go potrzebują – przewiduje nasz rozmówca. Nieoficjalnie przyznaje, że w partii jest jednak lęk przed jesiennym i zimowym chłodem. – Wzrost cen energii, cen gazu dotyka już wszystkich, kłopoty z produkcją dwutlenku węgla, inflacja wciąż ponad przewidywania, z którą pewnie dojedziemy do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, chociaż mam nadzieję, że nie będzie już dwucyfrowa, to wszystko jest wielkim wyzwaniem – mówi polityk PiS.

Jego zdaniem, „jeśli ludzie zaczną się buntować, wychodzić na ulicę, staną przedsiębiorstwa, zgasną światła, to PiS może mieć ogromne kłopoty”. – W rządzie nie ma długofalowej polityki, w jednym resorcie przygotowują rozwiązania dla klientów indywidualnych, ale dopiero w innym ktoś mówi o publicznych instytucjach, jak np. szpitale. Węgiel też do nas płynie, ale potem pociąg stoi w korku, a dystrybucja się opóźnia. To jest taka codzienność, na której możemy polec – ocenia polityk PiS z Nowogrodzkiej.

Zauważa, że „wciąż dobrą informacją jest bezrobocie, które nie rośnie gwałtownie”. – Oczywiście to też może się zmienić, wszystko jest ze sobą powiązane, firmy może jeszcze nie zwalniają, ale czy zatrudniają? – pyta retorycznie. Zauważa, że „wciąż nie ma pieniędzy z KPO”. – To jest naprawdę trudny dla nas czas, musimy nabrać pokory, zacisnąć zęby i jakoś przetrwać, ale przede wszystkim ulżyć ludziom, żeby kryzys był jak najmniej dotkliwy – dodaje.

PiS sprawdzi, czy zadziała dodatek węglowy

W oficjalnych komunikatach politycy obozu władzy zapewniają, że „robią wszystko”. Rzecznik rządu Piotr Müller obiecał dwa dni temu: „Nie dopuścimy do tego, żeby ceny gazu poszybowały tak wysoko, jak wynika to ze wzrostu cen hurtowych, bo to oznaczałoby gigantyczne podwyżki”. Zastrzegł jednak, że „to niemożliwe”, by podwyżki zrekompensować w pełni. – Trzeba to sobie jasno powiedzieć – stwierdził.

A rzecznik partii Radosław Fogiel zapewnił, że rząd będzie robił „nadal wszystko, tak jak do tej pory, żeby najpierw uchronić Polaków przed negatywnymi, ekonomicznymi skutkami pandemii”. I przypomniał o tarczach antyinflacyjnych. Wyliczył: – Obniżyliśmy podatki na paliwa, z niektórych zrezygnowaliśmy, obniżyliśmy VAT na żywność, zamroziliśmy taryfy na gaz dla odbiorców szczególnie wrażliwych.

Według naszych rozmówców władza bada, jak odpowiednie dodatki są postrzegane przez społeczeństwo. – Teraz czekamy na dane, jak zadziała dodatek węglowy 3 tys. zł – mówi nam polityk PiS.

Jednak nastroje społeczne są coraz gorsze. Jak podała miesiąc temu „Rzeczpospolita”, ocena sytuacji gospodarczej w Polsce jest gorsza niż na początku pandemii. A rząd Mateusza Morawieckiego jest najgorzej odbierany od siedmiu lat. Gazeta powołała się na badania zlecone przez kancelarię premiera.

wyborcza.pl

Więcej postów