Jarosław Kaczyński nie od dziś znany jest z ogromnego przywiązania do swej rodziny. Szczególnie bliska więź łączyła go ponoć z matką, która zmarła 17 stycznia 2013 roku w wieku 87 lat. Jak jednak wynika ze słów wieloletniego przyjaciela prezesa Prawa i Sprawiedliwości, relacja ta zdawała się już nieco toksyczna.
Jarosław Kaczyński nie założył swojej rodziny i przez całe życie pozostał kawalerem. Wielokrotnie media donosiły o potajemnych romansach polityka, których ten nigdy jednak nie potwierdził. Najważniejsza ma być bowiem dla niego partia oraz oczywiście rodzina. Dziś najbliższa jest mu więc bratanica Marta oraz jej dzieci.
Jarosław Kaczyński był niezwykle przywiązany do matki
W przeszłości Jarosław Kaczyński był ponoć jednak związany w wyjątkowo bliski sposób ze swą matką. Opiekował się nią oczywiście do ostatnich dni i poświęcił wiele, aby jak najbardziej złagodzić jej traumę związaną ze śmiercią swego brata w katastrofie smoleńskiej.
Nieco więcej na temat relacji prezesa PiS z Jadwigą Kaczyńską zdecydował się ujawnić w rozmowie z naTemat Tadeusz Kopczyński, który był przez lata kierowcą, ochroniarzem oraz dobrym przyjacielem posła. Jak przyznał, polityk dbał przede wszystkim o swoje ugrupowanie, dlatego też nie przywiązywał dużej wagi do własnego wyglądu. Wszystkie pieniądze, które udawało mu się zarobić, inwestował właśnie w partię.
Jadwiga Kaczyńska kupowała więc synowi ubrania, próbując nieco zadbać o jego wizerunek. Prezes Prawa i Sprawiedliwości zdawał się i tak chadzać własnymi ścieżkami i nie zawsze korzystać z prezentów od matki.
– Z niego się śmiali, ja mu zwracałem uwagę: “Jarek, kurde, weź jakieś buty sobie kup”. Nie to, że był abnegatem. Nie był. Ale raz wyszedł, patrzę, a on buty ojca założył. Wyglądał jak kot w butach – wspominał Kopczyński.
Relacja Kaczyńskiego z matką była toksyczna?
Kierowca Kaczyńskiego przytoczył także historię, która wielu czytelnikom wydała się nieco dziwna i po prostu toksyczna. Jak się bowiem okazało, polityk już jako dorosły człowiek nigdy nie sypiał w hotelach. Ustępstwa od tej reguły czynił jedynie kilkukrotnie, ale zazwyczaj starał się wracać do domu nawet o bardzo później porze. Dlaczego?
– Mama Jarka nie zasnęła, dopóki nie zjawił się w domu. A kot, jak podjeżdżaliśmy samochodem pod dom, był już na parapecie – ujawnił Tadeusz Kopczyński, niezwykle zaskakując licznych obserwatorów krajowej sceny politycznej.
MARIA WIECZOREK
Dlaczego te szczegóły są „kompromitujące”?
Silna relacja z matką i tyle.