Prezydent płaci doradcom krocie, ale nie wiadomo za co

Prezydent płaci doradcom krocie

Zarabiają krocie, ale zupełnie nie wiadomo, za co płaci im prezydent. Etatowi doradcy Andrzeja Dudy (49 l.) mają błogie życie. Podpowiadają głowie państwa za pensję, o której zwykły Polak mógłby tylko pomarzyć, a efektów ich pracy nie widać. Co trzeba umieć, by zarabiać u prezydenta nawet 11 tys. złotych miesięcznie?

Szeptanie do ucha pierwszego obywatela ma same zalety. Nie trzeba pędzić na ósmą do biura. Wystarczy – jak poinformowano nas w kancelarii – że doradca zajmie stanowisko, przedstawi poglądy i poinformuje o swoich opiniach prezydenta.

Choć podszeptywacze pracują za publiczne pieniądze, ich działania są owiane tajemnicą. Trudno znaleźć jakikolwiek ślad działalności prezydenckich doradców. Dlaczego? Okazuje się, że praca doradcy nie wymaga przygotowywania pisemnych opracowań, opinii czy projektów ani innych dokumentów, które można rejestrować. – Doradzać można zgodnie z wykształceniem, doświadczeniem i zainteresowaniami – informuje nas biuro prasowe prezydenta.

Według NIK wydatki na wynagrodzenia dla pracowników prezydenta wyniosły w 2019 roku ponad 53 mln zł, a przeciętna miesięczna pensja 10,6 tys. zł.

Co najlepsze, nasz prezydent nie ma tylko dwóch czy trzech doradców. To cały sztab ludzi:

Paweł Czerwiński, dyplomata,

Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolożka

Paulina Malinowska-Kowalczyk, dziennikarka, tłumaczka, nauczycielka

Piotr Nowacki, nauczyciel akademicki, trener narciarstwa

Irena Zofia Romaszewska, zasłużona opozycjonistka, współpracowała z KOR i „Solidarnością”

Marek Rymsza, socjolog

Łukasz Rzepecki, prawnik i były poseł PiS

Paweł Sałek, były wiceminister środowiska

Anna Surówka-Pasek, prawniczka

Andrzej Waśko, literaturoznawca

FAKT.PL

Więcej postów