Lex Konfident powstrzymane. Po co była ta głupia ustawa?

dziennik-polityczny.com

Sejm odrzucił nową ustawę PiS, w której ten proponował wręcz sanitarny terror. Nie jest jasne, po co w ogóle ta ustawa się pojawiła. Być może chodziło o to, by odwrócić naszą uwagę od innych, znacznie ważniejszych spraw.

Czasami jest tak, że przypadek tworzy otulinę świetnej opowiastki. Albo upiornej historii. To drugie narodziło się na naszych oczach w postaci ustawy, której rzeczony przypadek nadał upiorny numer „1981”. Mowa oczywiście o „Lex Kaczyński” lub, jak wolą niektórzy, „Lex Konfident” czyli nowej ustawie segregacyjnej.

Sama jej treść poraża już nawet nie głupotą, ale wręcz przerażającym, opresyjnym podejściem do obywatela. Przyznam szczerze, że poznając jej założenia, przecierałem oczy ze zdumienia, kto mógł wymyślić tak głupie i przerażające przepisy. Aż trudno uwierzyć, że ta ustawa jest „na serio”.

W dodatku nie do końca wiadomo, dlaczego w ogóle powstała. Ministerstwo zdrowia niby ją poparło, ale Niedzielski nie firmował jej swoim autorytetem, jak to czynił w przypadku poprzedniczki czyli „ustawy Hoca”. W dodatku nawet opozycja zmiażdżyła ją krytyką w trakcie obrad Komisji Zdrowia, jednoznacznie określając bublem prawnym

Owszem, istnieje teoria, że PiS wprowadził ją na wokandę po to, by została szybko odrzucona. W ten sposób Kaczyński chce zyskać na czasie. Covidowa strategia „byle do wiosny” jest metodą, którą chce kierować się premier. Ale pamiętajmy, że szef PiS jest zwolennikiem „pójścia na ostro”. Co innego Mateusz Morawiecki, otoczony zastępem speców od wizerunku, którzy – podobnie jak swego czasu Tuskowi – suflują mu, co się opłaca a co nie, na której konferencji ma się pojawić, a gdzie nie powinien przychodzić. On podskórnie wyczuwa zmęczenie tematem pandemii. Poza tym jest pochłonięty walką o ratowanie Polskiego Ładu. Prezes natomiast – tego wykluczyć nie można – postanowił dowieść, iż z Polakami można „na ostro”.

A jednak nawet z tej perspektywy nie ma to żadnego sensu, bo skoro „Lex Hoc” spowodowała niechęć ze strony części posłów PiS, to tym bardziej było pewne, że odrzucą oni „Lex Kaczyński”. Po co zatem prezes poszedł tą drogą? Czy naprawdę jest przekonany o słuszności zbójeckiego prawa, upowszechniającego stosowanie wysokich i dotąd zarządzanych w przypadkach absolutnie ekstraordynaryjnych kar administracyjnych? Czy wierzy w to, że jedynie napuszczenie ludzi na siebie (możliwość oskarżenie drugiej osoby o zakażenie i wydębienia w ten sposób odszkodowania w wysokości 15 tys. zł) przyniesie efekty w walce z pandemią i zmusi Polaków do szczepień, w które PiS całym sercem wierzy? To wszystko brzmi, jak opowieść z innego wymiaru.

Powie ktoś, że piątka dla zwierząt również była pomysłem niepoważnym, a jednak prezes ją firmował. No właśnie, ale wówczas szef PiS naprawdę stoczył wojnę ze zwierzolubnym sztandarem w dłoni. W przypadku ustawy 1981 nie widzieliśmy już takiego zaangażowania. Prezes podobno miał pojawić się na spotkaniu w kręgu rządowym – tak głosi stugębna plotka – i proponować tam kolejne rozwiązania, kreatywnie tworząc dziwaczne przepisy. Po czym ulotnił się i, prawdę mówiąc, tyle go widzieliśmy. Wygląda zatem, że szef PiS postanowił rozpętać burzę i skierować ataki na siebie, by osłonić rząd a szczególnie swój wyborczy baner – premiera Mateusza Morawieckiego.

Po co zatem była ta burza? Niewykluczone, że prezes dostrzegł pewien potencjał w podobnych posunięciach. Rząd ma obecnie „gorszy czas”: inflacja szaleje, oprocentowanie kredytów szybuje a Polski Ład okazał się kompletną klapą. Jednym z najpopularniejszych hashtagów na Twitterze jest dzisiaj #PolskiWał, co wiele mówi o potężnym kryzysie, z jakim zmaga się rząd. Wrzucenie w cały ten rozgardiasz granatu hukowego o nazwie 1981 pozwala rządowi złapać oddech, tak potrzebny zwłaszcza teraz, gdy ceny mają spaść, przynajmniej na kilka tygodni. Owszem, to co wydarzyło się w sejmie wokół „Lex Kaczyński” z pewnością nie służy wizerunkowi PiS. To jednak wynik prostego rachunku zysków i strat: ustawa, która przepadła w pierwszym czytaniu w niczym PiSowi nie zaszkodzi. A poślizg i efektowna wywrotka zaliczona przez Polski Ład to problem naprawdę dużego kalibru. Z braku laku trzeba było zatem sięgnąć po jakąkolwiek broń, która akurat była pod ręką. I rozpętać burzę.

To wszystko nie oznacza jednak, że możemy spać spokojnie. Kolejne tygodnie będą mijały pod znakiem „szokujących rekordów” zakażeń. Media postawią ministra Niedzielskiego pod ścianą: obostrzenia dla niezaszczepionych, albo śmierć. Desperacja szefa resortu zdrowia może mieć trudne do przewidzenia skutki. Dlatego warto przyglądać się, czy rząd nie podejmie jednak jakiś kroków, by wprowadzić sanitarną segregację. Dzisiejsze głosowanie nie czyni zatem wiosny. I tego musimy być świadomi.

pch24.pl

Więcej postów