Alarm w PIS. Chodzi o Senat

Według informacji “Gazety Wyborczej”, wtorkowe zebranie nie było jedynie “rutynowym spotkaniem”, jak zapewniał Jarosław Kaczyński. Jednym z tematów spotkania miały być wybory do Senatu, w którym większość może wymknąć się PiS z rąk.

Obecnie Zjednoczona Prawica ma w wyższej izbie parlamentu 63 przedstawicieli na 100 miejsc. Tegoroczne wybory parlamentarne mogą jednak znacząco zmienić rozkład sił. – Wystarczy, że kilkunastu odpadnie, i po nas – mówi “Wyborczej” anonimowy polityk PiS.

Szalę może przechylić zjednoczenie opozycji. Koalicji Obywatelskiej sprzyja bowiem system wyborczy. Od 2011 roku senatorzy są wybierani w jednomandatowych okręgach wyborczych, co oznacza, że nawet jeśli drugi w okręgu kandydat przegra minimalnie, zostaje z niczym.

– Nasi senatorowie zwracali uwagę, że w takiej sytuacji ich szanse znacznie spadną. Nie będzie tak jak poprzednio, że głosy wyborców w okręgu rozproszą się między kandydatów PO, PSL czy SLD – tłumaczy “Gazecie Wyborczej” jeden z senatorów PiS.

Nastroje w partii starał się podczas spotkania tonować Jarosław Kaczyński. Prezes PiS mówił, że elektoraty wszystkich partii opozycyjnych niekoniecznie muszą się zsumować. Innego zdania jest socjolog dr Jarosław Flis, który twierdzi, że partia rządząca ma się czego obawiać. Słowa Kaczyńskiego porównuje do “masażu rozdygotanych serc”.

– Groźba utraty Senatu jest realna. To świetnie widać po wyborach samorządowych w średnich miastach, gdzie istotna część wyborców uważa najwyraźniej, że lepszy jest każdy, byle nie kandydat PiS. To mobilizuje – twierdzi socjolog.

“GAZETA WYBORCZA”

Więcej postów