Alternatywa dla Niemiec zaprosiła do Bundestagu zwykłych ludzi, którzy są niezadowoleni z działań rządu Angeli Merkel. Niemieckie lewicowe elity nie kryły furii, że ktoś śmie im robić zdjęcia i zadawać pytania.
Politycy prawicowej Alternatywy dla Niemiec wpuścili do parlamentu gości. Byli to niezadowoleni z obostrzeń i działań rządu zwykli Niemcy.
Goście zaczęli robić zdjęcia i nagrywać jak zachowują się parlamentarzyści. Zadawali też pytania… a według obozu rządzącego obrażali ich polityków i „wywierali presję”.
Okoliczności były dla obozu Merkel i lewicy niewygodne. Dyskusja w Bundestagu dotyczyła bowiem ustawy o ochronie przed infekcjami – czyli kwestią obostrzeń.
Niemców do Bundestagu wpuścili posłowie Udo Hemmelgarn, który od razu się do tego przyznał, oraz Petr Bystron i Hansjörg Müller.
Socjaldemokrata Florian Pronold w rozmowie ze stacją telewizyjną ntv oczekuje, że posłowie prawicy zostaną ukarani. Wcześniej Bundestag, ze względu na „bezpieczeństwo i porządek podczas obrad”, uchylił przepis zezwalający deputowanym na zapraszanie do sześciu gości bez obowiązku wcześniejszego zgłaszania ich obecności w gmachu parlamentu.
Niezadowolony z obrotu sytuacji jest m.in. minister gospodarki Peter Altmaier, który poczuł się obrażany przez pewną kobietę. Lewica nie kryje wściekłości.
– Miałem nadzieję, że w Bundestagu nigdy nie dojdzie do czegoś podobnego – powiedział poseł Pronold. Dodał, że polemiki są dozwolone tylko na sali obrad z udziałem posłów, „ale nie z udziałem jakichkolwiek awanturników, ani prawicowych radykałów, którzy zostali tu przemyceni”.
Oburzeni byli też liberałowie. – Jestem członkiem Bundestagu od 30 lat, ale jeszcze nigdy nie przeżyłem czegoś takiego – powiedział wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Kubicki z partii FDP.