Gazem w skutego kajdankami mężczyznę. Ostry raport NIK o policji

Policjanci, którzy nadużywają przemocy przy zatrzymaniach, mogą liczyć na pobłażliwość przełożonych — wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarł portal tvn24.pl. Jeden z przykładów dotyczy mężczyzny, który po interwencji policji, musiał mieć amputowaną rękę. Brak konsekwencji służbowych to nie jedyny problem, którego dopatrzyli się kontrolerzy.
NIK postanowiła przyjrzeć się przypadkom użycia przymusu bezpośredniego przez funkcjonariuszy. Na 139 losowo wybranych sytuacji z całej Polski, w dziewięciu zdaniem kontrolerów mogło dojść do nieprawidłowości — podaje tvn24.pl.
Jedna z takich sytuacji miała miejsce na Śląsku. Mężczyzna w wyniku zatrzymania policji odniósł poważne obrażenia obu stawów łokciowych i musiał mieć założone opatrunki gipsowe. Doszło do zakażenia i lekarze amputowali mu jedną z rąk. Żaden z funkcjonariuszy biorących udział w zatrzymaniu nie poniósł odpowiedzialności służbowej.

Inny przypadek opisywany w raporcie miał miejsce w zachodniopomorskim Czarnkowie. Tam policjant użył gazu pieprzowego wobec mężczyzny, który leżał już na ziemi z rękami skutymi kajdankami. Skarga na funkcjonariusza trafiła do jego przełożonego, ten jednak nie widział konieczności wyciągania konsekwencji. Uznał to za „przypadek mniejszej wagi”.

Braki w szkoleniach, wyłączone kamery

Kontrolerzy przyjrzeli się też głośnej sprawie Bartka z Lubina, który w 2021 r. zmarł po zatrzymaniu przez policję. Zdarzenie bada prokuratura, ale raport NIK pokazuje wyniki wewnętrznego postępowania w policji. Według nich mundurowi zastosowali środki „adekwatne do sytuacji”. Podobnie w innej głośnej sprawie śmierci 29-letniego Łukasza z Wrocławia przełożeni funkcjonariuszy uznali, że ci użyli środków „współmiernych do sytuacji, jaką zastali na miejscu interwencji” — podaje tvn24.pl.

Raport NIK przytacza opinie ekspertów z zakresu medycyny, którzy zwracają uwagę, że zakładanie dźwigni na kończynę, czy uciskanie klatki piersiowej, może być śmiertelnie niebezpieczne dla osób odurzonych lub z zaburzeniami psychicznymi, które nie odczuwają bólu. Kontrolerzy uważają, że należy pilnie skoordynować pracę policjantów z ratownikami medycznymi w tym zakresie.

NIK zwraca również uwagę na problem ze szkoleniami w policji. W związku z pandemią COVID-19 liczba godzin szkolenia podstawowego została okrojona z 1123 do zaledwie 485. Mało który funkcjonariusz ma dostęp do kursu z użycia środków przymusu bezpośredniego. W 2019 r. przechodziło go 45 proc. chętnych. Rok później było to tylko 10 proc.

Kontrolerzy postulują też powszechne używanie kamer zainstalowanych na mundurach. W raporcie zwracają uwagę, że nawet jeśli funkcjonariusze je posiadają, zdarzają się przypadki ignorowania obowiązku ich uruchamiania.

tvn24.pl

Więcej postów

polub nas!