Co robi WOT na granicy? „Sprawdza się do sesji zdjęciowych”

Na polsko-białoruskiej granicy wciąż stacjonują setki żołnierzy

Na polsko-białoruskiej granicy wciąż stacjonują setki żołnierzy. Zdjęcia i filmy ze strefy przygranicznej pokazują, że służbę pełnią tam m.in. żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Czym dokładnie zajmuje się WOT? Jeden z naszych rozmówców z 12. Brygady Zmechanizowanej przekonuje, że żołnierze-ochotnicy najlepiej wychodzą na zdjęciach.

Szturm migrantów na granicę w ostatnich dniach nieco zelżał. W pasie przy granicy z Białorusią wciąż dochodzi jednak do incydentów, z którymi muszą mierzyć się polskie służby. Funkcjonariuszy SG wspierają żołnierze Wojska Polskiego.

Część migrantów przemieściła się lub przemieszcza w stronę Ukrainy. Część powoli opuszcza Białoruś. A nad Europę nadciąga zima. Okazuje się, że daje się ona we znaki także naszym służbom. Żołnierze, którzy stacjonują na granicy skarżą się na polowe warunki.

Sami doszczelniamy namioty wszelki możliwymi sposobami. Okopujemy je ziemią, wejście do namiotu uszczelniamy kocem – przyznaje w rozmowie z o2 jeden z żołnierzy wojsk operacyjnych z 12. Brygady Zmechanizowanej.

Sporym problemem mają być także rotacje. Pojawiają się bowiem rozbieżności pomiędzy zapowiedziami dowódców, a tym, jak wygląda to w rzeczywistości.

W tej chwili żołnierz na granicy spędza od 4 do 7 tygodni. Przełożeni przed wyjazdem mówią o 2-3. Żołnierze są sfrustrowani faktem, że mimo wcześniejszych zapewnień, nie mogą zjechać do domu. Jesteśmy oszukiwani, a na odprawach przełożeni oszukują swoich wyższych przełożonych, że wszystko sprawnie działa – podkreśla nasz rozmówca.

Żołnierze WOT z dala od granicy? „Działają na tyłach jednostek operacyjnych”

Do pilnowania strefy przygranicznej przydzielono także m.in. oddziały WOT. Ich obecność w tym miejscu chętnie akcentuje MON. Wydaje się jednak, że żołnierze WOT pełnią służbę z dala od samej granicy.

Od kiedy tu jeżdżę nigdzie nie spotkałem żołnierzy WOT-u. Z tego co mi wiadomo zostali przeznaczeni do działań na tyłach jednostek operacyjnych. Natomiast sprawdzają się do sesji fotograficznych – dodaje nasz rozmówca.

Bóbr, pies i Grot. Mitologia z pogranicza

Dookoła operacji granicznej narosło wiele historii, mitów i opowieści iście anegdotycznych. Jedną z nich jest powtarzana przez żołnierzy wojsk operacyjnych historia o bobrze i nadgorliwej żołnierce WOT, która pewnego razu udała się do lasu za potrzebą. Kiedy usłyszała niespodziewany szelest, miała wystrzelić w ciemność serię z karabinu. Po fakcie okazało się, że źródłem odgłosów był… bóbr. Zwierzę, jak mówią o2.pl wojskowi, miało zginąć.

Czy to prawda? MON przekonuje, że wśród żołnierzy WOT nie doszło do niekontrolowanego otwarcia ognia.

Wśród żołnierzy WOT nie odnotowano przypadków niekontrolowanego wystrzału – brzmi odpowiedź na nasze pytania, wystosowana przez Centrum Operacyjne MON.

Historia weszła do kanonu opowieści, powtarzanych przez żołnierzy znad granicy. Dużo mniej humorystyczna była inna historia, dotycząca zgubienia przez jednego z wojskowych służbowej broni. Podobnie jednak jak w przypadku niesławnej „operacji bóbr”, MON twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca.

Inną z opowieści przytacza z kolei znajomy żołnierz WOT z północy Podlasia. Opowiada, jak pewnego razu znaleźli po polskiej stronie granicy rodzinę z psem. Rodzina trafiła do ośrodka, pies – do schroniska. Żołnierz opowiada, że pies – nadzwyczaj zadbany i doskonale wyszkolony – reagował tylko na polecenia wydawane przez mężczyzn, ignorując zupełnie głos kobiecy.

Na moje oko, oni tego psa dostali od Białorusinów – mówi nasz rozmówca.

Żołnierz skarżył się także na wydawane im karabinki GROT. Przekonuje, że choć flagowy produkt MON ma szansę być dobrą bronią, to na razie nie jest pozbawiony wad, a on wolałby jednak używać sprawdzonego przez lata Beryla. Dookoła GROT-a wybuchła prawdziwa burza, gdy Onet opisał wady broni, które jednak są usuwane w nowszych wersjach przez Fabrykę Broni Łucznik w Radomiu, co komunikowała fabryki.

Na pewno nie jest idiotoodporny, ale na szczęście nowsze wersje są lepsze – kończy żołnierz.

WOT a wojska operacyjne

Nie zmienia to faktu, że WOT mocno działało w sferze informacyjnej. Doszło na tym tle do nieporozumień między terytorialsami a żołnierzami operacyjnymi. Przez długi czas MON nie ujawniał informacji, że na granicy są m.in. spadochroniarze z 6. Brygady Powietrznodesantowej. To oni często pojawiali się na zdjęciach udostępnianych w mediach społecznościowych WOT. Wywołało to złość „spadakowców”.

Operacyjni skarżyli, że żołnierze WOT często „wożą się” na plecach wojskowych z regularnych jednostek. Nie jest tajemnicą, że MON mocno promuje Wojska Obrony Terytorialnej.

Nasi rozmówcy przekonują, że „Terytorialsi” zajmują się głównie zabezpieczeniem tyłów, niekoniecznie patrolując sam teren pasa granicznego. Jaka jest prawda? Odpowiedź Centrum Operacyjnego MON nie jest w tym zakresie jednoznaczna.

Obecnie żołnierze WOT pełnią patrole na granicy wzdłuż rzeki Bug oraz na granicy strefy stanu wyjątkowego. Prowadzą również rozpoznanie obrazowe bezpośrednio na granicy polsko-białoruskiej – brzmi odpowiedź MON.

To prawda, WOT dysponuje bezzałogowcami, niezbędnymi do takich działań. Zastanawiający jest jednak fragment o „granicy stanu wyjątkowego”. Wydaje się to oznaczać, że terytorialsi faktycznie nie patrolują samego pasa granicznego.

o2.pl

Więcej postów