Liderka Bajmu zatrzymana za jazdę po alkoholu

Łatwość, z jaką zapominamy osobom publicznym jazdę po alkoholu, jest niepokojącym objawem tego, jak bardzo Polacy bagatelizują ten problem. Jesteśmy głęboko pogodzeni z tym, że tak po prostu jest: ludzie piją i jadą.

W 2019 r. policja zatrzymała 111 tys. osób prowadzących samochód pod wpływem alkoholu. Były to kolejne z rzędu statystyki pokazujące, że liczba pijanych kierowców rośnie. Jazda po kieliszku jest głęboko zakorzeniona w naszej kulturze. Nic nie pokazuje tego lepiej niż sytuacja, gdy za jazdę po pijanemu zostanie zatrzymany ktoś sławny.

Beata K., wokalistka popularnego zespołu, została zatrzymana w nocy 1 września. W wydychanym powietrzu miała dwa promile alkoholu. Teoretycznie grozi jej za to do dwóch lat więzienia, choć mało prawdopodobne, by trafiła za kratki. W takich przypadkach kierowcy zwykle dostają wyrok w zawieszeniu, kieruje się ich na prace społeczne i tracą prawo jazdy. Sama wokalistka po początkowym milczeniu przeprosiła w social mediach, że zawiodła fanów. Na wszelki wypadek pod przepraszającym wpisem na Instagramie wyłączono możliwość komentowania.

Niezależnie jednak od tego, jak oburzeni byliby jej wielbiciele, mechanizm wychodzenia gwiazd z takiego kryzysu wygląda zwykle podobnie. Zaraz po pojawieniu się informacji nabierają wody w usta. Przez chwilę nie kontaktują się z nikim, agenci wyłączają telefony. Potem pojawiają się przeprosiny i wyjaśnienia. Może się okazać, że ktoś wypił po imprezie i zbyt wcześnie wsiadł do auta albo że był zestresowany. Albo wyznaje, że zachował się głupio. Elementem przeprosin jest zapewnienie, że poniesie się konsekwencje swojego czynu. Przeprasza się przede wszystkim fanów i wielbicieli, których się zawiodło. Sami fani zwykle wypuszczą do sieci kilka memów, które co prawda są złośliwe, ale też łagodzą trochę poczucie, że stało się coś niedopuszczalnego.

Jazdę pod wpływem łatwo się wybacza
Co potem? Tabloidy krążą zwykle przez jakiś czas wokół sprawy, ekscytując się rozprawami sądowymi czy wyszukując zdjęcia, jak pozbawiona prawa jazdy gwiazda wsiada do taksówki, jedzie jako pasażer itd. Potem już tylko wyrok i… NIC. Wyroki, które dostają w Polsce gwiazdy za jazdę po pijanemu, są mało ekscytujące. Tu prace społeczne, tam utrata prawa jazdy, więzienie w zawieszeniu zdarza się rzadko. Można powiedzieć: i dobrze, ostatecznie nikt nie powinien być sądzony surowiej tylko dlatego, że jest sławny. Niepokój budzi jednak nie tyle wymiar kary, ile to, co z gwiazdami dzieje się później.

Zaglądając na listy osób, które przyłapano na jeździe po pijanemu, przekonamy się, że nie przekreśliło to niczyjej kariery. Nie przełożyło się nawet na dłuższą przerwę. Szybko znajdowało się miejsce w serialu, na koncercie, w konferansjerce. Wiele jest powrotów i pewności, że jest jeszcze dla nich miejsce w życiu publicznym. Nie wydaje się także, by wiara, że wielbiciele wybaczą, była zbyt optymistyczna.

Jazda pod wpływem nadal jest przewinieniem, które wybaczamy łatwo. Dla kariery takie wydarzenie ma zaskakująco niewielkie konsekwencje. Można potem wciąż występować w serialu, grać w filmach, nagrywać płyty. Fani może i są zawiedzeni, ale tylko przez chwilę. Potem sprawa przycicha, i to do tego stopnia, że po latach przypominanie o niej traktuje się jako nieprzyjemne wyciąganie brudów, grzebanie w czyjejś przeszłości itp. Jasne, zdarza się, że jazda po pijanemu wiąże się z problemem alkoholowym i wtedy wracanie do przeszłości istotnie można uznać za problematyczne. Ale w wielu przypadkach to przewinienie, o którym nie powinniśmy tak łatwo zapominać.

POLITYKA.PL

Więcej postów