Paląc książki palimy rozum. Polski Kościół Katolicki opanował religijny analfabetyzm

Następnym razem kiedy Polacy będą chcieli odczuwać cywilizacyjną wyższość nad „fanatycznym islamem” powinni pamiętać o jednym wstydliwym fakcie. Ostatnią organizacją, która przed polskimi księżmi paliła książki było Państwo Islamskie.

31 marca 1689 lat temu na rynku w Warszawie przed tłumem gapiów i ku wielkiej satysfakcji kleru kat uroczyście spalił traktat filozofa, byłego jezuity Kazimierza Łyszczyńskiego „O nieistnieniu Boga” (łac. De non existentia Dei). Z liczącego 265 kart tekstu, który kończył się stwierdzeniem: „Ergo non est Deus” (pol. A zatem Boga nie ma) zachowały się zaledwie fragmenty. Po spaleniu dzieła autora wywleczono za mury miasta, gdzie kat wyrwał mu język, obciął usta, którymi bluźnił, odrąbał rękę którą śmiał traktat napisać – by na koniec umęczonego nieszczęśnika ściąć i jego ciało spalić żywcem na stosie.

Być może Heinrich Heine wypowiadając słynne zdanie – „tam gdzie palą książki, będą wkrótce palić ludzi” – miał przed oczyma męczeńską śmierć Łyszczyńskiego. Znamienne jest, że wyrok egzekucji na heretykach pokroju Łyszczyńskiego, Giordano Bruna i Jusa Husa wykonywała ta sama osoba, która podkładała ogień pod ich księgi.

Jest gorzkim chichotem historii, że dokładnie – co do dnia! – 330 lat później, w niedzielę, publiczne palenie książek urządzili diecezjalny egzorcysta z Gdańska ksiądz Jan Kucharski i znany ewangelizator ksiądz Rafał Jarosiewicz. Na stos rzucono między innymi „Harry’ego Pottera” pióra J.K. Rowling, sagę „Zmierzch” amerykańskiej pisarki Stephenie Meyer, maskę z Afryki, parasolkę „Hello Kitty” oraz figurkę hinduskiego bóstwa.

Według zapewnień wymienionych księży i ich akolitów sprawcy tego widowiska, czynu tego dokonali, gdyż chcieli być „Wierni Słowu.” Akcję okraszono na profilu Fundacji SMSzNieba hasztagiem „hajcujemy”. W ramach misji edukacyjnej kościoła i prawidłowego kształtowania postaw moralnych w spektaklu palenia książek uczestniczyły dzieci. O dokonaniach obu księży było głośno na drugi dzień między innymi w BBC News, „Guardianie” „Washington Post”, „New York Times” i za zachodnią granicą.

Jak tłumaczy się fanatyk

Palenie książek, których treść przerasta intelekt podpalaczy to nic nowego. Występy księży Kucharskiego i Jarosiewicza wpisują się we wzorzec znany historii. Swojego czasu Bibliotekę w Aleksandrii spalił kalif Omar mówiąc, że wszystko co ludziom potrzeba zapisano w Koranie – resztę można spalić. Po tych śladach stąpali niestety chrześcijanie wszystkich obrządków (katolicy, prawosławni, protestanci) oraz władcy świeccy. Również Mao Zedong wprowadzając Rewolucję Kulturalną w Chinach, kazał niszczyć każdą książkę niepopierającą propagandy partii. A następnym razem, kiedy Polacy będą chcieli odczuwać cywilizacyjną wyższość nad „fanatycznym islamem”, powinni pamiętać, że ostatnią organizacją, która przed polskimi księżmi publicznie paliła książki było Państwo Islamskie.

Jak każdy fanatyk ksiądz Jarosiewicz tłumaczył, że wypełnia przekaz Boży. Jego ciemnotę i barbarzyństwo usprawiedliwiać ma przywołany przez niego werset z Księgi Deuteronomium (Powtórzonego Prawa) 7:25 nakazujący niszczyć wyobrażenia bożków.

