10 lat więzienia za jedzenie ze śmietnika! Zrobili to z biedy…

10 lat więzienia za jedzenie ze śmietnika! Zrobili to z biedy...

– Wstyd taki, że aż mnie uszy palą. Ale co miałam zrobić, jak nie było co do garnka włożyć? – pyta drżącym głosem Bożena Cybenko (62 l.), emerytka z Dziwnowa (woj. zachodniopomorskie). Kobieta, jej chory syn i brat ukradli przeterminowane jedzenie, które składowano na śmietniku przy jednym z supermarketów. – Źle zrobiliśmy. Chcą nas teraz za to do więzienia wsadzić – ociera łzy pani Bożena.

Emerytka mieszka z cierpiącym na padaczkę synem Adrianem (43 l.), którym musi się opiekować i bratem Zbyszkiem (53 l.). Kilka lat temu zmarł jej mąż. – O pracę tu ciężko. Brat czasem pomaga przy obróbce ryb i dostaje za to parę groszy. Ja mam 900 złotych emerytury. Zostaje mi jednak co miesiąc 300 złotych, bo chcąc pomóc córce wzięłam dla niej kredyt na meble. Z trudem wiążemy koniec z końcem – opowiada kobieta. Dlatego gdy usłyszała od znajomych, że miejscowy market wyrzuca przeterminowaną żywność do śmietnika, postanowiła z tego skorzystać.

– Ponoć dużo ludzi tam chodziło. A przecież taka żywność dzień czy dwa po terminie jeszcze nadaje się do jedzenia. Po co ją niszczyć? – mówi pani Bożena. W zeszły piątek, tuż po godzinie 22, kobieta z synem i bratem pojawili się pod śmietnikiem. Wejście do niego było jednak zamknięte na kłódkę. – Nie ma co ukrywać. Zniszczyliśmy kłódkę i weszliśmy do środka. Wzięliśmy osiem słoików śledzi, stare bułki i chleb tostowy – wylicza 62–latka. Cała trójka wróciła do domu, a gospodyni urządziła kolację. Kobieta zarzeka się, że syn z bratem zjedli po słoiczku śledzi, a ona sama ich nie tknęła.

Na drugi dzień do jej drzwi zapukali stróże prawa. – O mało co nie spaliłam się ze wstydu. Na oczach wszystkich sąsiadów policjanci wyprowadzali nas z domu skutych kajdankami – denerwuje się Cybenko.

Do zatrzymania włamywaczy przyczynił się sklepowy monitoring. Odnalezienie ich już nie było w niedużym Dziwnowie żadnym problemem. Według policji ich łupem padły nie tylko śledzie i pieczywo, ale też stare wędliny, jogurty i sery o łącznej wartości 260 złotych. – Usłyszeliśmy zarzuty kradzieży z włamaniem. Powiedziano nam, że możemy na 10 lat trafić za kraty. To tyle co za jakiś gwałt albo pobicie – kobieta zaczyna płakać.

Rzecznik policji w Kamieniu Pomorskim Izabela Trepko podkreśla, że cała trójka stanie teraz przed sądem. Do sprawy na pewno wrócimy.

FAKT.PL

Więcej postów