Generał Ben Hodges: Żołnierze US Army w Polsce znaleźli prawo jazdy w chipsach

W internetowym slangu funkcjonuje takie powiedzenie: „znaleźć prawo jazdy w chipsach”. Tak właśnie opisał amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce Generał Ben Hodges. W rozmowie z „Wall Street Journal” Generał Ben Hodges przyznał na początku 2017 roku, że armii USA brakuje dokładnych informacji na temat infrastruktury w państwach, które w przeszłości należały do Układu Warszawskiego, a teraz są członkami NATO.

Kiedy do Polski dotarły siły pancerne z USA, przez media dosłownie zaczęły przetaczać się lawiny doniesień o kolejnych wypadkach i kolizjach z udziałem dzielnych chłopców przysłanych przez wujka Sama. Najgłośniejszym był wypadek na rondzie Fordońskim w Bydgoszczy w marcu 2017 roku. Wówczas kolumna transportująca czołg zderzyła się z samochodem osobowym. Podpalili bliski wschód, zabili Osamę i Saddama, ale pokonują ich polskie trasy szybkiego ruchu.

Dwa dni temu czytaliśmy o karambolu pod Gnojnikiem: „Na DK75 między Brzeskiem a Nowym Sączem w pobliżu małopolskiego Gnojnika doszło do karambolu trzech amerykańskich pojazdów wojskowych. Cztery samochody US Army zmierzały w kolumnie na Węgry” – donosiła lokalna prasa.

Mniej więcej w tym samym czasie pociąg wojskowy z amerykańskim sprzętem nie zmieścił się pod wiaduktem – tylko że w innej części kraju.

„Pociąg wojskowy z amerykańskim sprzętem jechał z Suwałk do Ełku, ale utknął pod Oleckiem (woj. warmińsko-mazurskie – red.) – zaczepił o krawędź wiaduktu górną częścią jednego z wagonów. Uszkodzona została skrzynia transportowanego samochodu wraz z ładunkiem. Żaden z żołnierzy ani obsługa pociągu nie odnieśli obrażeń. Przyczyny zdarzenia ma ustalić postępowanie powypadkowe” – czytaliśmy w niedzielę 24 marca.

Cofnijmy się w czasie. Wystarczy o miesiąc.

W niedzielę 24 lutego doszło do wypadku na A18. Bus z żołnierzami US Army zjechał z drogi i dachował. Samochodem podróżowało 7 osób. W wypadku poszkodowanych zostało 6 żołnierzy. Dwóch z nich jest w stanie ciężkim. Po przybyciu pierwszych zastępów strażacy potwierdzili, że samochód Renault Trafic wypadł z drogi, a poza pojazdem znajdowało się 7 osób, w tym 6 było poszkodowanych. Pierwszy Kierujący Działaniem Ratowniczym, prowadząc wstępną segregację, wytypował 2 poszkodowanych do podjęcia natychmiastowej pomocy ratującej życie, a 4 do udzielenia pomocy w dalszej kolejności.

A oto doniesienia lokalnego gnieźnieńskiego portalu z 28 lutego, czyli cztery dni po wypadku busa: „Do wypadku doszło w czwartek około godz. 17.00 na drodze pomiędzy Witkowem i Powidzem (woj. wielkopolskie – red.). W oplu, który dachował, znajdowało się dwóch amerykańskich żołnierzy. Przyczyny zdarzenia nie są dotąd znane”.

Styczeń? Może przynajmniej w styczniu obyło się bez żadnych sensacji? Ale gdzie tam.

„Kolejny wypadek wojsk amerykańskich. Ciężarówka uderzyła w drzewo. Tym razem w Wielkopolsce. Do wypadku doszło w niedzielę, 13 stycznia, po wypadnięciu ciężarówki z trasy w okolicy miejscowości Lipki w powiecie gnieźnieńskim”.

I tak było od samego początku, odkąd tu wjechali. 2017: 19 stycznia – stłuczka samochodu Hummer z ciężarówką, 21 stycznia – w rowie ląduje ciężarówka, a na drogę jak groch sypie się czołgowa amunicja. Na szczęście ćwiczebna. 24 stycznia – jadąca w kolumnie pojazdów amerykańska ciężarówka zjeżdża na przeciwległy pas i zderza się z cywilnym busem.

My wszystko rozumiemy. Rosja nie atakuje, to się chłopakom nudzi. To może niech w międzyczasie poćwiczą sobie manewry na placyku albo coś.

DAWID BLUM

Więcej postów

3 Komentarze

  1. Dlaczego amerykanie są nietykalni w polsce.Popełnili przestępstwo powinni odpowiadać przed sądem polskim.Chyba że okupantów to nie dotyczy.

Komentowanie jest wyłączone.