Oczywiście, gdyby ksiądz chciał być naprawdę „wierny Słowu” powinien też spalić ornat uszyty z mieszanej tkaniny w który był ubrany. Księga Kapłańska 19:19 takie przestępstwo wszak uznaje za równą obrzydliwość co stosunek między dwoma mężczyznami. Czy ksiądz Jarosiewicz bierze to pod uwagę? Księży nie skłania też do refleksji inny przepis Księgi Powtórzonego Prawa 5:8-10 który kategorycznie zakazuje czynić sobie jakiejkolwiek podobizny Boga. Tymczasem na zdjęciach widać, że książki do spalenia zebrano w kościele tuż obok obrazów przedstawiających Matkę Boską i Jezusa. Całe szczęście, że księża nie byli aż tak „wierni słowu” i nie dorzucili do ogniska ich podobizn.

Sytuacja z minionej niedzieli wpisuje się w religijny analfabetyzm, który rozpanoszył się ostatnio nad Wisłą. Palimy nie tylko książki – ale zaczynamy wierzyć w diabły, opętania, magię – zupełnie jak w czasach „nocy saskiej.” Nie tak dawno ksiądz doktor Paweł Murziński w trakcie jednego z kazań poruszył problem noszenia spodni przez kobiety. Powołując się na Księgę Powtórzonego Prawa, postawił tezę, że ,,noszenie spodni przez kobiety jest obrzydliwością w oczach Pana”. Ksiądz doktor dokonał przenikliwej egzegezy tego zalecenia, stwierdzając, że upodabnianie się przez kobiety do mężczyzn, tak w stroju, uczesaniu, jak i podejmowania zawodów tradycyjnie przypisanych mężczyznom, to kryzys kobiecości – od której, jako ksiądz doktor teologii – jest przecież ekspertem. Wspomniany już ksiądz Rafał Jarosiewicz zabłysnął jakiś czas temu z apelem, by unikać tatuaży. Wyjaśnił, że w swojej praktyce znalazł zależność występowania tatuaży na ciele par z problemem bezpłodności. Księga Kapłańska mówi bowiem, żeby nie nacinać ciała.

Wyganiać demona salcesonem

W broszurze „Zagrożenia duchowe. Podstawy chrześcijańskiej walki duchowej” jej autor – egzorcysta, ksiądz Przemysław Sawa – widzi demona w ćwiczeniach judo, karate, nie zaleca też podśpiewywania popularnego utworu „Makumba”. Ksiądz Michała Olszewski zupełnie na poważnie opisuje kazus młodej dziewczyny, z której wyganiał salcesonem ducha wegetarianizmu. Olszewski to nie byle kto. Pełni funkcję rzecznika Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji. W trakcie rekolekcji opowiada że dostaje esemesy od diabła, by zaraz przejść do tematów związanych z kłamstwem smoleńskim. Wśród egzorcystów jest to niewątpliwie egzemplarz kolekcjonerski.

Najbardziej szokujący wydaje się nam jednak doświadczenie ojca Karola Adamowicza, egzorcysty w Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Radecznicy, który w jednej z „Rozmów z egzorcystami” (Warszawa 2016 r., Wydawnictwo Monumen) opowiadał o egzorcyzmie na sześciomiesięcznym Patryku. Dziecko płakało, w czym ksiądz dopatrzył się działania czarownicy. Na tym tle nie dziwią słowa innego duchownego, księdza Piotra Glassa, który postawił tezę, że na kościół przypuścił atak „demon intelektu.”

Można się z wyżej przytoczonych przykładów oczywiście się zaśmiewać. Nam nie jest do śmiechu. Liczba egzorcystów nad Wisłą wzrosła w ostatnich dwudziestu latach z kilkunastu do stu pięćdziesięciu. W tym samym czasie, według badań, które nie tak dawno opublikowała Biblioteka Narodowa w 2018 roku, ani jednej książki w ciągu roku nie przeczytało 63 proc. rodaków. Z kolei według danych GUS Polacy piją coraz więcej. Reasumując: nie czytamy, pijemy więcej i mamy wysyp egzorcystów, którzy nas bronią przed „demonem intelektu.”

Na koniec chcielibyśmy przytoczyć słowa z piosenki z „Kabaretu Olgi Lipińskiej” jeszcze z 1995: „Od fanatyzmu po idiotyzmy, głupstwo zatacza piekielne kręgi, jak piękny byłby świat bez charyzmy? Strzeżmy się ludzi jednej księgi.”

KAZIMIERZ BEM

Więcej postów