Dziennikarz „Newsweeka” zaatakowany podczas pracy nad reportażem o weselu ministra Kaczmarczyka

Dziennikarz „Newsweeka” został zaatakowany podczas pracy nad reportażem o weselu ministra Kaczmarczyka. Właściciel gościńca, w którym odbyło się głośne wesele, zniszczył reporterowi sprzęt. Na miejscu interweniowała policja.

  Zdarzenie opisuje „Newsweek”.   Marcin Chłopaś stał na drodze publicznej i nagrywał z powietrza budynek „AD Gościńca w Czuszowie”. Była to część prac nad reportażem o głośnym weselu Norberta Kaczmarczyka, drogim prezencie dla wiceministra rolnictwa oraz miejscu, w którym odbyła się zabawa na 540 osób. Gdy dziennikarz „Newsweeka” kończył rejestrację, pojawił się przy nim właściciel domu weselnego, zabrał mu drona, którym nagrywał i popchnął dziennikarza tak, że sprzęt został uszkodzony.

Właściciel gościńca jest komendantem Ochotniczej Straży Pożarnej w Czuszowie, która w styczniu 2022 r. dostała 377 tys. 342 zł z Funduszu Sprawiedliwości zarządzanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Podczas uroczystości wręczania wielkiego czeku wykonane zostało zdjęcie, na którym widać komendanta w towarzystwie wiceministra rolnictwa  Norberta Kaczmarczyka  .

Kaczmarczyk, polityk Solidarnej Polski  Zbigniewa Ziobry  , niedawno zorganizował huczne wesele na ponad 500 osób, podczas którego młodzi dostali w prezencie ciągnik wart 1 mln 500 tys. zł. Impreza odbyła się w „AD Gościńcu w Czuszowie” należącym właśnie do komendanta OSP Czuszów. Nieco wcześniej w tym miejscu zorganizowane zostało spotkanie Solidarnej Polski, w którym uczestniczył Zbigniew Ziobro.

– Właściciel przybytku zaczął wypytywać, dlaczego latam nad jego działką bez jego zgody i bez jego zgody robię zdjęcia jego budynku – relacjonuje Chłopaś.

Na miejsce dziennikarz wezwał policję. Funkcjonariusze próbowali przekonać go do porozumienia się z właścicielem obiektu. Tez z kolei nie chciał mu oddać sprzętu bez skasowania nagranego materiału. Policjanci ostatecznie przekonali właściciela gościńca, by zwrócił sprzęt bez kasowania karty pamięci. Ten zrobił to, jednocześnie żądając od reportera deklaracji, że nagranie nie zostanie opublikowane. – Odpowiedziałem słowami, że nie zrobię nic niezgodnego z prawem, co jeden z policjantów głośno zinterpretował, jako obietnicę, że materiał nie ujrzy światła dziennego – mówi Chłopaś. Dodaje, że mężczyzna na koniec powiedział, że „następnym razem na policję nie będzie dzwonił”.

ONET.PL

Więcej postów