Wygląda na to, że również dla rolników wprowadzenie stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią ma swoje przykre konsekwencje. Po pierwsze, myśliwi nie mogą prowadzić odstrzału dzików, więc ASF ma ułatwione rozprzestrzenianie się. Pojawiły się też poważne komplikacje z szacowaniem szkód łowieckich. Po drugie, okazuje się, że wojsko i służby administracji państwowej podczas budowy płotu i patrolowania terenu… niszczą rolnikom pola i łąki. Kto za to zapłaci? Chętnych nie widać, bowiem nie przewidziano żadnych rekompensat za straty…
– W związku z budową płotu i działaniami polskich służb przy wschodniej granicy rolnicy zgłaszają szkody wyrządzone głównie przez wojsko. Ciężkie sprzęty jeżdżą po polach i łąkach w tamtej strefie i nikt nie rekompensuje rolnikom strat. A niektórzy naprawdę mają mocno zniszczone łąki. Pola też, ale pole da się jeszcze zaorać, jeśli nic nie jest na nim posiane. A łąki trzeba rekultywować i na nowo odsiewać – wyjaśnia w rozmowie z nami Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej.
Rolników jak zwykle pominięto…
W związku z tą sytuacją Podlaska Izba Rolnicza podjęła rozmowy z wojewodą podlaskim Bohdanem Paszkowskim i Mirosławą Jaroszewicz-Łojewską, dyrektorką Wydziału Rolnictwa i Środowiska PUW w Białymstoku. Przedstawiciele rolników zaalarmowali wojewódzkie władze, że w projekcie rozporządzenia dotyczącego rekompensat za wprowadzenie stanu wyjątkowego nie ma mowy o odszkodowaniach dla rolników za zniszczenia. Oczywiście, minister rolnictwa Grzegorz Puda obiecywał, że każdy rolnik, który ucierpi ze względu na stan wyjątkowy, otrzyma wsparcie od państwa. Ale póki co słowa te nie mają odzwierciedlenia w regulacjach prawnych.
– Liczymy na to, że wojewoda Paszkowski, który jest przychylny rolnikom, pomoże nam w tej sytuacji. Pismo z apelem o objęcie pomocą rolników poszkodowanych w wyniku stanu wyjątkowego wyślemy także do ministra Grzegorza Pudy – zapowiada wiceprezes Siniło.
Myśliwi nie chcą szacować szkód, a mogą…
W związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego pojawił się także problem dotyczący szkód łowieckich. Otóż myśliwi nie chcą ich szacować, zasłaniając się przepisami zabraniającymi przemieszczania się w strefie objętej obostrzeniami.
– Koła łowieckie nie chcą szacować strat wyrządzonych przez dziki czy jelenie, bo tłumaczą, że nie mają prawa wejść na teren gospodarstwa. Ale z informacji od wojewody podlaskiego wynika, że jak najbardziej mogą, bo pełnią obowiązki służbowe – podkreśla Siniło. I rzeczywiście, dyrektor Jaroszewicz-Łojewska wyjaśniła Izbie oficjalnie, na piśmie, że myśliwi wykonując swoją prace, nie podlegają zakazowi przemieszczania się.
– Przedstawiciele kół łowieckich zapewniają obsługę urzędu administracji publicznej, gdyż w szacowaniu szkód działają z przedstawicielami wojewódzkiego ośrodka doradztwa rolniczego – zaznaczyła Jaroszewicz-Łojewska.
Podlaska Izba zaznacza jednak, że jeśli myśliwi nadal będą uchylać się od wyceniania strat, wówczas wystąpi o pokrycie szkód przez Skarb Państwa.
Co to jest stan wyjątkowy?
Stan wyjątkowy to jeden z trzech stanów nadzwyczajnych (stan wojenny, stan wyjątkowy, stan klęski żywiołowej) wprowadzanych w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające. Może oznaczać zakaz przemieszczania się i nakaz pozostania w domach, może też regulować dostęp do usług i produktów. W Polsce obowiązuje do końca września w trzykilometrowym pasie przy granicy z Białorusią. Zasięgiem obejmuje 182 miejscowości na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Wszystko wskazuje jednak na to, że zostanie przedłużony nawet o dwa miesiące.