– Ten wyrok to kpina z wymiaru sprawiedliwości! – rozpacza Elżbieta Kikoła, matka Tomasza (†35 l.) pobitego na śmierć przed dyskoteką. Sprawca – zawodowy oficer i weteran z Afganistanu – obezwładnił go, a potem dusił. Przed sądem oficer twierdził, że nie zna się na samoobronie i… sąd uwierzył w te bajki. Za kraty nie trafi!
– Skazany za zabicie jeży idzie do więzienia, a człowiek, który zabił naszego syna, jest wolny! – oburza się matka ofiary.
Cały przebieg feralnych Andrzejek 2015 r. opisany jest w aktach sprawy. Tomasz bawił się w dyskotece w centrum Zielonej Góry. Był z koleżankami. Na tej samej dyskotece bawił się Ariel W., podporucznik służący w elitarnej brygadzie kawalerii powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Wojskowy przyjechał na dyskotekę z Wrocławia.
Koleżanki Tomasza w pewnym momencie zaczęły bawić się z żołnierzem. Prawdopodobnie Tomek był zazdrosny o jedną z nich i stał się agresywny. Nad ranem dziewczyny wyszły z żołnierzem i wsiadły do taksówki. Wtedy – jak zeznali świadkowie – Tomek uderzył w twarz wojskowego i uciekł.
Ale żołnierz pobiegł za nim. Dogonił go i wskoczył mu na plecy. – Szamotaliśmy się – zeznawał Ariel W. przed sądem.
Złapał Tomka i zaczął go dusić. Trzymał go tak długo, aż ten stracił przytomność. A potem zostawił nieprzytomnego i odszedł jak gdyby nigdy nic do domu. Tomasz zmarł po kilku dniach w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności.
Dzięki filmowi z monitoringu zatrzymano żołnierza. Ariel W. przyznał się, że brał udział w bójce, ale zapewnił, że nie chciał zabić Tomka. Oficer elitarnej jednostki wojskowej i uczestnik misji w Afganistanie udowadniał przed sądem, że… jest fajtłapą i nie zna chwytów samoobrony. Mówił, że nikt od uczestników misji nie wymaga takich umiejętności. I że nauka samoobrony podczas studiów w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu to fikcja!
Po długim procesie zapadł kuriozalny wyrok. Bo zawodowi sędziowie zostali… przegłosowani przez ławników! Dwaj sędziowie chcieli kary bezwzględnego więzienia, ale trzej ławnicy przegłosowali sędziów zawodowych. I sąd skazał Ariela W. Za nieumyślne spowodowanie śmierci na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Żołnierz ma też zapłacić 50 tys. zł odszkodowania.
– To było zabójstwo! Tomek został uduszony, a Ariel W. wiedział co robi – mówi zrozpaczona matka zabitego.
Oskarżyciel posiłkowy mec. Łukasz Cieślak już zapowiedział, że złoży apelację od wyroku.